RIAA: Nie masz komputera? I tak cię pozwiemy...
RIAA zaskakiwała nas już nie jeden raz, a to pozywając dzieci, a to dziadków, którzy o komputerach mieli nikłe pojęcie. Teraz jednak organizacja zaczęła straszyć pozwem osoby, które nigdy w życiu nie skorzystały z komputera...
reklama
Przedstawmy panią Mari Lindor, pielęgniarkę domową. Kobieta mieszka w Nowym Jorku i czuwa nad zdrowiem kilku jego mieszkańców. Jak sama twierdzi, nie ma zielonego pojęcia o komputerach, nie widzi więc sensu w posiadaniu peceta w domu.
A jednak, pani Lindor otrzymała list od RIAA, w którym organizacja oskarżyła ją o nielegalne pobranie i dystrybucję plików muzycznych oraz zaproponowała polubowne rozwiązanie sprawy, zanim skieruje ją do sądu.
Mari Lindor wynajęła prawnika. Prawnik ów, napisał list do sądu w Nowym Jorku, w którym wyjaśnia sprawę i prosi wymiar sprawiedliwości o zachowanie zdrowego rozsądku. W liście pada zdanie: "Pani Lindor nie tylko nigdy nie +pobrała, rozprowadzała czy uczyniła możliwym do rozprowadzania+ żadnego pliku, ale nigdy też nie zakupiła, czy nawet użyła komputera. Co więcej, nigdy w swoim życiu nawet nie włączyła żadnego.".
RIAA, wobec argumentów Pani Mari, pozostaje jednak nieugięta: Nielegalne pobieranie muzyki z sieci jest złe, tak samo jak kradzież w sklepie. To wbrew prawu, a łamanie prawa musi nieść za sobą konsekwencje - stwierdziła Cary Sherman w imieniu organizacji.
Pani Mari - jak można sobie wyobrazić - trochę się tym wszystkim zdenerwowała... Zażądała więc przedprocesowego spotkania z prawnikami RIAA, na którym zamierza nie tylko odzyskać dobre imię poprzez skłonienie organizacji do odrzucenia pozwu, ale również pieniądze, które musi zapłacić swoim prawnikom. Pani Mari, co oczywiste, chce żeby to RIAA poniosła koszty obsługi prawniczej.
Trzymamy kciuki za panią Mari! Z drugiej strony, bardzo chcielibyśmy, żeby RIAA pokazała nam jak ściągać pliki z sieci bez komputera, czy innego urządzenia podpiętego do internetu. To naprawdę pomogłoby nam zaoszczędzić nie tylko na prądzie...