"Tracking Protection" ma być nową funkcją Internet Explorera 9, która pozwoli użytkownikom na kontrolowanie stron zbierających informacje na ich temat. Pomysł wydaje się bardzo dobry, ale zdaniem ekspertów większość internautów nie poradzi sobie z właściwą konfiguracją tego narzędzia.
reklama
Śledzenie aktywności internautów to powszechna praktyka, choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Dostawcy e-usług, tacy jak np. Google, stale zbierają informacje o naszych aktywnościach i analizują je. Twierdzą, że dzięki temu mogą oferować usługi lepszej jakości poprzez dostarczanie internautom tylko tego, co faktycznie może ich zainteresować.
Temat śledzenia wzbudza ostatnio więcej emocji, bo zainteresowała się nim amerykańska Federalna Komisja Handlu. Zaproponowała ona, aby dla prywatności internautów wprowadzić do przeglądarek opcję "Do Not Track" (nie śledź). Chce ona także wprowadzenia nowych ram postępowania w zakresie zbierania i przetwarzania danych o internautach. Można się spodziewać, że za jakiś czas ten temat zostanie poruszony w UE.
Wczoraj Microsoft zaproponował coś podobnego - funkcję Tracking Protection, która ma być wprowadzona w przeglądarce IE9 (obecnie dostępnej w wersji beta). Mówiąc najogólniej, funkcja ta pozwala na filtrowanie tych treści na stronach, które mogą mieć wpływ na prywatność (takich jak obrazy jednopikselowe służące do śledzenia).
Co istotne, rozwiązanie Tracking Protection nie będzie włączone domyślnie. To użytkownik musi nim zarządzać, wybierając przez kogo chce być śledzony. Zarządzanie polega na tworzeniu list domen (tzw. Tracking Protection Lists - TPL), które będą odwiedzane tylko po bezpośrednim kliknięciu na link lub po wpisaniu adresu do paska adresu w przeglądarce. Stworzenie listy TPL będzie bardzo łatwe - film pod tekstem pokazuje, jak to się odbywa.
Eksperci uważają, że takie rozwiązanie może poprawić prywatność, ale idealne nie jest. Ciężar ochrony prywatności zostaje przerzucony na użytkownika, co sprawia, że "przemysł" może przestać odczuwać odpowiedzialność za prywatność użytkowników. Jednocześnie użytkownicy mogą nie wiedzieć, co tak naprawdę powinni blokować, lub nie będą odczuwać takiej potrzeby. Może się też zdarzyć, że włączenie filtru utrudni im korzystanie z niektórych usług.
Jednym z krytyków nowego rozwiązania jest cytowany przez agencję AP Anup Ghosh, szef firmy Invincea. Uważa on, że byłoby lepiej, gdyby Microsoft współpracował z organizacjami zajmującymi się prywatnością, co owocowałoby stworzeniem listy stron stosujących kontrowersyjne formy śledzenia internautów (zob. Jordan Robertson, Microsoft unveils new privacy feature for IE).
Przedstawiciele Microsoftu zauważają jednak w wywiadzie opublikowanym na stronie koncernu, że każda firma lub organizacja może stworzyć i opublikować swoją listę TPL. Konsumenci mogą instalować takie listy, więc nie jest wykluczone, że inne podmioty zainteresowane prywatnością wykorzystają narzędzie firmy z Redmond.
Microsoft najwyraźniej wybrał podejście, które zaspokaja potrzeby dwóch grup jego klientów. Konsumenci mogą się cieszyć z narzędzia chroniącego prywatność. Reklamodawcy natomiast poprą pomysł, aby to użytkownicy musieli włączyć narzędzie i konfigurować je.
Poniżej film prezentujący nową funkcję:
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|