Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Nadchodzi era multimedialnych książek - wywiad z Andrzejem Maleszką

11-03-2011, 14:02

Wraz z pojawieniem się nowych urządzeń zmienia się podejście do książek od strony technicznej. Jeszcze raczkujące e-booki muszą zrobić miejsce dla app-booków. Andrzej Maleszka opowiada o swojej nowej książce, która zostanie wydana na tablet firmy Apple.

robot sprzątający

reklama


Andrzej Maleszka - reżyser filmowy, autor scenariuszy i powieści. Laureat Amerykańskiej EMMY AWARD i kilkudziesięciu nagród na festiwalach w Nowym Jorku, Chicago, Monachium, Kairze i wielu innych. Andrzej Maleszka to jeden z najlepszych europejskich twórców filmów dla młodej widowni i gatunku fantasy, obdarzony niezwykłą wyobraźnią. Jego twórczość łączy motywy realistyczne i fantastyczne. Rozgrywa się wśród współczesnych realiów, w które wkraczają niesamowite, magiczne zdarzenia. Mimo fantastycznych motywów, filmy opowiadają o sprawach bliskich dziecięcemu życiu.

 

Dziennik Internautów (DI): Nazywa się Pan reżyserem książki. Co to właściwie za nowa profesja?

Andrzej Maleszka (AM): Tworzymy teraz wersję na iPada mojej powieści „Magiczne drzewo”. Książki tworzone na tablety różnią się nie tylko od książek drukowanych, ale także od e-booków na zwykłe czytniki. Te na iPada są skomplikowanymi formami multimedialnymi. Zawierają animacje, elementy interaktywne, ścieżkę dźwiękową. Dlatego do takich książek pisze się specjalne scenariusze i potem reżyseruje tak, jak gry komputerowe albo filmy animowane. Stąd wymyśliłem taką nazwę: reżyseria książki.

DI: Powiedział Pan ostatnio, że na świecie jest tylko 50 takich multimedialnych książek, jaką chce Pan wydać. Skąd pomysł na zainteresowanie się – powiedzmy sobie szczerze – raczkującą kategorią książek w Polsce i na świecie?

AM: Kilka miesięcy temu było ich pięćdziesiąt. Dziś anglojęzycznych pozycji jest już dużo więcej. Ale polskich wciąż bardzo mało.

>> Czytaj też: Paulo Coelho "piraci" własne książki!

Sonda
Czy po e-bookach będzie era app-booków?
  • tak
  • nie
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

DI: Książka miała się pojawić na przełomie stycznia i lutego na iPada. Dlaczego premiera się opóźnia?

AM: W Polsce nie mamy doświadczenia w tworzeniu na iPada. Zresztą gdzie indziej też nie, bo tablety dopiero się upowszechniają. Tworzenie tzw. silników komputerowych obsługujących takie aplikacje jest niesamowicie skomplikowane. Poza tym moja powieść jest trudna do adaptowania, bo ilustracje przypominają kadry filmowe. Więc wszelkie animacje i elementy interaktywne powinny przypominać film. Trzeba by właściwie wyprodukować fragmenty filmu z efektami i aktorami. To jest niewykonalne, więc wciąż szukamy najlepszej formuły, jak taką „filmową książkę” przenieść na medium iPada.

DI: Książką będzie można „bawić się” też na innych urządzeniach? Tablet jest na tyle drogi w Polsce, że dla rodziców Pańskich odbiorów może to być nie lada wyzwanie.

AM: iPad jest za drogi. Ale z drugiej strony mam wrażenie, że rodzice wydają mnóstwo pieniędzy, kupując dzieciom różne gadżety elektroniczne. Myślę, że jeśli mamy wybór - kupić kolejny model telefonu albo czytnik książek, to lepiej zrobić to drugie. Ja generalnie uważam, że lepiej kupować takie rzeczy, które pozwolą dzieciom robić coś twórczego niż wyrzucać pieniądze na gadżety. A uroda tabletów polega na tym, że jeśli jesteśmy kreatywni, to można to narzędzie wykorzystać do robienia wielu fajnych rzeczy. Myślę, że dzieci polubią książki cyfrowe, bo mogą w nich masę rzeczy zmienić. Ja sam pamiętam, że w dzieciństwie bazgrałem po książkach, domalowywałem różne rzeczy. Wtedy na mnie krzyczeli. Na iPadzie każdy może malować, ile chce. Palcem!

