Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

19 stycznia 2011 roku najważniejszą wiadomością dla polskiego rynku kapitałowego była decyzja RPP, czyli podniesienie stóp procentowych. Za każdym razem, kiedy podnoszone są stopy procentowe, to używa się argumentu, że taka decyzja spowodowana jest walką z inflacją. Może jednak powstać pytanie, czy pod pozorem walki z inflacją nie istnieje pokusa działania na szkodę gospodarki danego kraju?

robot sprzątający

reklama


W ostatnią środę najważniejszą wiadomością dla polskiego rynku kapitałowego była decyzja RPP, czyli podniesienie stóp procentowych o 25 punktów bazowych, a stopa referencyjna od 20 stycznia bieżącego roku wynosi 3,75%. Oprócz tego stopa redyskonta weksli - 4,00%, stopa lombardowa - 5,25%, stopa oprocentowania lokaty terminowej przyjmowanej przez NBP od banków - 2,25%. Ośmiu z dwunastu ankietowanych przez agencję ISB ekonomistów oczekiwało 25-pkt. podwyżki stóp procentowych na styczniowym posiedzeniu RPP. RPP nie zmieniała poziomu stóp procentowych od czerwca 2009 roku, ale w październiku podniosła stopę rezerwy obowiązkowej z 3,0% do 3,50% z zastosowaniem od 31 grudnia 2010 r.

Zawsze mnie uczono, że jeśli istnieje możliwość przeprowadzenia inwestycji, należy tanio pożyczyć środki pieniężne, następnie zainwestować i poczekać na wzrost wartości inwestycji. Jeśli stopa procentowa była na atrakcyjnym poziomie, to rzeczą oczywistą jest pożyczenie środków na inwestycje, uwzględnienie kosztu pieniądza i policzenie oczekiwanej stopy zwrotu. Gorzej było z inwestycją, jeśli oparta była na kredycie przy zmiennej stopie procentowej. Wtedy rentowność inwestycji mogła ulec diametralnej zmianie. I dopiero wtedy zaczynały się pewne problemy.

Przed wielu, wielu laty kilku polskich ekonomistów (nazwiska i imiona niech pozostaną tajemnicą) przekonywało mnie, że głównym motorem napędowym wzrostu PKB jest popyt krajowy, a szczególnie spożycie indywidualne. Drugim, choć słabszym czynnikiem, który pozytywnie wpływa na wzrost, jest dynamika inwestycji. Wtedy zadawałem im pytania, gdzie odpowiedzi mogły sugerować, że tani pieniądz powinien wspierać inwestycje, a wzrost inwestycji powinien zmniejszać bezrobocie. No tak, ale przy mniejszym bezrobociu istnieje presja na inflację, a to z kolei nie jest przyjemne dla pieniądza. I teraz powstaje dylemat, że coś za coś.

Za każdym razem, kiedy podnoszone są stopy procentowe, to używa się argumentu, że taka decyzja spowodowana jest walką z inflacją. Zatem może powstać pytanie, czy pod pozorem walki z inflacją nie istnieje pokusa działania na szkodę gospodarki danego kraju? Bo przecież jeśli motorem napędzania gospodarki jest popyt krajowy, a jednocześnie powoduje się, że decyzja o wzroście oprocentowania kosztu pieniądza, to wiadomo, że popyt krajowy ograniczy pożyczanie pieniądza po wyższej cenie.

W październiku ubiegłego roku pojawił się dokument autorstwa NBP dotyczący projekcji inflacyjnej, z którego można było dowiedzieć się, że wzrost gospodarczy w latach 2011-2012 w Polsce może wynieść odpowiednio 4,3 proc. i 4,2 proc. Analitycy NBP dodali, że w dłuższym horyzoncie obok konsumpcji prywatnej wzrost gospodarczy wspierać będą także stosunkowo szybko rosnące inwestycje prywatne. To bardzo ciekawe spostrzeżenie. Podniesiemy koszt pieniądza i wzrost gospodarczy będzie wspierany przez szybko rosnące inwestycje prywatne. Chciałbym dożyć takiej chwili, kiedy wzrost kosztów inwestycji powoduje wzrost tempa inwestycji. Obawiam się, że jeśli w 2011 roku RPP jeszcze dwukrotnie podniesie stopy procentowe to optymizm analityków NBP z października 2010 roku będzie można włożyć między bajki.

Oczywiście, że mam świadomość, że RPP ma za zadanie walczyć z inflacją. Jestem w stanie zrozumieć, że stopy procentowe muszą ulegać zmianom i czasami istnieje konieczność przeprowadzenia niepopularnej decyzji, ale nie rozumiem, jak można mówić i robić coś innego. Bo jakoś nie jestem w stanie uwierzyć, że wzrost gospodarczy Polski może odbywać się w warunkach podwyższania podstawowych stóp procentowych. Chyba że dzięki ostatniej decyzji RPP powstaje nowe zjawisko w światowej ekonomii. Wyższe stopy procentowe to wyższy wzrost gospodarczy. Nie sądzę, ale o tym, jak będzie w 2011 roku, będzie można już przekonać się za kilka miesięcy.

Andrzej Filipek

Jest specjalistą w opracowaniu portfeli inwestycyjnych zbudowanych z akcji notowanych na NYSE i systematycznie wypłacających dywidendy. Pracuje jako Analityk Finansowy oraz komentator ekonomiczny.

Treść powyższej analizy jest tylko i wyłącznie wyrazem osobistych poglądów jej autora i nie stanowi "rekomendacji" w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, lub ich emitentów (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715). Zgodnie z powyższym autor nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podejmowane na podstawie niniejszego komentarza.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl