Google został pozwany o naruszenie prywatności przez Francuza, który załatwiał się we własnym ogródku, gdy nieopodal przejeżdżało auto robiące zdjęcia do Street View. Google oczywiście zamazał jego twarz, ale czy to ma znaczenie w małym miasteczku?
Usługa Street View nie od dziś wzbudza obawy dotyczące prywatności. Również nie od dziś słyszymy o ludziach, którzy zostali uwiecznieni przez aparaty w autach Google w dziwnych lub krępujących sytuacjach, np. w czasie załatwiania się, wymiotowania, wchodzenia do sex shopu itd.
Google zapewnia, że dba o standardy prywatności. Jednym z zabiegów "ochronnych" jest zamazywanie twarzy fotografowanych osób, ale czy to naprawdę wystarczy?
Francuski serwis Ouest France informuje, że mieszkaniec małej miejscowości Anjou pozwał Google w związku z naruszeniem prywatności. Człowiek ten w roku 2010 został uwieczniony w czasie oddawania moczu we własnym ogródku. Google zamazał jego twarz, ale to nie robi dużej różnicy w wiosce, w której mieszka kilkaset osób. Inni mieszkańcy Anjou widzieli już zdjęcie i mają świetny powód do śmiania się z sąsiada (zob. Ouest France, Photographié sur Google en train d’uriner dans son jardin).
Sprawę rozstrzyga sąd w Angers. Wyrok powinien być ogłoszony 15 marca. Powód żąda 10 tys. euro zadośćuczynienia od Google. Przedstawiciele Google uważają, że sprawę można było załatwić bardziej polubownie, a mieszkaniec Anjou chce po prostu dobrze zarobić. Ciekawe, co powie o tym sąd. Google musi mieć świadomość tego, że sądy europejskie są w kwestiach ochrony prywatności nieco surowsze niż amerykańskie.
Opisany przypadek nie jest może bardzo wyjątkowy, ale to dobry dowód na to, że fotografowanie ludzi bez ostrzeżenia i późniejsze zamazywanie twarzy nie może być uznane za działanie bez znaczenia dla prywatności. Mieszkaniec Anjou mógł nie wiedzieć, że został sfotografowany, a jego sąsiad internauta poszukujący w Street View zdjęć własnego domu mógł natknąć się na ciekawy obrazek.
Twarz nie jest jedyną cechą, jaka nas identyfikuje. Możemy być rozpoznani po miejscu, w którym się znajdujemy, po charakterystycznym ubiorze lub po rzeczy, którą niesiemy. Google porównuje Street View do człowieka na spacerze, ale taki człowiek zazwyczaj nie robi zdjęć panoramicznych co kilka metrów i nie dysponuje wysokim wysięgnikiem, a nawet gdyby to zrobił, nie jest dostawcą popularnej e-usługi, która wypromuje zrobione zdjęcia na cały świat.
Z tego właśnie powodu usługi Street View były przedmiotem skarg w kilku krajach UE, a także poza Europą. Dobrą ilustracją do tego problemu jest galeria ciekawostek Street View przygotowana przez PC World. Powiedzmy sobie szczerze - zazwyczaj na spacerach nie widzimy takich rzeczy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*