Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Płacił za rzucanie szkoły, teraz sam będzie wykładał

12-03-2012, 10:57

Peter Thiel to przedsiębiorca dobrze znany z krytykowania sensu studiowania. Mimo to będzie on wykładał na Stanford University, a jego przyszli studenci spodziewają się nawet, że będą mogli na zajęciach poznać Marka Zuckerberga.

konto firmowe

reklama


Peter Thiel to znany przedsiębiorca, będący m.in. współzałożycielem PayPal oraz inwestorem Facebooka. Swojego czasu stwierdził on, że rola studiów jest przeceniana, ale na rozważaniach nie skończył. Poparł swoją tezę pieniędzmi - założona przez niego fundacja przeznaczyła 100 tys. dolarów na 20 młodych przedsiębiorców, którzy rzucili już szkołę i zaczęli własny biznes.

Teraz Thiel wraca do swojej szkoły (Stanford University), ale po to by nauczać. Jak podaje Reuters, ma on prowadzić zajęcia pod nazwą "Computer Science 183: Startup". Lista osób chętnych do uczęszczania na te zajęcia szybko się zapełniła, stworzono także listę oczekujących na przyjęcie. Studenci spodziewają się nie tylko cennej wiedzy, ale także odwiedzin ciekawych osób. Thiel ma przecież wiele cennych kontaktów w Dolinie Krzemowej. Może nawet przyprowadzi Zuckerberga na zajęcia? Studenci wierzą, że to możliwe (zob. Reuters, Peter Thiel, university-hater, heads to campus).

Czytaj: 100 tys. dolarów na biznes zamiast szkoły?

Thiel nie komentuje sprawy. Przedstawiciele uniwersytetu przyznają, że w środowisku akademickim Peter Thiel wzbudza mieszane uczucia. Władze uczelni uznały jednak, że zajęcia prowadzone przez tego człowieka mogą być cenne dla studentów, zatem... czemu nie?

W tej sytuacji trudno nie pochwalić władz Stanforda za otwartość. Thiel naraża się na oskarżenia o hipokryzję, ale ostatecznie też warto go pochwalić, bo lepiej jest budować coś nowego niż tylko krytykować. Poza tym wydaje się, że komentatorzy oceniający całą sytuację zapominają o jednej rzeczy.

Szkoła (nawet wyższa) nie jest zakładem produkującym ludzi o określonych kompetencjach. Jest to instytucja bardziej podobna do biblioteki, czyli taka, która oferuje człowiekowi nabycie określonej wiedzy w określonej formie. Ostatecznie to od tego człowieka zależy:

  • ile tej wiedzy przyswoi,
  • jak tę wiedzę wykorzysta później.

Jeśli coś w czasach dzisiejszych naprawdę szkodzi szkole, to naiwna wiara w to, że szkoła uczy, wychowuje, kształtuje charakter, uwrażliwia na piękno itd. To akurat nieprawda. Szkoła może co najwyżej umożliwić ludziom nauczenie się czegoś, umożliwić im wyrobienie sobie odpowiednich nawyków, próbować uczulania ich na piękno itd. Szkoła może też uczyć ludzi bzdur i okropnych nawyków. Każdy wyniesie ze szkoły to, co chce.

Peter Thiel tak naprawdę nigdy nie proponował odrzucenia edukacji, a jedynie jej reformę. Wbrew dzisiejszym tendencjom uważa on, że najwięcej należy oczekiwać od ucznia, że nie zdobędzie niczego ten, kto czeka na podanie wszystkiego do stołu. Patrząc na to z tej strony, wcale nie wydaje się dziwne, iż ten właśnie człowiek chce uczyć innych.

Czytaj: Lepszy szef to ten z dyplomem magistra?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Reuters