Pianista Dejan Lazic zwrócił się do gazety z prośbą o usunięcie nieprzychylnej recenzji. Powołał się na "prawo do bycia zapomnianym", dzięki któremu usuwane są linki z wyszukiwarki Google.
reklama
"Prawo do bycia zapomnianym" to termin, który od maja tego roku zmienił swoje znaczenie. Okazało się bowiem, że takie prawo naprawdę istnieje! Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że firma Google odpowiada za dane osobowe w wynikach wyszukiwania i może być zobowiązana do ich usunięcia, nawet jeśli są to dane opublikowane zgodnie z prawem.
Google zaczęła dostosowywać się do tego wyroku i usunęła z wyników wyszukiwania sporo linków, które prowadziły do artykułów na temat różnych osób. Jeśli szukamy w Google informacji o ludziach, możemy dostać ostrzeżenie, że niektóre wyniki mogły zostać usunięte. Wiele osób uważa, że obserwujemy coś w rodzaju cenzury wyszukiwarek, ale czy "prawo do bycia zapomnianym" ma dotyczyć tylko wyszukiwarek?
Washington Post poinformował, że pianista Dejan Lazic zwrócił się do niego z żądaniem usunięcia nieprzychylnej recenzji z roku 2010. Lazic miał powołać się właśnie na "prawo do bycia zapomnianym". Zdaniem pianisty chęć usunięcia artykułu nie wynika z chęci ocenzurowania gazety. Dla Lazica istotne jest prawo do kontrolowania swojego wizerunku.
Washington Post nie usunął recenzji i najwyraźniej tego nie zrobi. Gazeta jest zdania, że wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości dotyczy wyszukiwarek, nie mediów. Jest to słuszne rozumowanie, choć nawet Washington Post zauważa, że przypadek pianisty ukazuje istotny problem wiążący się z "prawem do bycia zapomnianym".
To nowe prawo (prawo do bycia zapomnianym) ma pewnych swoich użytkowników. Uważają oni, że każdy człowiek ma prawo kontrolować informacje na swój temat, aby jego wizerunek nie był wypaczony przez internet. Jest w tym trochę racji. Pianista Dejan Lazic może grać dziś znacznie lepiej niż w roku 2010. W ogóle mógł mieć pecha i może zagrał jeden kiepski koncert, ale akurat ten został zrecenzowany. Może recenzent był naprawdę złośliwy? Ten pianista może sądzić, że usuwając recenzję, dba o swój prawdziwy wizerunek.
Z drugiej strony absolutną prawdą jest to, że w roku 2010 dziennikarka Anne Midgette wysłuchała występu Lazica i doszła do wniosku, że był on słaby. Opisała swoje wrażenia w gazecie, w recenzji, która z zasady służy przedstawieniu wrażeń subiektywnych. Pozostała po tym recenzja i absurdem byłoby udawanie, że coś takiego nigdy nie miało miejsca.
Pragnienie pianisty, aby usunąć nieprzychylną recenzję, może się wydawać czymś mniej poważnym niż pragnienie pewnego obywatela Hiszpanii, aby zatrzeć informację o swoich dawnych długach. Niemniej w obu przypadkach mówimy o zatarciu pewnej prawdy, pewnego śladu przeszłości. Europejski Trybunał orzekł, że obywatel Hiszpanii może usunąć z Google ślady swojego dawnego długu. Dlaczego zatem pianista ma być pozbawiony możliwości usunięcia recenzji, być może nie mniej dla niego niekorzystnej?
W tej sytuacji można postawić wiele pytań. Jeśli prawo do bycia zapomnianym ma być naprawdę realizowane, dlaczego miałoby dotyczyć tylko wyszukiwarek? Gdzie jest granica pomiędzy informacją przestarzałą i nieistotną a tą, która jeszcze nie zasłużyła na zapomnienie?
Inna rzecz, że informacja nieistotna dzisiaj może się okazać istotną jutro. Załóżmy, że z Google znika informacja o długu pewnego Hiszpana (sytuacja jak ta z wyroku). Po pewnym czasie ten Hiszpan bierze udział w wyborach, staje się znaczącym politykiem i chce doprowadzić do stworzenia prawa, którego celem jest szerszy dostęp do informacji o dłużnikach. Czy takie rzeczy nie mogą mieć miejsca? Czy w tej sytuacji informacja "godna zapomnienia" nie staje się informacją "godną przypomnienia"?
Chwilami można pomyśleć, że byłoby znacznie łatwiej, gdyby ten wyrok ETS był nieco inny. Z drugiej strony, czy faktycznie nie mamy powodów, aby rozważać wprowadzenie prawa do bycia zapomnianym?
Dodam na koniec, że Dejan Lazic opublikował na swojej stronie stanowisko dotyczące artykułu w Washington Post. To ciekawy materiał do dyskusji.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
"Nieśmiercionośne" drony do rozpędzania tłumu i ścigania ludzi - to martwi ONZ
|
|
|
|
|
|