Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Od prawie roku korzystam z telefonu HTC Desire z systemem Android. Zdążyłem się przyzwyczaić do jego interfejsu, pracy w chmurze i mobilnych usług Google. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że system Android i skupiona wokół niego platforma sprzętowa nie są produktami dopracowanymi, a użytkownicy są traktowani jak betatesterzy.

Występuje zjawisko nierówności sprzętu. Są egzemplarze, które działają poprawnie, ale są i takie, w których wiele rzeczy działa nie najlepiej. Problemy, na które się natknąłem, nie dyskwalifikują systemu i sprzętu jako takiego, ponieważ najczęściej można je obejść lub ostatecznie zrezygnować z pewnych funkcji. Są to jednak niedogodności, które nie powinny występować, ponieważ dotyczą platformy, która - według prognoz - ma zdominować światowy rynek w ciągu najbliższych kilku lat.

Jeden z większych problemów, jaki występuje w moim telefonie, to maile, które nie chcą się wysyłać. Konkretnie chodzi o wiadomości z załącznikami, nawet gdy dołączany jest jeden plik o małym rozmiarze. Raz na jakiś czas taki mail zostaje wysłany, ale w większości przypadków utyka w skrzynce nadawczej i czeka, dopóki go nie usunę. Jedynym rozwiązaniem tego problemu jest resetowanie aplikacji Gmail po każdej wysyłce takiego maila, choć i to nie zawsze działa. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić: piszę maila, załączam plik, wciskam "wyślij" i resetuję aplikację. Nie pomagają restarty urządzenia, przywracanie ustawień domyślnych, aktualizowanie aplikacji. W ustawieniach mam włączone wszystko, co trzeba, nie jest to również problem po stronie sieci operatora, ponieważ to samo dzieje się przy korzystaniu z Wi-Fi. Po pół roku partyzantki nastąpił przełom - nagle maile zaczęły się wysyłać. Najpierw - natychmiast. Teraz - często z kilkugodzinnym opóźnieniem. Ale co jakiś czas muszę zajrzeć do skrzynki nadawczej, bo jednak nadal zdarzają się wiadomości przyblokowane. Ulga trwała krótko, bo w zamian pojawiły się problemy z synchronizacją - nie za każdym razem telefon pokazuje aktualny stan skrzynki odbiorczej, widzę w niej nieprzeczytane maile, które otworzyłem bądź skasowałem kilka godzin wcześniej. Co ciekawe, są posiadacze telefonów, którzy tej przypadłości nie odnotowali, ale lektura stron internetowych, gdzie użytkownicy zgłaszają problemy z Androidem, wskazuje wprost: problem jest powszechny i niezależny od systemu czy platformy sprzętowej, przytrafia się zarówno posiadaczom systemu 2.1, jak i 2.3, na urządzeniach HTC, Samsunga i Motoroli.

Czytaj także: Nokia: Młodzież ma dość Androida oraz iPhone'a

Problem telefonów z Androidem to również obecność egzemplarzy, w których pewne rzeczy po prostu nie działają. Telefony HTC Desire ma także dwóch moich znajomych. Pierwszy z nich ma problem z aparatem. Aplikacja nie zapisuje zdjęć. Pojawia się komunikat o braku dostępu do karty, mimo że inne aplikacje zapisują na niej pliki bez zająknięcia. Nie pomaga formatowanie karty czy wymienianie jej na inną, nie pomogła również wizyta w serwisie. Drugi znajomy ma problem z wysyłaniem i odbieraniem MMS-ów. Ta opcja, mimo prawidłowej konfiguracji, po prostu nie działa. A działa u mnie i u pierwszego znajomego. Najciekawsze zostawiłem na koniec i dotyczy mojego telefonu. Po wrzuceniu plików MP3 na kartę utwory nie są widoczne przez wbudowany odtwarzacz muzyczny. To po prostu nie działa. Ale działa w telefonach dwóch wspomnianych osób. Mamy więc trzy takie same telefony i trzy różne przypadłości, gdy coś w ogóle nie działa na jednym urządzeniu, ale działa na dwóch pozostałych.

