Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

7 gadżetów, których pragnąłeś. Tylko dla dorosłych!

01-06-2010, 13:01

Электроника ИМ-02 to jeden z tych gadżetów, które przed laty mogły być upragnionym prezentem na Dzień Dziecka. Pamiętasz żabę łapiącą jajka? A może marzyłeś o pistolecie świetlnym lub przenośnym magnetofonie? W dniu takim, jak ten, warto wrócić do wspomnień z dziecięcych lat.

robot sprzątający

reklama


Dzień Dziecka to po części święto wszystkich, bo właściwie wszyscy dziećmi jesteśmy. Niektórzy z nas niestety dorośli. Dorosłym dzieciom pewne rzeczy wydają się mniej atrakcyjne niż kiedyś. Telefon i komputer stały się narzędziami pracy i potrafią nas odstraszać. Fascynujące gadżety stały się natomiast tym, czego mogą zażądać od nas dzieci...

A czego my chcieliśmy, będąc dziećmi? Warto odświeżyć pamięć i przypomnieć sobie, jak to "wół cielęciem był". Dziennik Internautów przygotował ranking gadżetów, których mogliśmy kiedyś pragnąć na Dzień Dziecka. Warto sobie przypomnieć towarzyszące tym urządzeniom emocje i zrozumieć, że teraz nasze dzieci przeżywają coś podobnego na widok np. smartfona.

Смена-8M
fot. Dr.K. (lic. CC) - Смена-8M

1. Aparat Смена-8M (Smiena 8M) - jedyne nieelektroniczne urządzenie w naszym zestawieniu. Ten radziecki aparat niby niczym się nie wyróżniał, ale miał bardzo "gadżeciarski" charakter. Był nieduży, sympatyczny, jego obsługa była mocno uproszczona.
Obrazki na obiektywie pozwalały dobrze ustawić ostrość i czas naświetlania nawet dziecku, które nie bardzo wiedziało, jaki jest sens tych ustawień. Te obrazki oraz ustawianie przesłony wraz z czułością filmu sprawiały, że aparat był "jakby automatyczny" mimo braku automatyzacji i światłomierza.
Zabłyśnięcie Smieną na wycieczce szkolnej naprawdę robiło wrażenie. Zdjęcia trzeba było pstrykać ostrożnie, bo film kosztował kilkadziesiąt tysięcy złotych (to było w czasach, gdy wszyscy Polacy byli milionerami).

Zegarek Montana
fot. - Zegarek Montana

2. Zegarek z melodyjką - na początku lat 90. za bardzo efektowne gadżety uznawano zegarki z wyświetlaczem elektronicznym i właśnie melodyjkami. Można było dostać coś takiego na Pierwszą Komunię.
Widoczny na zdjęciu obok zegarek Montana umiał odtworzyć 16 melodii, głównie ludowych amerykańskich piosenek. Jeśli pamięć mnie nie myli, odtwarzanie następowało po wciśnięciu dwóch przycisków z prawej strony.
Polifonii nie było. Mimo to wokół posiadacza takiego zegarka mogło na szkolnej przerwie zebrać się kilku słuchaczy.

Электроника ИМ-0, Ну, погоди!
fot. Zhur (lic. CC) - Электроника ИМ-0, Ну, погоди!

3. Электроника ИМ-02 - gadżet dla naprawdę ostrych graczy. Ta konsola gier oferowała tylko jedną grę, za to najwyższej klasy. Trzeba było sterować wilkiem, żabą lub kotem i łapać jajka, motyle albo rybki.
Konsola wspierała 4 punkty zrzutu, rozgrywkę w rosnącym tempie, miała wbudowaną pamięć, zegarek i nawet budzik! Z tyłu była podstawka, która umożliwiała postawienie gadżetu na biurku. Wielu dorosłych dziś ludzi spędziło jako dzieci całe godziny na wciskaniu 4 przycisków.

Różne walkmany
fot. edvvcedvvc - Różne walkmany

4. Walkman - czyli przenośny magnetofon, do którego można było podłączyć słuchawki lub małe głośniki. Początkowo były to urządzenia dość toporne, kanciaste, zjadające baterie po godzinie słuchania. Potem pojawiły się nieco bardziej zaawansowane i energooszczędne wersje z radiem.
Na walkmanach wiele osób słuchało kaset, które były kopiami kaset znajomych. Nierzadko w kolekcjach nagrań miało się kopię z trzeciej kopii. To było coś w rodzaju ówczesnego P2P połączonego z mocą odtwarzacza przenośnego. Raporty o stratach powodowanych przez "piratów" nie były jednak tak popularne, a mimo łatwości kopiowania kaset przemysł muzyczny rósł.

To naprawdę był efektowny gadżet
fot. - To naprawdę był efektowny gadżet

5. Kalkulator - to urządzenie jest powszechne jeszcze dziś, ale kiedyś naprawdę miało charakter pożądanego gadżetu. Można było je dostać z okazji Pierwszej Komunii. Im więcej cyfr mieścił kalkulator, tym był lepszy. Niezwykłe wrażenie na kolegach z klasy mogli zrobić ci, którzy mieli pierwsze kalkulatory z baterią słoneczną.
Posługiwanie się tym urządzeniem na lekcjach fizyki lub matematyki było kontrowersyjne. Niektórzy nauczyciele wymagali zachowania "słupków" z obliczeniami, aby było pewne, że uczeń nie użył kalkulatora w czasie odrabiania zadania domowego.

Rekreacyjne i amatorskie walkie-talkies
fot. - Rekreacyjne i amatorskie walkie-talkies
 

6. Walkie-talkie - czyli przenośny, prosty radiotelefon małej mocy. W czasach, kiedy nie było telefonów komórkowych, rozmawianie przez takie urządzenie bezprzewodowe było niezwykłym przeżyciem. Niektóre modele umożliwiały nadawanie wiadomości alfabetem Morse'a za pomocą specjalnego przycisku. Ten gadżet stawał się szczególnie atrakcyjny na wycieczkach w góry lub na obozach harcerskich. Wielu przewodników górskich reagowało agresywnie na dzieci z walkie-talkie. Kilkanaście lat temu pewien góral powiedział mi, jak nazywa się w górach osoby używające walkie-talkie. To wymyślne słowo nie nadaje się "do druku".

Pistolet świetlny Nintento
fot. Damian Yerrick (lic. CC) - Pistolet świetlny Nintento

7. Konsola gier z pistoletem świetlnym - do urządzeń z takim pistoletem należała m.in. Magnavox Odyssey, pierwsza domowa konsola zaprezentowana jeszcze w latach 70. Postrzelać z pistoletu świetlnego mogli także posiadacze konsoli Nintendo Entertainment System i wielu innych. Dzisiaj pistolety świetlne odchodzą w zapomnienie wraz z monitorami i telewizorami CRT.
Strzelanie do kaczek lub rzutek wydawało się niezwykle rzeczywiste, kiedy miało się w ręku pistolet. Ogromne piksele nie psuły tego, że posiadacz konsoli z pistoletem czuł się dobrze wyszkolonym strzelcem.

Na koniec film - wyciskacz łez z nieco smutnym zakończeniem...


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *