Motocyklista, który nagrał niebezpieczne wyczyny i zaprezentował je na YouTube, posiedzi 12 tygodni w areszcie. Jego popisowy materiał filmowy okazał się dla sądu świetnym materiałem dowodowym.
reklama
28-letni Sandor Ferenci wykonywał niebezpieczne manewry i ścigał się na drodze w okolicach miasta Banbury (Wlk. Brytania). Osiągał prędkość ponad 200 km/h. Jego popis został zarejestrowany na filmie w czerwcu bieżącego roku przez znajomego. Dzięki temu powstał film prezentujący niebezpieczne tricki z różnych ujęć.
Jak podaje Reuters, kierowca przejeżdżający drogą z Banbury do Brackley zanotował numer rejestracyjny motocykla Ferenciego i później skontaktował się z policją. Gdy funkcjonariusze zadzwonili do "kaskadera" ten nieostrożnie spytał: "Czy chodzi o film na YouTube?". Dzięki tej wskazówce policjanci dotarli do nagrania, które zostało później wyświetlone w sądzie.
Sędzia Terence Maher stwierdził, że Ferenci wykonywał "szalone i wysoce nieodpowiedzialne manewry". Skazał go za to na 12 tygodni aresztu i zakazał prowadzenia pojazdów na okres dwóch lat. Prawnik motocyklisty zapewnił natomiast, że jego klient zrozumiał, jakie mogły być skutki jego popisów.
Nie jest to pierwszy raz, gdy osoba postępująca w sposób niewłaściwy, dokumentuje swój czyn, a potem chwali się tym w internecie. Podobnie było z 17-latkiem, który postanowił sfotografować się z radiowozem.
Nie jest to również pierwszy raz, gdy YouTube pomaga stróżom prawa. W 2006 roku policja kanadyjska użyła YouTube, aby znaleźć sprawcę morderstwa. W Szwecji – również dzięki YouTube – zatrzymano nastolatka nielegalnie posiadającego broń. Niestety nie zrobiono tego w Finlandii, gdzie doszło do tragedii.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*