Przychodzące połączenia głosowe - mam możliwość odebrać lub odrzucić. Aby odebrać, należy przeciągnąć na dół pasek z informacją o połączeniu. Aby odrzucić, należy przeciągnąć go do góry. Raz na jakiś czas telefon robi psikusa i połączenie, które chcę odrzucić (ruch do góry), jest odbierane, a połączenie, które chcę odebrać (ruch do dołu) - odrzucane.

Przy pomocy wbudowanego aparatu zrobiłem kilkaset zdjęć. Przy każdym wejściu do galerii ustawiany jest widok na dole listy zdjęć przy najnowszym z nich. Gdy chcę komuś wysłać zrobione przed chwilą zdjęcie, wciskam opcję "udostępnij", a następnie wybieram zdjęcia, które chcę dołączyć do maila. Problem polega na tym, że w tym momencie widok przestawiany jest na samą górę listy, do najstarszego zdjęcia. Chcąc wysłać najnowsze zdjęcie, a tak się robi w większości przypadków, muszę za każdym razem mozolnie przewijać listę zdjęć z góry do dołu, do najnowszych pozycji.

Nie zawsze poprawnie działa opcja "kopiuj i wklej", a konkretnie zaznaczanie tekstu. Często markery służące do powiększania obszaru zaznaczenia nie pozwalają na wybranie konkretnej partii tekstu, bo mogę zaznaczyć tylko jeden wyraz lub cały akapit. Obchodzę to w ten sposób, że kopiuję cały akapit, a następnie, po wklejeniu go w innym miejscu, wycinam to, co niepotrzebne.

Przy pisaniu SMS-ów irytującą sprawą jest usytuowanie przycisku "wyślij" tuż obok wprowadzanego tekstu. Między ostatnią literą drugiego i trzeciego wiersza a przyciskiem wysyłającym wiadomość są dosłownie cztery piksele odstępu. Gdy chcę poprawić wprowadzany tekst i wskoczyć kursorem na koniec jednego z tych wierszy, najczęściej następuje mimowolne wciśnięcie przycisku i wysłanie wiadomości.

Czytaj także: Eric Schmidt: Android już jest lepszy od iPhone'a

Czytanie SMS-ów również jest w dość dziwny sposób utrudnione. Zdarza się, że po otrzymaniu SMS-a i przejściu do okna konwersacji jego widok ustawiany jest na samym szczycie, przy najstarszej wiadomości. Wtedy, aby odczytać nową wiadomość, muszę cierpliwie przewijać palcem zawartość okna aż do samego dołu. Niestety, nie działa tutaj opcja chwytania suwaka. Mając ponad 600 wpisów w jednej konwersacji z osobą, z którą najczęściej wymieniam SMS-y, muszę przez kilkanaście sekund przewijać okno, aby przeczytać najnowszą wiadomość. Jest to uciążliwe nie tylko w kontaktach prywatnych, ale i przy obsłudze bankowości, gdy otrzymuję na telefon kod jednorazowy do przelewu.

Obsługa Gtalka, czyli komunikatora internetowego firmy Google, to również zagadkowa sprawa. Gdy korzystam z czata z poziomu peceta, zdarza się, że część wiadomości odbieram w otwartym oknie rozmowy, a część spływa do telefonu, który mam w kieszeni. Mam wtedy rozmowę rozdzieloną na dwa urządzenia. Inną przypadłością jest spływanie na telefon konwersacji, które przeprowadziłem kilka godzin wcześniej z poziomu komputera. Nagle telefon powiadamia mnie dźwiękiem i migającą diodą, że ktoś do mnie pisze, sprawdzam, a tam konwersacja, którą przeprowadziłem rano.

