Wytwórnia muzyczna zapłaci za to, że usunęła z YouTube film Lawrence'a Lessiga, znanego krytyka praw autorskich. Chyba po raz pierwszy potwierdzono przed sądem, że dozwolony użytek na YouTube ma znaczenie.
reklama
Dziennik Internautów dość często pisał o tym, że na YouTube zdarza się nadużywanie praw autorskich. Może być tak, że wytwórnia muzyczna zablokuje film, do którego w ogóle nie posiada praw. Zdarza się również, że blokowane są filmy zawierające tylko cytaty chronionych dzieł, co jest dozwolone.
Zazwyczaj nikt nie pozywał wytwórni muzycznych za takie nadużycia, ale tak było do czasu. W ubiegłym roku wytwórnia muzyczna Liberation Music zablokowała film opublikowany na YouTube przez prof. Lawrence'a Lessiga, znanego krytyka praw autorskich. Film był nagraniem wykładu i były w nim także krótkie fragmenty filmów przedstawiających amatorów tańczących do piosenki "Lisztomania" francuskiego zespołu Phoenix. Z tego powodu film usunięto.
Lawrence Lessig pozwał wytwórnię do sądu. Domagał się potwierdzenia, że jego film nie naruszał praw autorskich. Ponadto domagał się odszkodowania, bo amerykańskie prawo teoretycznie na to pozwalało. Szczegóły opisaliśmy w tekście pt. Krytyk praw autorskich pozwie wytwórnię za usunięcie jego filmu z YouTube
Lessig wygrał sprawę. Mówiąc ściślej doszło do ugody, ale na korzyść Lessiga. Liberation Music zapłaci pewną kwotę na rzecz organizacji Electronic Frontier Foundation, która wcześniej zaoferowała pomoc prawną profesorowi. Pieniądze zostaną wykorzystane do prac nad sprawą Aarona Swartza, który był znajomym Lessiga.
Obie strony sporu mają również podjąć współpracę na rzecz poprawienia polityki praw autorskich jaką stosuje Liberation Music.
fot. ActuaLitté (lic. CC)
- Zbyt często prawa autorskie są wymówką do uciszania zgodnych z prawem wypowiedzi - stwierdził Lessig - Walczyłem przeciwko tego typu nadużyciom przez wiele lat (...) Ten pozew i ta ugoda będą sygnałem dla posiadaczy praw autorskich, że powinni przyjąć uczciwe praktyki usuwania treści, albo grożą im konsekwencje.
Wytwórnia Liberation Music oświadczyła, że jest zadowolona z "przyjaznego" rozwiązania sporu z profesorem Lessigiem. Przyznała też, że w pełni zgadza się z nim co do tego, że udostępnione przez niego dzieło było zgodne z prawem, zarówno amerykańskim jak i australijskim.
To chyba pierwszy raz, gdy przed sądem potwierdzono nadużycie praw autorskich na YouTube. Niestety te nadużycia są o wiele częstsze. O niektórych z nich słyszymy. Tak było w przypadku Stephanie Lenz, która nagrała swoje dziecko, gdy w tle było słychać piosenkę Prince'a. Niestety o wielu nieuzasadnionych blokadach po prostu nie wiemy.
W ostatnim czasie na YouTube zdarzają się nadużycia gorsze od blokad. Bywa, że jakaś duża firma zgłasza cudzy film jako naruszający jej prawa autorskie i dzięki temu zaczyna zarabiać na reklamach przy tym filmie. Twórca filmu ma ograniczone możliwość reakcji i niestety może być pozbawiony przychodów za swoją własną twórczość. Problem ten ciągle narasta. Opisywaliśmy go niedawno w tekście pt. YouTube krzywdzi twórców antypirackim wykrywaczem Content ID, także finansowo.
Wspominaliśmy też, że antypirackie filtry nie potrafią odróżnić naruszenia od dozwolonego użytku nawet wówczas, gdy cytowane w filmie dzieło ewidentnie jest w domenie publicznej. Właśnie dlatego kolęda Cicha Noc była identyfikowana jako utwór, do którego prawa ma wytwórnia Warner (sic!).
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|