Zdaniem firmy Dell korzystanie z adresu dellwebsites.com to przejaw "pasożytnictwa i nieuczciwej konkurencji".
Firma poczuła się tym głęboko dotknięta i zażądała 100 tys. euro dla Dell America i 50 tys. dla Dell France. Do tego Dell życzy sobie 500 euro za każde słowo "Dell" jakie pojawiło się na stronie Paula, donosi serwis The Register.
Czy rzeczywiście aż takie straty poniosła firma Dell z powodu witryny Paula? Nawet jeśli tak, to czy można zabronić webmasterowi sygnowania swoich stron własnym nazwiskiem? Wydaje się, że nie.
Być może podobnie odpowiedziałby sąd w Paryżu (Tribunal de Grande Instance Paris), przed którego oblicze webmaster został wezwany. Problem w tym, że ewentualny proces to duże koszty, na których pokrycie stać firmę Dell, ale nie Paula Della.
Niestety większość procesów tzw. "zwykłych obywateli" z gigantami kończy się "za ugodą stron", co oznacza rozwiązanie na korzyść giganta, bo tylko firma dysponująca armią prawników może sobie pozwolić na długotrwałe procesy.
Paul ma zamiar walczyć o prawo do korzystania z adresu, pod którym ma swój serwis już od 2001 roku. W tej chwili prosi internautów o datki, które pozwolą mu na sądowe starcia z firmą Dell. Można je wpłacać poprzez system płatności PayPal. Aby to zrobić należy udać się na stronę Paula.
Dziennik Internautów może jedynie zapewnić, że nie będzie kierował pozwów do sądu przeciwko osobom mającym w domenie sylabę "di" ;-)
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.