W przyszłości wideo w sieci może podlegać większej kontroli Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. O związanych z tym obawach wiele już napisano, ale w czasie dyskusji w Sejmie ze strony partii rządzącej padły tylko zapewnienia "nie chcemy cenzurować internetu". Kolejnym ważnym punktem na drodze ustawy do wejścia w życie będzie Senat, który zajmie się nią 16 marca.
O nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji, która ma dostosować polskie prawo do unijnej dyrektywy, Dziennik Internautów pisał w ubiegłym miesiącu. Zaproponowane przez rząd przepisy uznają audiowizualne usługi medialne na żądanie za tzw. usługę medialną. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zamierza prowadzić wykaz takich usług, a ich dostawcy będą musieli zgłosić usługę do wykazu.
W obliczu takich propozycji wiele osób pyta - jak będą traktowane amatorskie filmy zamieszczane w sieci, np. na YouTube? Czy YouTube zostanie potraktowany jako dostawca usług medialnych? Jeśli tak, będzie miał pewne obowiązki, np. będzie musiał promować audycje europejskie. A co z osobami indywidualnymi, które zamieszczają głównie treści wideo na swoich blogach?
Poprzednio DI informował, że ustawa trafiła do Sejmu. Co zrobił Sejm? Najpierw projekt rozpatrzyła podkomisja nadzwyczajna, a informacje na ten temat można znaleźć w dokumencie PDF z 22 lutego, który dostępny jest na stronie Sejmu.
Z projektu usunięto terminy nieznane polskiemu prawu, takie jak "gazety", "blogi" oraz "fora", do których przepisy ustawy miały się nie odnosić. W projekcie po pracach podkomisji czytamy, że przepisy ustawy nie będą stosowane do programów radiowych rozpowszechnianych w sieciach teleinformatycznych, korespondencji, prowadzonej z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej, elektronicznych wersji dzienników i czasopism oraz prasy udostępnianej w systemie teleinformatycznym pod warunkiem że nie składają się w przeważającej części z audycji audiowizualnych oraz gier losowych i zakładów wzajemnych.
Nadal więc można mieć wątpliwości co do YouTube lub prywatnych stron, skoro do dziś polskie sądy mają wątpliwości, co można uznać za dzienniki, czasopisma lub prasę w sieci. Podkomisja nadzwyczajna pozostawiła też w projekcie propozycję wykazu usług na żądanie prowadzoną przez KRRiT, którą można uznać za nową formę administracyjnego zatwierdzania takich usług (prawodawcy Unijni tego nie chcieli).
Przedwczoraj w Sejmie odbyła się dyskusja na temat nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji. Z jej przebiegiem można się zapoznać, czytając sprawozdanie stenograficzne z 86 posiedzenia Sejmu RP.
W trakcie dyskusji poseł sprawozdawca Iwona Śledzińska-Katarasińska skupiła się na zapewnianiu, że PO nie ma złych intencji.
- ...chciałabym tu powiedzieć bardzo wyraźnie, że nie chcemy cenzurować Internetu, nikt nie ma zamiaru czegoś takiego robić. Jeżeli drogą teleinformatyczną przekazywany jest program telewizyjny, czyli jak gdyby cały zamknięty cykl, bo mamy definicję programu, to oczywiście w myśl zasady zdrowej konkurencji musi on podlegać podobnym, może troszkę łagodniejszym rygorom. Chodzi o pryncypia dotyczące ochrony małoletnich i polskiej racji stanu - mówiła Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Oczywiście intencje to jedno, a brzmienie przepisów i wynikające z tego możliwości to drugie. Zwróciła na to uwagę m.in. Elżbieta Kruk.
- Programy rozpowszechniane wyłącznie w systemie teleinformatycznym – dotyczy to Internetu – zostaną objęte obowiązkiem wpisu do rejestru prowadzonego przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Motyw 20 dyrektywy wskazuje, że żaden jej przepis nie powinien zobowiązywać (...) do wprowadzania nowych systemów koncesjonowania lub zatwierdzania administracyjnego usług (...) A takim będzie kompetencja przewodniczącego krajowej rady do odmowy wpisu do wspomnianego rejestru, która może prowadzić z jednej strony do ograniczenia swobody działalności gospodarczej poprzez postawienie bariery wejścia na rynek, z drugiej do cenzury prewencyjnej ograniczającej wolność słowa w internecie - mówiła posłanka PiS.
Podobne wątpliwości Tomasz Kamiński z SLD wyrażał pytaniami.
- Jak opisać językiem prawa audycje, programy, filmy, w których współtworzącym jest sam odbiorca? Jak rozróżnić serwis internetowy telewizyjny od serwisu portalu, gazety czy radia? Czym są filmy, które łączą się gatunkowo z grami, w których przyjmuje się określone role? - pytał poseł.
Sejmowi krytycy rozwiązań dotyczących internetu zapowiedzieli złożenie poprawek. Ciekawie będzie je zobaczyć, bo sprawa naprawdę nie jest prosta - językiem polskiego prawa trzeba opisać dość złożone zjawiska. Niestety refleksji nad propozycjami nie sprzyja to, że ustawa o radiofonii i telewizji powinna być uchwalona pilnie. Termin dostosowania ustawy do prawa unijnego już minął.
Z informacji na stronach Senatu wynika, że jego stanowisko w tej sprawie będzie przedmiotem obrad 16 marca.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|