Dlaczego za urządzenia i oprogramowanie musimy płacić drożej niż Amerykanie? To pytanie Europejczycy, w tym także Polacy, zadają sobie nie od dziś, a politycy z Australii poszli o krok dalej - postanowili wezwać Apple, Microsoft i Adobe do złożenia wyjaśnień w zakresie polityki cenowej.
reklama
Amerykanie są narodem o wiele bogatszym od Polaków, ale czytnik książek Kindle mogą kupić od 69 dolarów, czyli za ok. 214 zł. Polak za ten sam czytnik zapłaci o ponad 200 zł więcej.
W przypadku sprzętu takiego, jak czytnik, można mówić o kosztach transportu, ale trudniej wytłumaczyć, skąd się biorą duże różnice w cenach np. muzyki cyfrowej. Kiedy zespół AC/DC udostępnił w iTunes pełną kolekcję swoich nagrań, była ona o 54% droższa dla klientów z Australii niż dla klientów z USA. Jeden towar, jeden sklep, a różnica w cenie wynosiła 80 dolarów!
Australijscy politycy postanowili coś z tym zrobić. W maju ubiegłego roku tamtejsza Izba Reprezentantów uruchomiła konsultacje, w ramach których obywatele mogli nadsyłać informacje o nowych technologiach, których ceny wydawały się bezzasadnie zawyżone.
Wczoraj natomiast australijski Delimiter podał, że firmy Microsoft, Adobe i Apple zostały oficjalnie wezwane przez Parlament Federalny do wyjaśnienia swojej polityki cenowej przed komisją Izby Reprezentantów (zob. Delimiter, Please explain prices: Parliament subpoenas Apple, Microsoft, Adobe).
Delimiter podaje ciekawe informacje na temat dysproporcji cen Microsoftu i Adobe. Australijczycy musieli płacić za oprogramowanie Adobe (Creative Suite 6) nawet o 1400 dolarów więcej niż Amerykanie! Różnica w cenie chmurowego pakietu biurowego Microsoftu (Office 365) była o 76% wyższa od ceny amerykańskiej. Różnice w cenach produktów Apple dotyczą nie tylko muzyki w iTunes, ale także sprzętu.
Ten sam problem świetnie znają Polacy. Amerykanin może kupić nowiutkiego MacBooka Pro od 3,7 tys. zł (1200 dolarów), podczas gdy Polak musi zapłacić niecałe 5,6 tys. zł. W przypadku 15-calowego McBooka z wyświetlaczem Retina różnica w cenie pomiędzy Polską i USA wynosi ponad 4 tys. zł.
W tym miejscu można powiedzieć, że politycy nie powinni się mieszać do polityki cenowej firm, bo istnieje coś takiego, jak swoboda działalności gospodarczej. Jest to argument chybiony z trzech powodów.
Oczywiście to nie powód, aby już teraz ganić firmy za zawyżone ceny. Mogą one przecież wynikać z cech danego państwa, np. kosztów zatrudnienia pracowników w krajowych oddziałach, opłat licencyjnych, podatków, cła itd. Nie można więc wykluczyć, że różnice w cenach są naprawdę rozsądne i to bardziej państwo niż firmy ponoszą za to winę.
Analizując wydarzenia w Australii, trzeba więc powiedzieć, że dobrze się dzieje, iż ktoś próbuje wyjaśnić dysproporcje cenowe. Nie oznacza to jednak, że "politycy przygwoździli biznes" i będą mieli podstawy do obniżenia cen. Ze strony firm ta sprawa może wyglądać całkiem inaczej, ale z pewnością dobrze byłoby poznać wszelkie fakty, które pozwolą odkryć źródła zawyżonych cen.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Otwarte oprogramowanie a biznes i strategie rządowe - dyskusja na Open Source Day 2014
|
|
|
|
|
|