Dostęp do ostatnio uruchamianych aplikacji też nie działa poprawnie. Po dłuższym wciśnięciu przycisku Home pojawia się lista ośmiu programów, na których często nie ma tych, z których przed chwilą korzystałem. Najczęściej nie ma tam radia, mapy i nawigacji.

Widżety na pulpicie z założenia powinny się samoczynnie aktualizować. Po to, abym patrząc na pulpit, widział aktualną godzinę czy prognozę pogody. W praktyce wygląda to tak, że po wzbudzeniu telefonu, gdy wyświetlacz zostaje włączony, często widzę na przykład godzinę 12:10, mimo że jest wówczas 16:20. Dopiero po chwili pojawia się prawidłowa godzina. To samo z pogodą. Przewijam pulpit o jeden poziom w lewo, gdzie mam widżet z prognozą pogody i za każdym razem widzę stan z rana lub poprzedniego dnia, po dwóch sekundach następuje zmiana, ale tylko w połowie, bo dane są podmieniane tylko dla dwóch najbliższych dni i dopiero po następnej chwili całość jest odświeżana do prawidłowego widoku - widzę aktualną prognozę na dzisiaj i na cztery kolejne dni. Z wyświetlaniem czasu wiąże się inna ciekawa rzecz, otóż nie działa u mnie animacja zmieniających się kart z cyframi zegara, to samo na Desire mojego znajomego, mimo że ten sam telefon prezentowany przez użytkowników na filmach w serwisie YouTube posiada ten efekt.

Czytaj także: Aplikacje z Android Marketu pobrano 10 miliardów razy

Raz na jakiś czas, podczas wybierania pozycji w menu powiadomień, zamiast uruchomienia programu wyświetla się jeszcze raz to samo menu, ale z widokiem obróconym o 90 stopni. Po drugim wybraniu pozycji następuje już prawidłowe uruchomienie zadanej aplikacji.

Kilka razy miałem problem ze znikającą aplikacją. Program był dostępny w postaci ikony na pulpicie i w liście wszystkich aplikacji, ale jego uruchomienie kończyło się komunikatem o braku pliku. Na początku myślałem, że niechcący odinstalowałem program. Ale po wejściu do Android Marketu do karty programu pojawiała się informacja, że program jest zainstalowany, a zamiast przycisku "Instaluj" był "Uruchom". I co ciekawe, po wciśnięciu "Uruchom" aplikacja włączała się jak gdyby nigdy nic. Czyli program można uruchomić z Marketu, ale z poziomu telefonu już nie. W takim przypadku pomaga tylko odinstalowanie i ponowne zainstalowanie programu.

Telefon robi sobie również żarty z użytkownika, informując ikoną o braku połączenia z siecią. W miejscu, gdzie zwykle są kreski zasięgu, pojawia się krzyżyk. Mimo to można z telefonu odbierać i wykonywać połączenia głosowe, a po jakimś czasie informacja o zasięgu znowu się pojawia.

Automatyczne wygaszanie ekranu nie zawsze działa tak, jak powinno. Raz na jakiś czas odłożony telefon po zadanym czasie wyłącza wyświetlacz, ale podświetlenie fizycznych przycisków wciąż działa. W dzień, gdy telefon leży na stole lub jest w kieszeni, nie sposób tego zauważyć. Ale w godzinach porannych, gdy na dworze jeszcze ciemno, kilka razy przekonałem się, że mój telefon przez wiele godzin zużywał baterię, całą noc podświetlając przyciski.

