W Indiach zatrzymano kierowcę Uber, który jest podejrzany o zgwałcenie pasażerki. Władze Dehli już zakazały firmie Uber świadczenia usług i uważają, że ponosi ona część odpowiedzialności. Czy słusznie?
reklama
Usługa Uber nie od dziś wzbudza kontrowersje. Firmy taksówkowe, które chcą zakazać świadczenia takich usług, od dawna podnoszą argument o bezpieczeństwie. Nie jest pewne, czy kierowcy Uber są ludźmi godnymi zaufania, choć sam Uber twierdzi, że dobrze ich sprawdza.
Wczoraj w mediach pojawiły się doniesienia o gwałcie, którego miał dokonać kierowca Uber na pasażerce, 25-letniej kobiecie. Jak podaje Hindustan Times, do gwałtu miało dojść w piątek. Podejrzany o gwałt kierowca miał już wcześniej odbywać wyrok w związku z zarzutem gwałtu. Sugeruje to, że Uber mógł zapobiec okropnemu przestępstwu, gdyby uważnie sprawdził kierowcę.
Departament transportu w Dehli zakazał już firmie Uber świadczenia usług w mieście. Zdaniem władz Dehli firma wprowadzała klientów w błąd co do charakteru świadczonych usług (zob. Uber banned in Delhi; rape accused driver sent to police custody till Dec 11).
Na stronie Uber znalazło się już oświadczenie związane ze sprawą. Firma ubolewa, łączy się w bólu z ofiarą i zapewnia, że przekazała władzom dane niezbędne do zidentyfikowania przestępcy. Nic jednak nie wskazuje na to, aby firma dostrzegała jakieś błędy po swojej stronie.
Oczywiście wina za przestępstwo spoczywa zwłaszcza na przestępcy. Rzecz jednak w tym, że Uber oferuje pewną usługę, zapewniając o wysokim poziomie bezpieczeństwa. Strona usługi Uber mówi o "niezawodnych kierowcach", a na blogu są nawet wzmianki o "ustalaniu standardów bezpiecznego ridesharingu" albo o "podnoszeniu poprzeczki bezpieczeństwa". Uber zapewnia też, że samochód, kierowca i przejazd są odpowiednio ubezpieczone.
Te zapewnienia o bezpieczeństwie kończą się, gdy dochodzi do wypadku. Wcześniej w Stanach mówiono o przypadku pasażera, którego kierowca dotkliwie pobił młotkiem. Wówczas Uber twierdził, że nie jest dostawcą usługi transportowej, a jedynie dostawcą e-usługi, która łączy kierowcę z pasażerem. Uber uważa się też za coś w rodzaju platformy sprzedaży, ale nie za sprzedawcę. Innymi słowy firma obiecuje bezpieczeństwo , ale w obliczu problemów nagle sobie przypomina, że jej rolą jest tylko łączenie kierowcy i pasażera. Ta niekonsekwencja jest problemowa.
Sprawa gwałtu w Indiach będzie jeszcze wyjaśniana, a to nie jedyny problem Uber. Niedawno agencja AP podała, że sąd holenderski uznał usługę Uber za naruszającą prawo. Właściwie to usługa Uber mogłaby być dozwolona w Holandii w dwóch przypadkach. Gdyby jej kierowcy posiadali stosowne licencje albo gdyby nie pobierali opłat za przejazd. Sąd nie zakazał więc samej e-usługi, ale potwierdził, że pobieranie pieniędzy za kurs wymaga wcześniejszego spełnienia warunków, jakie obowiązują taksówkarzy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|