Londyńska policja zamieściła w serwisie Flickr zdjęcia osób poszukiwanych w związku z zamieszkami. Tymczasem internauci zastanawiają się nad tym, czy poszukiwania nie byłyby skuteczniejsze, gdyby wykorzystano technologie rozpoznawania twarzy.
Londyńska Metropolitan Police wczoraj opublikowała pierwszą pulę zdjęć osób poszukiwanych w związku z zamieszkami. Są to obrazy z kamer CCTV, które uwieczniły grabieże w dzielnicy Craydon. Metropolitan Police zamieściła je na Flickrze (15 zdjęć w chwili pisania tego tekstu) oraz na specjalnej stronie pod adresem www.met.police.uk/disordersuspects. Osoby rozpoznające uczestników zamieszek mogą się zgłaszać pod wskazane na stronie numery telefonów.
Polska policja również zamieszcza w sieci zdjęcia uczestników imprez masowych zarejestrowane podczas monitoringu publiczności na zawodach sportowych i imprezach rozrywkowych. Działania te są skuteczne, choć nie jest pewne, czy są zgodne z prawem. Organy ścigania odpowiadają, że są sytuacje, w których naruszenie prawa do prywatności czy ochrony wizerunku obywateli jest uzasadnione.
Czytając komunikat londyńskiej policji dotyczący opublikowania zdjęć, również widzimy, że stróże prawa nie mają wątpliwości co do słuszności swojego działania. Ich zdaniem osoba popełniająca przestępstwo powinna się liczyć z tym, że jej "wyczyn" zostanie uwieczniony, a ona sama zostanie za to pociągnięta do odpowiedzialności.
W przyszłości może się nasunąć więcej wątpliwości etycznych. Jak zauważył TechCrunch, powstała już grupa dyskusyjna dotycząca korzystania z technologii rozpoznawania twarzy w celu identyfikacji użytkowników zamieszek. Nie jest to może wielkie wydarzenie, ale daje ono do myślenia.
Teoretycznie można by było porównać zdjęcia pozyskane przez policję z innymi zdjęciami dostępnymi w sieci, np. tymi z serwisów społecznościowych. Proces ten można zautomatyzować dzięki technologiom rozpoznawania twarzy. W ten sposób powstałaby maszynka do identyfikowania przestępców, która oczywiście nie byłaby doskonała, co rodziłoby nowe problemy.
Jeśli z takiej technologii korzystałyby organy ścigania, zachowując odpowiednie procedury, być może nie byłoby katastrofy. Gorzej, gdyby takich narzędzi używali "zwykli" ludzie, którzy później powiadamialiby policję o rzekomym rozpoznaniu sprawcy. W ten sposób powstałaby nowa forma cybernetycznego linczu.
Dziś zautomatyzowane rozpoznawanie przestępców ze zdjęć nie wydaje się możliwe. Rośnie jednak liczba zdjęć w internecie, liczba kamer obserwujących nasze codzienne życie, a technologie rozpoznawania obrazu są coraz lepsze. Może to kwestia czasu?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|