Drugi obok niewysyłających się maili duży problem związany z moim telefonem to notoryczny komunikat o braku pamięci. Mimo że mam zainstalowanych raptem kilkanaście aplikacji, z czego największa to gra Angry Birds, systematycznie telefon informuje mnie, że brakuje pamięci na zainstalowanie nowego programu czy aktualizacji. Programy są oczywiście zainstalowane na karcie. Kilka razy miałem taką sytuację, że wolnej pamięci było tak mało, że nie mogłem na telefonie uruchomić żadnego programu. Nie mogłem sprawdzić poczty czy wysłać SMS-a, ponieważ każde stuknięcie w ikonę powodowało włączenie aplikacji i natychmiastowy powrót do pulpitu. Pozostało ręczne zamykanie programów w ustawieniach telefonu. Od dwóch miesięcy telefon informuje mnie, że są gotowe do ściągnięcia aktualizacje czternastu aplikacji, ale każda próba ich zainstalowania kończy się komunikatem o braku pamięci. Na początku odinstalowywałem programy, ale to pomagało na krótko. Teraz w ogóle nic nie instaluję i nie aktualizuję, ale niektóre programy aktualizują się samodzielnie i co jakiś czas problem wraca. Uprzedzając komentarze, zaznaczę, że nie pomagają tu żadne programy typu Advanced Task Killer czy Watchdog. Co z tego, że w Android Markecie jest opublikowanych ponad pół miliona aplikacji, skoro użytkownik może zainstalować tylko kilkanaście z nich? Dziwnie jest również to, że telefon wyposażony w 576 MB pamięci RAM ma problem z uruchomieniem prostych programów, podczas gdy klasyczny pecet przy takiej samej ilości pamięci obsłuży całego Windowsa XP z uruchomionymi znacznie większymi programami. W teorii system Android powinien automatycznie uwalniać pamięć (zamykać uruchomione wcześniej niewykorzystywane procesy) przed uruchomieniem zadanej aplikacji, ale w praktyce tego nie robi.

Ostatni problem, który opiszę, związany jest z aplikacją Android Market. Kilka miesięcy temu pojawiła się nowa odsłona tego programu, która zainstalowała się u mnie automatycznie, bez pytania o zgodę. Od tego momentu program, który wcześniej działał szybko, teraz działa u mnie tak wolno, że wszystkie wykonywane w nim akcje trwają po kilkanaście sekund. Każde okno programu, każdy spis aplikacji ładuje się tak długo, że korzystanie z Marketu straciło sens. Prawdopodobnie nowa wersja programu została zoptymalizowana pod nowsze, szybsze urządzenia z Androidem, a użytkownikom starszych telefonów pozostało pogodzić się z wolną obsługą sklepu z aplikacjami.

Czytaj także: Android i iOS to w pełni porównywalne systemy

Wymienione przeze mnie problemy mają potwierdzenie na forach internetowych, gdzie użytkownicy opisują dokładnie te same wady. Niestety, wszystkie mają jedną wspólną cechę: są nierozwiązywalne. Nie znalazłem nigdzie odpowiedzi na pytanie, co zrobić z niewysyłającymi się mailami czy napływającymi wiadomościami, które przeczytałem rano lub poprzedniego dnia.

HTC Desire to do niedawna topowy telefon z Androidem. Jako jeden z pierwszych modeli posiadał procesor 1GHz i ekran AMOLED wysokiej rozdzielczości. Sprzedano ich na świecie wiele milionów, najpierw z systemem 2.1, a potem 2.2. Po dwóch latach udostępniono użytkownikom system 2.3, ale proces instalacji jest mocno skomplikowany dla przeciętnego posiadacza. Kontaktując się z serwisem, otrzymałem informację, że nie powinienem sam dokonywać aktualizacji, ponieważ mój egzemplarz ma tendencję do dziwnego zachowywania się, jest więc duże prawdopodobieństwo, że proces aktualizacji zakończy się zablokowaniem telefonu. Jestem więc umówiony na upgrade w serwisie, gdzie mój telefon niedługo trafi w związku z uszkodzeniem czujnika zbliżeniowego. Ale nie liczę na to, że nowsza wersja systemu wyeliminuje występujące u mnie problemy, ponieważ z wyczytanych przeze mnie informacji wynika, że są one obecne w każdej wersji systemu, obojętnie czy jest to 2.1, 2.2 czy 2.3.

