Piractwo jest gorsze niż morderstwo twierdzi Wydra
W dyskusjach na temat piractwa rzadko kiedy przedstawia się opinie artystów, toteż uważamy, że zawsze warto o nich wspomnieć kiedy juz zostaną wygłoszone. Szymon Wydra, zwycięzca Idola i członek zespołu Carpe Diem powiedział Radiu Wrocław, że jego zdaniem "piractwo muzyczne jest bardziej nikczemne niż zabijanie ludzi z pistoletu".
reklama
Nie myślcie, że Szymon Wydra nie ma uzasadnienia dla swoich słów. Jego zdaniem "złodziej, czyli pirat muzyczny" kradnie nie tylko utwory ale też "sens życia ludzi, którzy je tworzą".
- Morderca przystawia ci pistolet do skroni i pozbawia cię życia. Pirat muzyczny powoduje, że sam odbierasz sobie życie - powiedział pieśniarz Polskiemu Radiu Wrocław.
Lider zespołu Carpe Diem będzie w piątek gościem specjalnym PRW i tam będzie można wysłuchać jego zdania. Zanim to jednak nastąpi, spróbujmy zastanowić się nad co artysta chciał powiedzieć.
Osobiście mam wątpliwości co do tego, czy Szymon wolałby, aby ktoś zamiast skopiowania jego płyty oddał do niego kilka strzałów. Prawdę mówiąc nie bardzo potrafię też zrozumieć jak piractwo można utożsamiać z "odbieraniem sensu życia". Zawsze wydawało mi się, że sensem życia artysty jest np. znalezienie odbiorcy, możliwość twórczej ekspresji itd. Trzeba przyznać, że piractwo właściwie gwarantuje samorealizację w tym zakresie.
Piractwo może oczywiście pozbawiać wpływów i jeśli sensem życia i tworzenia są dla Szymona Wydry pieniądze, to rzeczywiście można uznać, że piraci "pozbawiają go sensu życia". W sumie nie powinno mnie to dziwić, bo Wydra działa przecież jako artysta komercyjny. Z drugiej strony nie raz ukazywał siebie jako artystę, któremu "nie zależy na popularności" i który jest prawie niezależny.
Zastanawiać może jeszcze to, co Wydra chciał tak naprawdę osiągnąć klasyfikując piractwo jako formę wyrafinowanego morderstwa. Być może wypowiedź ta miała zapewnić mu przypomnienie o sobie w mediach. Możliwe też, że są to autentyczne poglądy artysty co oznacza, że wejście do przemysłu rozrywkowego naprawdę potrafi mocno kształtować system przekonań.
Oczywiście mam świadomość, że wypowiedź Szymona Wydry będzie brzmiała nieco inaczej w kontekście piractwa rozumianego jako masowa sprzedaż nielegalnych kopii i inaczej w kontekście piractwa rozumianego jako indywidualne kopiowanie płyt na własny użytek (wielu przedstawicieli tzw. branży nazywa to po prostu piractwem). Prawdę mówiąc nie mam co do tego pewności bo otrzymałem krótki fragment wywiadu w informacji prasowej z PRW. Osoby zainteresowane tematem powinny posłuchać piątkowej audycji (po godzinie 10:00 na www.prw.pl).
Swoją drogą trzeba przyznać, że środowisko artystów ciekawe się podzieliło w kwestii kradzieży utworów, przynajmniej w znaczeniu osobistego korzystania z P2P.
Artyści kanadyjscy już w kwietniu ubiegło roku odcięli się od organizacji takich jak RIAA i jasno dali do zrozumienia, że zależy im bardziej na własnych fanach niż na procesach sądowych. Bob Dylan oryginalnie stwierdził, że piractwo jest dozwolone bo współczesne nagrania "i tak nie są nic warte". Jacek Skubikowski uważał, że należy wprowadzić dobrowolną opłatę rekompensacyjną dla artystów. Oczywiście bardzo wielu twórców mówi krótko - to kradzież!