W Polsce rodzi się nowe Narodowe Centrum Kryptologii porównywane z amerykańską NSA, a w mediach pojawiają się informacje o pierwszym polskim wirusie wojskowym. Rzeczywistość może być mniej sensacyjna. Potrzebujemy pewnych technologii choćby po to, aby F-16 nie były bezużyteczne.
reklama
Powstaje Narodowe Centrum Kryptologii (NCK). Informacje na ten temat pojawiały się w mediach w pierwszej połowie tego roku i teraz znów wracają. Te informacje często są dość niejasne i fakty są w nich mieszane z domysłami, dlatego warto lepiej się im przyjrzeć.
Rzeczpospolita donosi, że wspomniane centrum (NCK) ma się zająć stworzeniem szyfrów, które będą strzegły rządowych tajemnic. Na ten cel Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) ma przeznaczyć 120 mln zł. Zdaniem Rzeczpospolitej już za dwa lata mają powstać prototypy urządzeń i narzędzi kryptograficznych, które będą chronić informacje niejawne. Będzie to dzieło ponad stu polskich matematyków i kryptologów, które zostanie następnie wdrożone w systemach teleinformatycznych MON (zob. Rzeczpospolita, Stworzymy polskie szyfry).
Rzeczpospolita sugeruje, że prace nad nowymi szyframi to efekt ostatnich wycieków na temat m.in. podsłuchiwania polityków. Identyczne wrażenie można odnieść, czytając newsa w serwisie Dziennik.pl, z którego dowiadujemy się, że Narodowe Centrum Kryptologii to rodząca się właśnie "służba specjalna, na wzór głośnej amerykańskiej NSA i brytyjskiej CHCQ". W tym newsie jest mowa również o wirusach wojskowych, które mogą powstać przy wsparciu tego centrum.
Zbierając te informacje razem, odniesiemy wrażenie, że w reakcji na wycieki Snowdena Polska tworzy nagle jakieś Centrum, które będzie zabezpieczać przed inwigilacją i uczestniczyć w cyberwojnach. Czy tak naprawdę jest? Rzeczywistość jest nieco inna - Narodowe Centrum Kryptologii powstało wcześniej, a jego celem będzie także załatanie pewnych poważnych dziur w bezpieczeństwie Polski.
Jeśli przeszukamy stronę MON, znajdziemy na niej komunikat mówiący o tym, że Narodowe Centrum Kryptologii zostało powołane z dniem 1 czerwca 2013 roku na podstawie Zarządzenia Nr 10/MON z dnia 29 kwietnia 2013 r. w sprawie utworzenia i nadania statutu państwowej jednostce budżetowej.
Komunikat MON potwierdza, że centrum będzie prowadzić badania w zakresie technologii kryptologicznych i będzie wytwarzać nowe produkty dla państwa w tym zakresie. Ma się skupiać na działalności badawczej. To oznacza, że NCK nie będzie "polską NSA". To będzie centrum od szyfrów, nie zajmujące się bezpośrednio inwigilacją czy cyberwojną, choć oczywiście może dostarczać rozwiązania do tego celu.
Warto zwrócić uwagę na datę, kiedy centrum zostało powołane. 1 czerwca tego roku nikt jeszcze nie znał nazwiska Snowdena, a pierwsze wycieki na podstawie jego dokumentów pojawiły się kilka dni później. Przygotowania do powołania NCK musiały być prowadzone dużo wcześniej. NCK nie jest zatem reakcją na wycieki Snowdena, choć oczywiście te wycieki mogły wpłynąć na planowane działania centrum.
Poza tym warto przeczytać tekst w Forsal.pl dotyczący naszych myśliwców F-16, które zostały zakupione bez prawa do technologii kryptograficznych. Istotne dla tych maszyn urządzenia szyfrujące kupujemy od sojuszników, a kody dostajemy od ich producentów. To pokazuje, jak bardzo potrzebujemy własnych rozwiązań kryptograficznych i nie chodzi tylko o ochronę przed wyciekami. Chodzi również o to, aby samoloty wojskowe były zdolne do zadań bojowych (zob. Forsal.pl, Polska buduje system urządzeń i algorytmów szyfrujących).
W tytule tego tekstu wspomniano też o wojskowym wirusie. To jest bardzo ciekawy wątek. Prasa już sugeruje, że stworzenie polskiego "wirusa wojskowego" ma związek z Narodowym Centrum Kryptologii, ale warto zajrzeć do źródeł informacji o wirusie.
Tym źródłem jest serwis Niebezpiecznik.pl, który 14 listopada opisał projekt pn. Oprogramowanie i sprzęt elektroniczny do prowadzenia walki informacyjnej, rozpisany przez MON i NCBiR. W ramach projektu miała być wytypowana polska firma, która opracuje wirusa do infekowania komputerów w celu stworzenia botnetu do paraliżowania systemów innych państw.
Niebezpiecznik.pl postanowił sprawdzić dalsze losy tego projektu. Chciał się dowiedzieć, kto stworzy polskiego wirusa za pieniądze państwa. Niestety... projekt wyparował, jakby zniknął. Redaktorom Niebezpiecznika udało się ostatecznie dowiedzieć od NCBiR, że prawdopodobnie zorientowano się, iż tego typu projekt nie powinien być całkiem jawny i postanowiono go przetwarzać w trybie niejawnym. Szczegóły w tekście pt. Projekt 29: polski wirus wojskowy (na zamówienie MON).
Na koniec wypada spróbować odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule. Czy Polska zbroi się cyfrowo? Oczywiście tak i wbrew sugestiom mediów nie odbywa się to w ramach nagłego zrywu po wyciekach Snowdena. To jest proces ciągły, którego właściwie nie możemy uniknąć. Jeśli mamy samoloty F-16, musimy mieć technologie do nich lub musimy brać ją od innych państw (to drugie to gorsza opcja). Można dyskutować o potrzebie posiadania wojskowych wirusów, ale nie byłoby dobrze, gdyby nasze służby całkowicie ignorowały badania w tym zakresie.
Z drugiej strony byłoby dobrze, gdyby nasze służby przewidziały możliwość dzielenia się z obywatelami pewną wiedzą na temat tych działań. Sytuacja opisana przez Niebezpiecznik.pl doskonale pokazuje, że jest z tym pewien problem.
Czytaj także: Żołnierz odkrył lukę bezpieczeństwa. Kazano mu milczeć, a luki nie załatano
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
iPhone 5 za 750 zł? Naciągacze znów grasują na Facebooku, nie daj się nabrać
|
|
|
|
|
|