Uszkodzenie czujnika zbliżeniowego w telefonach z Androidem to również charakterystyczna cecha całej platformy. Dotyczy każdej marki i modelu telefonu. Na czterech moich znajomych, posiadających telefon z systemem od Google, dwóch odnotowało tę samą przypadłość (w modelu Desire i Wildfire), w internecie ten sam problem opisują posiadacze smartfonów Samsunga i Motoroli. Wada objawia się tym, że w trakcie rozmowy odstawienie telefonu od ucha nie powoduje włączenia wyświetlacza. W rezultacie nie można przerwać rozmowy, włączyć głośnika czy wybrać tonowo numeru na infolinii. Ciekawe jest to, że w takim przypadku nie pomagają żadne aplikacje typu "Always On", które mają blokować wygaszanie ekranu podczas rozmów, ale tego nie robią.

Czytaj także: Android już na ponad połowie smartfonów

Wymienione wady najczęściej nie przeszkadzają mi w korzystaniu z podstawowych funkcji telefonu. Nadal mogę dzwonić, sprawdzać pocztę, wymieniać wiadomości czy przeglądać internet. Ale systematycznie telefon daje znać, że muszę mu w czymś pomóc. Raz muszę zresetować program do poczty, innym razem odinstalować programy, aby zwolnić pamięć lub ponownie zainstalować aplikację, która samoczynnie się uszkodziła. Jeszcze innym razem okazuje się, że czegoś nie mogę zrobić i muszę zrezygnować z pewnej funkcji albo zrobić coś okrężną drogą. Nie rozumiem też, skąd się bierze tak duży rozrzut między poszczególnymi egzemplarzami urządzenia. Na dwa identyczne telefony problemy mogą pojawiać się często tylko w jednym, a w drugim nie występują wcale. Te same problemy zgłaszają użytkownicy Androida niezależnie od posiadanej wersji systemu czy marki i modelu telefonu.

Przyczyn tego stanu rzeczy można doszukiwać się w filozofii systemu mobilnego Google. Android to otwarte oprogramowanie, które może wykorzystywać każdy producent urządzeń przenośnych. Mamy więc na rynku wiele telefonów z systemem tworzonym przez Google, ale dostosowanym do konkretnych modeli przez ich producentów, włącznie z indywidualnymi modyfikacjami. Krótko mówiąc, Google produkuje system, który przystosowują do swoich urządzeń producenci telefonów. Jedni zrobią to lepiej, inni gorzej, a kod pisany pod presją czasu zawsze zawiera błędy, które - mimo pobieżnych testów - będą systematycznie ujawniać się użytkownikom. Dobitnym tego przykładem jest aktualizacja systemu Android do wersji 2.3.5 wydana kilka dni temu dla posiadaczy telefonu HTC Wildfire S. Jak informuje jeden z serwisów: HTC udostępniło dzisiaj aktualizację oprogramowania dla modelu Wildfire S. Nie pobierajcie jej i nie instalujcie. Update trafił już do pierwszych użytkowników i, niestety, pojawiły się problemy. Z opinii niektórych osób wynika, że aktualizacja Wildfire S zamiast poprawiać błędy i wprowadzić nowe funkcje, doprowadziła do tego, że część telefonów nie nadaje się do użytku. Najczęściej pojawiające się problemy to: brak łączności z Internetem (po WiFi i 3G), niestabilne działanie i częste samoistne restarty urządzenia czy niedziałające animacje. (czyt. Komórkomania: Nie aktualizujcie HTC Wildfire S!)

Nie pozostaje mi nic innego, jak przyjąć, że system Android to platforma, która wciąż jest na dotarciu, a jej użytkownicy są betatesterami. Szkoda tylko, że producenci systemu i sprzętu nie informują o tym swoich klientów.

Sławomir Wilk


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl