Twórca głośnego WikiLeaks dostrzega kolejne pole, na którym może niemało zarobić. Podczas gdy niektórzy prorokują mu nawet karę śmierci, pieniądze na prawników stają się priorytetem.
reklama
Niedawno Wikileaks uruchomiło sklep z upominkami, z którego zyski mają być przekazywane niemal bezpośrednio na prawników dla Juliana Assange'a. Jest to niezbyt wyszukany pomysł na zarabianie w sieci, zatem prawdopodobnie nie uda się w ten sposób zgromadzić zbyt dużej sumy.
Twórca demaskatorskiego portalu wyszedł jednak z nowym pomysłem. Chce zastrzec swoje imię i nazwisko. Złożył już w tym celu odpowiedni wniosek do urzędu zajmującego się ochroną wartości intelektualnych w Wielkiej Brytanii.
Fraza "Julian Assange" ma być zastrzeżona na polach takich, jak usługi wypowiedzi publicznej, usługi reporterskie, dziennikarstwo, publikacja tekstów innych niż reklamowe, usługi edukacyjne i rozrywkowe.
Dopiero czwartego marca zgłoszenie zostanie oficjalnie zaprezentowane przez Urząd Własności Intelektualnej, natomiast dwa miesiące później, jeśli nikt nie zgłosi obiekcji, wniosek twórcy Wikileaks zostanie pozytywnie rozpatrzony.
Jak wspominaliśmy już jakiś czas temu, Assange skarży się, że prawnicza ochrona pochłania ogromną część jego oszczędności. Według wypowiedzi dla Sunday Times w związku z prawnymi aspektami funkcjonowania serwisu miał ponieść już ponad 200 tysięcy funtów, stąd między innymi decyzja o stworzeniu autobiografii.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|