"Głęboko nieetyczne" jest działanie adwokatów, którzy używają postępowania karnego w celu wyciągnięcia danych ludzi, by później domagać się np. dobrowolnych wpłat. To opinia Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który rozmawiał o copyright trollingu z Dziennikiem Internautów.
Dziennik Internautów sporo pisał o zjawisku określanym jako copyright trolling. Chodzi o takie działanie prawników, które polega na masowym wysyłaniu listów z żądaniami wpłat za rzekome naruszenia praw autorskich w internecie. Prawnicy nie mają pewności, czy odbiorcy listów faktycznie naruszyli jakieś prawa. Starają się jednak skonstruować swoje pisma tak, by przekonać odbiorców do wpłaty kilkuset złotych pod groźbą postępowań karnych i procesów cywilnych.
Copyright trolling rodzi wiele problemów etycznych. Po pierwsze, zawodowi prawnicy zajmują się zastraszaniem ludzi w celu nakłonienia ich do "dobrowolnej" wpłaty. Praktyka pokazuje, że po rozsyłaniu gróźb raczej nie dochodzi składania pozwów, co potwierdza intencje stojące za taką działalnością. Zdarza się też, że atakowane są osoby niewinne, na podstawie marnego "dowodu naruszeń", jakim jest adres IP.
Jeszcze innym problemem jest wydobywanie danych internautów. Odbywa się to poprzez uruchomienie postępowania karnego (np. zgłasza się naruszenie praw autorskich). Prokuratura ustala sprawców naruszenia, a prawnik reprezentujący pokrzywdzonego ma wgląd do akt sprawy. Dochodzi więc do tego, że postępowanie karne jest używane instrumentalnie, tylko do zdobycia danych.
Pytałem już o ten problem Naczelną Radę Adwokacką. Rzeczniczka nie wyraziła najmniejszych zastrzeżeń do takiej działalności adwokatów. Miała nawet pretensje o to, że zadaję pytania sugerujące, iż copyright trolling może być czymś niewłaściwym. Rzeczniczka zasugerowała, że zadawanie takich pytań to efekt tabloidyzacji mediów.
Pytałem też o copyright trolling w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Chodzi przecież o nadużywanie praw autorskich. Ministerstwo odpowiedziało, że też nie widzi problemu.
Ostatnio postanowiłem spytać o ten problem Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Było to przy okazji bardziej obszernego wywiadu, który będziemy jeszcze publikować. Dr Wojciech Wiewiórowski, GIODO, dał jasno do zrozumienia, że dostrzega wady tego zjawiska.
- Tego typu działanie ze strony profesjonalnych adwokatów bądź radców prawnych uważam za głęboko nieetyczne. Niestety, jest to wykorzystywanie organów publicznych, takich jak prokuratura czy policja, do wykonywania działań, do których nie są one powoływane - mówił GIODO.
Dr Wojciech Wiewiórowski podkreślił, że z jego punktu widzenia nie chodzi o prawa autorskie. Chodzi o problem zbierania danych na potrzeby postępowania karnego, aby potem wykorzystać dane w postępowaniu cywilnym.
- Niezależnie zatem od tego, czy mówimy o naruszeniu praw autorskich, czy np. czyjegoś dobrego imienia albo wizerunku firmy, to działanie jest dokładnie takie samo. Podejmowana jest próba pozyskania danych na potrzeby postępowań karnych tylko po to, żeby wykorzystać je na potrzeby postępowań cywilnych. O ile jestem w stanie w jakimś stopniu zrozumieć takie działanie ze strony osób indywidualnych, o tyle zdecydowanie potępiam takie próby podejmowane przez osoby zajmujące się tego typu działalnością profesjonalnie - mówił dr Wiewiórowski w rozmowie z Dziennikiem Internautów.
Musimy mieć na uwadze, że w czasie rozmowy GIODO skupił się tylko na jednym z kilku problemów copyright trollingu, istotnym z jego punktu widzenia. Nie ukrywał jednak, że już ten problem przedstawia wątpliwości etyczne.
GIODO zauważył, że rozwiązanie problemu nie jest całkiem łatwe. Osoby, które naprawdę chcą dochodzić jakichś praw przed sądem, powinny mieć możliwość ustalenia, kto mógł naruszyć ich prawa. Okazuje się, że nawet Naczelna Rada Adwokacka miała pewne pomysły na rozwiązanie problemu.
- Mówiąc w sposób bardzo prawniczy, należałoby przeprowadzić dyskusję dotyczącą prawidłowego skierowania pozwu. Jakiś czas temu Naczelna Rada Adwokacka przedstawiła propozycję, która - jak sądzę - jest warta rozważenia, choć wymaga sporych zmian w Kodeksie postępowania cywilnego. Chodzi mianowicie o możliwość złożenia tzw. ślepego pozwu, czyli pozwu bez określenia pozwanego, z jednoczesnym wystąpieniem o udzielenie informacji, która mogłaby doprowadzić do zidentyfikowania takiej osoby - mówił GIODO.
Jak już wspomniałem wyżej, instrumentalne traktowanie postępowania karnego to tylko jeden problem copyright trollingu. Ślepy pozew mógłby częściowo rozwiązać ten jeden problem, ale nie musiałby go rozwiązać. Wcześniejsze wydarzenia w krajach zachodnich pokazują, że prawnicy mogą stosować bardzo różne wybiegi, by zdobyć dane internautów.
Przykładowo w USA firma prawnicza znana jako Prenda Law posunęła się do uruchamiania spraw sądowych dotyczących przestępstw komputerowych. Służyły one tylko do tego, aby zdobyć nakazy sądowe w celu wydobycia danych osób kryjących się za konkretnymi adresami IP.
Niebawem opublikujemy bardziej obszerny wywiad z GIODO, w którym poruszyliśmy wiele innych kwestii. Uznaliśmy jednak, że tę część dotyczącą copyright trollingu warto potraktować szczególnie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Kongres Profesjonalistów Public Relations 2014. Komunikacja wewnętrzna siłą firmy
|
|
|
|
|
|