Wydawcy i organizacje takie jak ZAiKS właściwie nie chcą reformy praw autorskich, podczas gdy użytkownicy końcowi na nią czekają. Oto wniosek z unijnych konsultacji, który został świetnie przedstawiony... w formie graficznej.
reklama
Stali Czytelnicy Dziennika Internautów wiedzą, że w Unii Europejskiej może dojść do reformy praw autorskich. W tym celu Komisja Europejska prowadziła konsultacje, w których każdy mógł się wypowiedzieć. Dziennik Internautów zachęcał, by każdy zwykły obywatel się wypowiedział.
W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska podsumowała te konsultacje, wydając 101-stronicowy raport. Kopię dokumentu zamieszczamy również pod tym tekstem.
W sumie Komisja Europejska zebrała 9,5 tys. odpowiedzi na dokument konsultacyjny, a liczba wszystkich wiadomości i pytań wynosiła 11 tys. Wypowiedziało się ponad 5 tys. użytkowników końcowych, ponad 2 tys. autorów, ponad 800 wydawców, ponad 100 organizacji zbiorowego zarządzania (czyli takich jak ZAiKS).
Przebrnięcie przez cały raport jest oczywiście męczące i można dojść do wniosku, że ten ogrom informacji nie daje ogólnego obrazu przedstawionych opinii. Z tego powodu warto zwrócić uwagę na coś, co zrobił Leonhard Dobusch z Wolnego Uniwersytetu Berlina. Na blogu Governance Across Borders opublikował on grafikę, która mówi o tym, kto chce reformy w danym obszarze praw autorskich.
W tabelce poniżej uwzględniono różne grupy społeczne - użytkowników indywidualnych, instytucjonalnych, dostawców usług, autorów, OZZ i wydawców (wymienia się ich w górnej części tabeli). Po lewej wymieniono obszary prawa, np. wyjątki w prawie autorskim, masowa cyfryzacja, nauczanie, badania itd. Prostokąty zielone wstawiono tam, gdzie dana grupa chce reformy. Prostokąty czerwone są tam, gdzie dana grupa nie chce reformy. Najrzadsze prostokąty żółte są tam, gdzie jest niejasne, czy komuś zależy na reformie.
Możecie kliknąć na grafikę, żeby powiększyć.
Grafika dostępna na licencji Creative Commons 4.0
Podsumowanie konsultacji w tej formie daje bardzo jasny obraz sytuacji. Autorzy, wydawcy i OZZ tak naprawdę nie chcą reformy prawa autorskiego. Status quo ich zadowala. Oczywiście mam świadomość, że organizacje te chętnie zaostrzyłyby prawo, ale nie chcą one tworzyć prawa od nowa. Nie chcą ingerować w podstawowe zasady.
Na przeciwnym biegunie są użytkownicy końcowi oraz instytucje (np. biblioteki). One dostrzegają potrzebę reformy. W środku są dostawcy usług i pośrednicy, którzy muszą dogadywać się z tymi dwoma przeciwnymi stronami. Z ich punktu widzenia sytuacja jest najbardziej złożona.
Powyższa grafika jest ciekawa z trzech powodów.
Wielu Czytelników DI powie, że niczego nowego tutaj nie odkryto. Krytycy praw autorskich mówią o konflikcie od dawna i jest to prawda. Problem w tym, że w masowych mediach, w tzw. debacie publicznej, wciąż przedstawia się wizję "właściwego systemu" i "wywrotowców". Nic dziwnego, że media to robią, skoro należą do tej grupy, która na tabelce powyżej ma najwięcej czerwonych punktów. Pytanie brzmi, czy politycy z UE będą w stanie dostrzec to, co wynika z powyższej grafiki?
Poniżej kopia raportu z unijnych konsultacji.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|