Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Wrocławski Facemash: Uczelnia sprawdziła system pod kątem zabezpieczeń

13-01-2011, 14:11

Prokuratura nie ustaliła jeszcze, kto w okresie noworocznym stworzył stronę internetową pozwalającą porównywać zdjęcia studentek Politechniki Wrocławskiej, którą (na fali popularności filmu "The Social Network") nazwano Facemash. Rzeczniczka uczelni zapewnia, że system został już uszczelniony.

robot sprzątający

reklama


Przypomnijmy: wrocławski Facemash został uruchomiony w nocy z 30 na 31 grudnia i działał do 3 stycznia, umożliwiając zarejestrowanym użytkownikom przeglądanie zdjęć na bieżąco pobieranych z bazy PWr. Uczelnia złożyła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

>> Czytaj więcej: Co grozi twórcom wrocławskiego Facemasha?

Agnieszka Niczewska, rzeczniczka prasowa Politechniki Wrocławskiej, wyjaśniła Dziennikowi Internautów: Traktujemy to jako kradzież, ponieważ zdjęcia legitymacyjne umieszczone na serwerze nie były ogólnie dostępne, nikt z uczelni nie wyraził zgody na ich kopiowanie i udostepnianie czy wręcz upublicznianie. Poza tym trzeba było trochę się "natrudzić", żeby się do nich dostać.

Przedstawicielka uczelni podkreśliła, że nie wiadomo, czy kontrowersyjną stronę stworzyli studenci PWr. Nie mamy na razie informacji z prokuratury o tym, by kogoś konkretnego podejrzewano - napisała Niczewska, odpowiadając na pytanie DI.

Jak zauważył wcześniej prawnik Olgierd Rudak, ustawa o ochronie danych osobowych zobowiązuje administratora takich danych do ich należytego zabezpieczenia. Można założyć, że skoro doszło do wycieku, to administrator (w tym przypadku Politechnika Wrocławska) niewłaściwie zabezpieczył przetwarzane przez siebie dane. Poprosiliśmy rzeczniczkę PWr o ustosunkowanie się do tego zarzutu.

Oczywiście, że czujemy się odpowiedzialni za bezpieczeństwo danych - stwierdziła Agnieszka Niczewska. - Dane osobowe (w rozumieniu ustawy), czyli nazwiska, imiona, pesele, dane adresowe itp. są zabezpieczone od samego początku bardzo dobrze i do tych danych nikt się nie dostał. Zdjęcia nie były tak chronione. Nikomu - ani nam, ani twórcom programu z firmy Sygnity - nie przyszło do głowy, że legitymacyjne zdjęcie może być przedmiotem pożądania złodziei internetowych.

Co zrobiono, by zapobiec podobnym incydentom w przyszłości? Natychmiast po wykryciu wycieku zdjęć autorzy programu w kilka godzin stworzyli odpowiednie zabezpieczenia i uszczelnili system. Niezależnie od tego cały system został raz jeszcze sprawdzony pod kątem zabezpieczeń i możliwości dostania się do jego poszczególnych elementów - poinformowała przedstawicielka Politechniki.

>> Czytaj więcej o wyciekach danych w DI


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl