Firma Google przyznała, że jej robotyczne auta uczestniczyły w 11 drobnych wypadkach. Informacja o tych wypadkach jest ograniczona, co każe pytać o przejrzystość projektu. Z drugiej strony uczestnictwo w stłuczkach może się przydać do ich analizy.
reklama
Teraz wiadomo, że autonomiczne samochody Google uczestniczyły w 11 wypadkach drogowych od czasu uruchomienia testów tej technologii. Taką liczbę wypadków podał przedstawiciel Google Chris Urmson we wpisie na stronie Medium.
Dlaczego Google dopiero teraz donosi o wypadkach? Wcześniej agencja Associated Press poinformowała, że Google zgłosiła władzom Kalifornii trzy kolizje od września, bo zgłaszanie wypadków stało się wymogiem prowadzenia testów na drogach publicznych. Agencja Associated Press podkreśla, że informacji o wypadkach nigdy nie przekazała jej firma Google. Dostęp do informacji władz jest ograniczony, nie można podać szczegółów o wypadkach do publicznej wiadomości. Jeśli obecnie wiemy o tych 11 wypadkach, to tylko dlatego, że firma Google łaskawie tę informację ujawniła (zob. AP, Google acknowledges 11 accidents with its self-driving cars).
Nawet zwolennicy autonomicznych pojazdów muszą przyznać, że projekt Google nie jest tak przejrzysty, jak mógłby być. Opinia publiczna ma dostęp do materiałów o charakterze promocyjnym. Nieco rzadziej mówi się o faktycznych ograniczeniach technologii, a informacje o wypadkach pojawiają się tylko co jakiś czas. Można zadawać pytania o to, czy taka polityka informacyjna jest odpowiednia.
Oczywiście uczestniczenie w wypadkach nie oznacza tego samego co spowodowanie wypadku. Warto więc raz jeszcze zajrzeć do wspomnianego wpisu przedstawiciela Google i wskazać istotne informacje o zanotowanych incydentach.
Chris Urmson zauważył, że ważnym elementem testów Google jest zbieranie wiedzy na temat niebezpiecznych zachowań kierowców.
Jednym z głównych problemów wydaje się to, że kierowcy po prostu nie są zainteresowani tym, co dzieje się na drodze. Testowi kierowcy Google muszą siedzieć i uważać, by w razie problemów przejąć kontrolę nad autem. Co w tym czasie robią kierowcy zwykłych aut? Obserwowano kierowców czytających książki za kierownicą i nawet... jednego grającego na trąbce. Tacy kierowcy są zawsze niebezpieczni i takim najbardziej przydałoby się auto z funkcjami autonomicznymi.
Czasem kierowcy zachowują się tak, jakby inni uczestnicy drogi nie istnieli. Przykład widać na grafice poniżej. Auto po lewej zakręca szeroko. zajeżdżając drogę samochodowi Google. W tym przypadku samochód był w stanie właściwie ocenić sytuację i zatrzymał się.
Inny ciekawy przypadek. Rowerzysta (zaznaczony na niebiesko) skręca w prawo, unikając zderzenia z samochodem wjeżdżającym na skrzyżowanie. Auto Google już na tym etapie "wie", że trzeba się zatrzymać. To jedna z tych sytuacji, gdy przydaje się "widzenie" w 360 stopniach i ciągle utrzymana uwaga.
Przedstawione sytuacje to tylko dwa z bardzo wielu przykładów ryzykownych zachowań kierowców.
Jak słusznie zauważa Chris Urmson, wypadek może zdarzyć się zawsze. Jest też sporo prawdy w tym, że na wypadkach można wiele się nauczyć. Niewątpliwie istnieje jakiś sposób, by podnieść ogólne bezpieczeństwo jazdy dzięki technologiom autonomicznym. Te technologie muszą - na obecną chwilę - uwzględniać różne ludzkie błędy. Pierwsze robotyczne samochody nie wyjadą na drogi, gdzie wszystkie inne pojazdy będą autonomiczne, przewidujące i grzeczne.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|