Ilustracja do książki Magiczne Drzewo Andrzeja Maleszki
fot. - Ilustracja do książki Magiczne Drzewo Andrzeja Maleszki
DI: Myśli Pan, że inni reżyserzy i pisarze w Polsce zaczną wydawać tego typu książki?

AM: Moim głównym zawodem jest reżyseria filmowa, więc nie mam problemu z łączeniem słów i obrazów. Wręcz mnie to fascynuje. Ale dla części autorów to może być obce. Stąd faktycznie pojawi się zawód „reżysera książek”. Czyli osoby, która adaptuje książkę drukowaną do wersji cyfrowej. Z drugiej strony wersje cyfrowe książek pozwalają autorom wydawać książki samodzielnie i to wielu językach. Po prostu - tworzymy cyfrową wersję, kładziemy ją w internetowym sklepie w rodzaju App Store i to w wielu językach - każdy może ją kupić, w Warszawie czy Nowym Jorku. Nie ma drukarni, hurtowni. W ten sposób droga do czytelnika się skraca. Myślę, że pojawią się takie wydawnictwa jednej książki. Ale oczywiście nadal potrzebna jest dobra książka i dobry pomysł na jej multimedialną wersję. Z drugiej strony książki na iPada właściwie nie są już książkami. Zaczynają przypominać gry. Więc na rynku mogą pojawić się wydawcy zupełnie nowej generacji.

>> Czytaj też: Szkockie wydawnictwo opublikuje książkę założyciela Wikileaks

DI: Czym ta interaktywna książka – nazywana app-bookiem będzie się różnić od tradycyjnego e-booka?

AM: Każda z książek na iPada jest nieco inna. W przypadku książki dla młodych czytelników największą wartością wydaje się interaktywność. Mam na myśli to, że czytanie na iPadzie angażuje nas na wiele sposobów. W „Magicznym drzewie” dotknięcie tekstu uruchamia wiele dodatkowych zdarzeń, dźwięków i obrazów. Samo odwracanie stron może być niezwykłe. Na przykład w horrorze o Draculi obracane kartki płoną. Możemy wymyślać mnóstwo zaskakujących elementów. W „Magicznym drzewie” magia dzieje się nie tylko w słowach, ale też w obrazach. Po kartkach chodzi kot, a dzieci fruwają między literami, pada śnieg... Można wymyślać niezwykłe rzeczy. Czasem aż mnie dziwi, że ludzie nie chcą czy nie potrafią korzystać z tych możliwości.

DI: Według danych Instytutu Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej z 2010 roku czytelnictwo spada. Do tego 62 proc. Polaków nie miało przez ostatni rok kontaktu z żadną książką. Czy Pana zdaniem e-booki, audiobooki i app-booki mogą przechylić szalę na drugą stronę?

AM: Trudno powiedzieć. To, że ludzie nie czytają, ma wiele powodów. Jednym jest dostępność książek. Nie każdego stać, żeby je kupować. W wielu małych miejscowościach w ogóle nie ma księgarni. Biblioteki są biedne i nie ma ich wiele. Źle moim zdaniem są konstruowane listy lektur dla dzieci, bo część pozycji nie jest dla tych czytelników interesująca i raczej dzieci zniechęca. Jest to groźne, bo czytanie jest treningiem wyobraźni nie do zastąpienia. Nie wiem, czy e-booki to zmienią. Są na razie drogie i mało powszechne. Ale może zdarzyć się rewolucja na miarę tej w fotografii. Cyfrowe aparaty tak ją upowszechniły, że nagle wszyscy zaczęli robić zdjęcia. Na świecie jest parę miliardów fotografów! Mam nadzieję, że cyfrowe czytniki tak samo upowszechnią książkę. Chociaż jestem też pewny, że książka papierowa przetrwa i wciąż będzie obecna.

©Andrzej Maleszka
Do jednokrotnego wykorzystania wyłącznie na stronie internetowej „Dziennik Internautów”. Autor zachowuje nieograniczone prawo do użycia poniższych wypowiedzi w innych wywiadach i we wszelkich innych formach.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl