W ubiegłym tygodniu część użytkowników z Chin miała dostęp do witryny społecznościowej Google+ - poinformowała agencja Reuters. Na terenie kraju amerykańskie sieci społecznościowe są zwykle zablokowane.
reklama
Korzystając z niepowtarzalnej okazji, wielu użytkowników z Chin pozostawiało komentarze na profilu m.in. Baracka Obamy, gdzie wyrażało swój przeciw wobec cenzury.
- Sprzeciwiamy się cenzurze, sprzeciwiamy się Wielkiemu Firewallowi w Chinach - napisał jeden z internautów. Jako "Wielki Firewall" określa się potocznie system, który filtruje serwisy społecznościowe, a także liczne portale w Państwie Środka. Nie wiadomo, czemu w ubiegłym tygodniu tego typu algorytm zawiódł.
Przedstawiciel firmy Google w rozmowie z agencją Reuters przyznał, że wyszukiwarkowa korporacja nie poczyniła w ubiegłym tygodniu żadnych wyjątkowych kroków, które miałyby pomóc przezwyciężyć cenzurę w Chinach. Jeden z szefów firmy miał natomiast ujawnić, że zwiększony ruch z tamtego regionu dało się obserwować już od początku tygodnia.
W ostatnim czasie o Chinach mówi się często przede wszystkim w związku z problemami w tamtejszych fabrykach. Audyty m.in. w firmie Foxconn przeprowadza agencja The Fair Labor Association (FLA), a kalifornijskie Apple zapowiedziało już, że w następnych miesiącach zbadany ma zostać również wpływ wytwarzania urządzeń elektronicznych na środowisko naturalne.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|