Wiele osób przyznaje, że premiera Windowsa 8 była widowiskiem... hmmm... nie była żadnym widowiskiem. Właściwie to była nudna i trudno było pogodzić się ze stratą czasu. Powodem było chyba to, że nie była ona prawdziwie Microsoftowa, a naśladowanie firmy Apple też się nie udało.
Trudno powiedzieć, czy impreza z okazji premiery Windowsa 8 będzie miała jakiś wpływ na sprzedaż tego systemu lub nastawienie klientów do niego. Niezależnie od tego można odnotować, że była to impreza inna niż poprzednie imprezy z okazji premier Windowsa. Była dziwnie... nudna, właściwie nijaka.
Steve Ballmer na krótko przed premierą Windowsa 8 porównywał to wydarzenie do premiery Windowsa 95. Różnice były jednak kolosalne. Impreza z okazji premiery Windowsa 95 była przygotowywana przez 20 dni. Najbardziej rozpoznawalny budynek Nowego Jorku, Empire State Building, został wówczas podświetlony na kolory Windowsa w ramach kampanii reklamowej za 300 mln dolarów. Zorganizowano nawet tak dziwne wydarzenia, jak trzymanie dziennikarzy w łodzi podwodnej, aby doświadczyli oni świata bez Windowsa. Dziwne, ale jednak robiło to atmosferę "wielkiego WOW".
Czytaj: Ballmer wierzy w Windowsa 8, lecz nie chce mówić o cenie Surface
Nawet jeśli inne premiery Windowsa były skromniejsze, dbano o "efekt WOW". Panowała ogólna atmosfera radości, Gates i Ballmer pokazywali się w grzecznych sweterkach i starali się żartować... było w jakiś sposób świątecznie.
Premiera Windowsa 8 była inna. Było bardziej ponuro i bardziej czarno. Brawa były, ale jakby bardziej głuche. Steve Ballmer starał się przekonywać wszystkich o ekscytacji, ale te emocje nie były zaraźliwe. Być może nie tylko mi rzucał się w oczy kontrast pomiędzy temperamentem Ballmera a próbą naśladowania mistycyzmu Jobsa.
Dlaczego tak wyszło? Microsoft niepotrzebnie starał się naśladować Apple'a. Ballmer i jego koledzy niepotrzebnie naśladowali Cooka i Jobsa.
Firma Apple potrafi i potrafiła zrobić atmosferę niesamowitości naprawdę małym kosztem. Wystarczył Jobs, przyciemnione światła i tworzyła się atmosfera magii. Ta magia była jednak wspomagana bardzo istotną rzeczą - atmosferą oczekiwania na niespodzianki. Imprezy Apple'a zawsze miały swoją niespodziankę. Były jak kolacja wigilijna - niby wiesz, co Cię czeka, ale po całej gamie smakołyków jest jeszcze prezent do rozpakowania.
Microsoft chciał chyba zrobić coś podobnego. Steve Ballmer ubrał się na czarno i starał się być magiczny tak bardzo, jak to w jego przypadku możliwe. Atmosfery niespodzianki jednak nie było. Wszyscy już wiedzieli, że Windows 8 to nowy interfejs, wsparcie dla technologii dotykowych i sklep z aplikacjami. Surface? Niby ciekawy, ale przecież recenzje w prasie pojawiły się wcześniej!
Ma to wszystko wymiar symboliczny. Microsoft musi podążać za rynkowymi trendami, co oznacza naśladowanie Apple'a. Mimo wszystko chyba wielu z nas chciałoby, aby w pewnych obszarach Microsoft pozostał sobą. Ja chętnie zobaczyłbym wczoraj jakąś gwiazdę popu albo łódź podwodną. Byłoby zabawniej.
Na koniec proponuję porównanie wideo. Poniżej dwa filmy, pierwszy z imprezy premiery Windowsa 95, drugi z imprezy wczorajszej. Wnioski nasuwają się same.
Czytaj: Ballmer: Będzie więcej urządzeń od Microsoftu. Surface to nie koniec!
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|