Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Partia Piratów: Akcja ZPAV wypacza sens prawa autorskiego

20-10-2006, 09:36

Wczoraj polska Partia Piratów (PP) opublikowała swoje stanowisko w sprawie przyłączenia się Związku Producentów Audio-Video (ZPAV) do międzynarodowej kampanii przeciwko nielegalnej wymianie plików w serwisach P2P. W wyniku kampanii, 59 Polakom, użytkownikom sieci P2P, postawiono zarzuty nielegalnego udostępniania muzyki.

Czyich interesów ma bronić prawo autorskie?

W komunikacie dostępnym na stronie Partii Piratów (która jeszcze nie jest oficjalnie zalegalizowaną partią w Polsce) czytamy, że działania ZPAV, takie jak "nagonka na pojedynczych ludzi (korzystających z sieci P2P - red.) ma służyć stworzeniu pola do dyskusji nad zmianą prawa autorskiego na bardziej restrykcyjne".

PP uważa, że przedstawiciele producentów audio-video powołują sie w swoich działaniach wymierzonych w użytkowników sieci P2P na prawo autorskie stworzone do ochrony twórców, tak naprawdę nie bronią ich interesów. ZPAV broni za to interesów pośredników, czyli - zdaniem przedstawicieli Partii Piratów - w rękach tego związku sens prawa autorskiego się zatarł.

Wolny dostęp do dóbr kultury



Załóżmy, że nie stać mnie na zakup muzyki danego twórcy (czy to na płycie CD, czy to online w postaci elektronicznej), bądź też korzystam z takich produktów, które nie są kompatybilne ze stosowanymi powszechnie antypirackimi zabezpieczeniami (teoretycznie ustanawiającymi monopol na oprogramowanie pochodzące od jednego producenta) i tym samym nie mam przez to możliwości dokonania zakupu. W takiej sytuacji jest na pewno wielu Polaków. Mimo to, zdecydowałem się pobrać utwory tego artysty od internauty, który je udostępnia nieodpłatnie i bez zabezpieczeń, dzięki czemu i tylko w ten sposób będę miał możliwość cieszyć się dobrem kultury. Czy w takiej sytuacji naruszam prawo do zysku producenta lub artysty? Zdaniem Partii Piratów, nie naruszam, gdyż art. 73 Konstytucji gwarantuje nam wolny dostęp do dóbr kultury.

Ten zapisany w Konstytucji RP wolny dostęp do kultury nie powinien być ograniczany zasobnością portfela - uważają przedstawiciele PP. Wydaje się, że dodatkowo dostęp do kultury tym bardziej nie powinien być ograniczany poprzez zabezpieczenia stworzone przez producentów oprogramowania, których celem jest nie tylko ochrona pliku przed nielegalnym wykorzystaniem, ale także zmuszenie (a nie zachęcenie) użytkownika do korzystania z konkretnego programu danego producenta. Czy ten ostatni wskazany cel jest w interesie twórcy dobra kulturalnego, a więc zgodny z duchem prawa autorskiego? Na pewno nie, gdyż ogranicza liczbę sprzedanych dóbr, uzależniając ich sprzedaż od zakupu jakiegoś produktu (który w tym przypadku nie stanowi dobra kulturalnego), a tym samym drastycznie podnosząc cenę dostępu do tych dóbr.

W powyżej przedstawionych sytuacjach - braku siły nabywczej oraz zewnętrznych ograniczeń w dostępie do dzieł zapisanych w formie elektronicznej (ograniczeń stworzonych przez firmy nie uczestniczące w procesie wytwarzania ani rozpowszechniania tych dzieł) - sieci P2P stają się narzędziami, które umożliwiają obywatelom wolny dostęp do dóbr kultury, czyli, jak się wydaje, funkcjonują zgodnie z zapisami w konstytucji.

Sieci P2P to wartościowe narzędzie



Ponadto, zdaniem Partii Piratów, sieci P2P są potrzebne, gdyż służą nie tylko rozwojowi kultury, ale także są wartościowym narzędziem w rękach społeczeństwa informacyjnego. Możliwości zastosowania P2P zależą jedynie od ludzkiej wyobraźni oraz barier technologicznych. W odniesieniu do działań ZPAV można wskazać, że sieci P2P umożliwiają, m.in.:

  • wymianę darmowych dzieł udostępnianych przez artystów

  • wymianę dzieł, które przeszły już do domeny publicznej

  • pobieranie oprogramowania Open Source

  • wymiana materiałów nie objętych prawem autorskim

  • zapoznanie się z dziełami objętymi prawem autorskim, w celu podjęcia decyzji, czy warto dokonać zakupu. Nikt przecież nie kupuje nic "w ciemno" - zwykle w przypadku obrazów, najpierw chcemy je zobaczyć; w przypadku muzyki, chcemy ją najpierw usłyszeć; decydując się na program komputerowy, czy grę - o ile tylko mamy wybór - chcemy zapoznać się z możliwościami tych produktów


Podsumowując, Partia Piratów uważa, że karanie za nieodpłatne pobieranie plików z internetu (ostatnio również nazywane piractwem) jest nadużyciem i stoi w sprzeczności np. z 73 art. konstytucji (jeśli założyć że polskie filmy i polska muzyka jest dobrem kultury) oraz z ustawą o prawach autorskich rozdz. 3 art. 23, który mówi, komu możemy udostępniać muzykę oraz filmy. Jak zauważają przedstawiciele PP: ustawa o prawach autorskich nie mówi też o karach za pobieranie utworów objętych prawem autorskim.

Pełny tekst stanowiska znajdziecie na stronie Partii Piratów

Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Partia Piratów