Amerykańska Partia Piratów wezwała swoich sympatyków do poparcia w tegorocznych wyborach prezydenckich Baracka Obamy. Zdaniem przedstawicieli ugrupowania, jedynie ten kandydat daje nadzieję na to, że interes obywateli w końcu stanie ponad interesami dużych koncernów.
Po wygranych prawyborach w Iowa, w których Obama zdobył 38 proc. wszystkich głosów, 47-letni senator z Illinois może liczyć na dalszy napływ zwolenników. Wsparcie dla jego kandydatury w zaplanowanych na listopad wyborach zadeklarowała również amerykańska Partia Piratów, która sama nie wystawiała własnego kandydata.
W opublikowanym na stronie ugrupowania oświadczeniu czytamy, iż Obama "jest jedynym kandydatem, który zdaje się być świadomym tego, że prywatność to przysługujące prawo, a nie przywilej, a prawo autorskie służyć ma raczej rozwojowi, aniżeli zarobkowi (koncernów)".
W swych wcześniejszych wystąpieniach Obama wielokrotnie podkreślał, że jest przeciwny dalszemu zaostrzaniu obowiązującej ustawy o prawach autorskich. Zdaniem Obamy, należy na nowo przeanalizować kwestię ochrony własności intelektualnej tak, aby obowiązujące prawo wspierało innowację, a nie chroniło jedynie interesy wytwórni filmowych i fonograficznych.
Często przypominał też, jak ważne jest zachowanie neutralności internetu - najbardziej wolnego i otwartego jego zdaniem środka przekazu w USA. Krytycznie odniósł się m.in. do pomysłu wprowadzenia przez dostawców internetu dodatkowej opłaty za "uprzywilejowany" przesył danych twierdząc, że doprowadzi to do sztucznego podziału użytkowników Sieci i dyskryminacji tych mniej zamożnych.
Obiecał dodatkowo przeznaczenie większych niż dotychczas funduszy z budżetu na sektor badań oraz rozwój nowych technologii, jak również obniżenie podatków dla firm z tej branży.
Partia Piratów nie odgrywa jak na razie zbyt dużej roli na tamtejszej scenie politycznej. Jest jednak szansa, że dzięki tego typu zabiegom postulaty głoszone przez "piratów" szerzej trafią do świadomości opinii publicznej w USA i tym samym będą ważnym głosem podczas debaty nt. ochrony własności intelektualnej.
Kształt amerykańskiego prawa autorskiego ma bowiem duży wpływ na sytuację prawną nie tylko w USA, ale również innych krajach, w tym Polsce. Naciski, jakie amerykańskie władze pod wpływem lobbingu przemysłu rozrywkowego wywierają na innych rządach, widać było w przypadku próby zamknięcia przez szwedzką policję trackera The Pirate Bay, bądź zdecydowanej akcji polskich stróżów prawa wobec serwisu Napisy.org - mimo wątpliwych podstaw prawnych do przeprowadzenia tego typu akcji.