Nowe przepisy dotyczące e-podpisu są potrzebne, ale ustawa zaproponowana przez Ministerstwo Gospodarki może zaszkodzić rozwojowi usług elektronicznych. Ustawę przygotowano bez projektów rozporządzeń i bez ważnych ustaleń co do stosowanych w niej pojęć – uważa Polskie Towarzystwo Informatyczne.
reklama
Wspominaliśmy już w DI o nowej ustawie dotyczącej podpisu elektronicznego. Ministerstwo Gospodarki zamiast nowelizacji obecnie obowiązującej ustawy stworzyło projekt ustawy, która wprowadza tańsze rodzaje e-podpisu, takie jak podpis łączny lub podpis urzędowy.
Eksperci Polskiego Towarzystwa Informatycznego przyznają, że ustawa taka jest bardzo potrzebna. Może ona nie tylko zapewnić zgodność polskiego prawa z prawem UE, ale także pozwala na uwzględnienie toczącej się od 6 lat dyskusji w środowiskach informatycznych, w wyniku której wskazano wiele wad obecnie stosowanych rozwiązań.
W ocenie PTI istnieje potrzeba stworzenia aktu prawnego, który nie będzie służył wyłącznie podmiotom świadczącym usługi certyfikacyjne, ale osobom i podmiotom korzystającym z podpisu elektronicznego.
Zespół Ekspertów PTI dostrzega jednak niebezpieczeństwa. Po pierwsze przesłany do zaopiniowania projekt ustawy nie zawierał ani jednego projektu rozporządzenia wykonawczego, a przewiduje się w nim delegacje do 7 obligatoryjnych i 2 opcjonalnych rozporządzeń.
Trzeba mieć na uwadze, że w przypadku tej ustawy większość spraw ważnych z punktu widzenia techniki będzie się znajdowała w rozporządzeniach. Brak propozycji jest więc poważną przeszkodą w opiniowaniu ustawy.
PTI stwierdziło też, że niektóre zapisy nowej ustawy pozostają w sprzeczności z (na ogół słusznym) uzasadnieniem. Nie wszystkie stwierdzenia zawarte w uzasadnieniu znalazły się też w projekcie. Największym jednak problemem wydaje się bałagan pojęciowy.
- Poprawianie zapisów bez rozstrzygnięcia kwestii aparatu pojęciowego i skutków prawnych może doprowadzić do zaakceptowania projektu niespójnego, zawierającego rozstrzygnięcia przypadkowe (jak to miało miejsce w poprzedniej Ustawie), niosącego w sobie kolejne zagrożenia dla stosowania podpisu elektronicznego – czytamy w opinii PTI.
PTI wskazuje w swojej opinii konkretne przykłady pojęć wzbudzających wątpliwości co do interpretacji. Przykładowo definicja podpisu łącznego jest niezrozumiała i trudno znaleźć uzasadnienie do stosowania pojęcia „datownik elektroniczny”. Pojęcie "kwalifikowany podmiot świadczący usługi certyfikacyjne" powinno być w całym tekście ustawy zastąpione terminem "podmiot świadczący usługi certyfikacyjne polegające na wydawaniu i zarządzaniu kwalifikowanymi certyfikatami". Zastrzeżeń jest dużo więcej.
Chociaż projekt ustawy opiniowany był przy braku np. projektów rozporządzeń, to zdaniem PTI Minister Gospodarki powinien rozważyć możliwość przebudowania projektu, uwzględniając spójność przepisów z uzasadnieniem, a także całościowo i kompletnie uregulować sferę definicji. Właśnie definicje mogą wpływać m.in. na neutralność technologiczną i zgodność z aktualnym stanem techniki.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|