Teoretycznie większość w Parlamencie Europejskim jest przeciwko ACTA. Praktycznie wszystko może się zdarzyć, a istotna frakcja Europejskiej Partii Ludowej wezwała państwa członkowskie do przyjęcia traktatu oraz rozwiązań, które zagwarantują ochronę internautom. Słyszeliśmy to już w dyskusjach na poziomie krajowym, że będziemy interpretować ACTA po swojemu. Problem w tym, że mgliste obietnice korzystnej interpretacji to żadne zabezpieczenie.
Dziennik Internautów wspominał już o tym, że Socjaliści i Demokraci chcą głosować przeciwko ACTA w Parlamencie Europejskim, a poseł sprawozdawca z tej właśnie frakcji zaleci odrzucenie traktatu.
Swoją decyzję odnośnie ACTA podjęła też grupa Liberałów i Demokratów (ALDE).
- Choć jednoznacznie wspieramy ochronę praw własności intelektualnej, chronimy również podstawowe prawa i wolności. Mamy poważne obawy, że ACTA nie zapewni właściwej równowagi (...) jest zbyt wiele zapisów, w których brakuje klarowności i pewności co do tego, jak będą wdrażane w praktyce (...) ACTA błędnie wiąże wiele rodzajów własności intelektualnej w jednym worku, traktując dobra fizyczne i usługi cyfrowe w podobny sposób - tłumaczył lider grupy ALDE Guy Verhofstadt.
- Wreszcie, kraje będące głównymi źródłami podrabianych dóbr nie są stroną porozumienia, więc jego wartość jest do zakwestionowania - dodał Niccolò Rinaldi, rzecznik ALDE.
Gdyby w Parlamencie Europejskim obowiązywała dyscyplina partyjna, już teraz można by mówić o śmierci ACTA. Rzecz jednak w tym, że Parlament Europejski jest inny od parlamentów krajowych i dyscyplina partyjna nie ma tak kluczowego znaczenia.
Swoją decyzję co do ACTA podjęła także grupa Europejskiej Partii Ludowej (in. EPP lub Chrześcijańscy Demokraci). To konserwatyści, którzy zazwyczaj bronią restrykcyjnego podejścia do praw autorskich i są również zwolennikami ACTA (choć można wątpić, czy tym razem polscy europosłowie z tej frakcji będą porozumienia bronić).
EPP jest teraz zdania, że porozumienie ACTA da się... naprawić. Partia wystosowała oświadczenie, w którym wezwała państwa członkowskie do "zapewnienia prawnej klarowności odnośnie zapisów ACTA".
Zdaniem EPP powinna być pewność co do tego, że ACTA nie zamieni dostawców internetu w organy ścigania na rzecz posiadaczy praw autorskich. Powinno być też pewne, że ACTA będzie dotyczyć tylko naruszeń na wielką skalę i nie dojdzie do "kryminalizacji internautów".
Takie podejście do sprawy proponowano już w Polsce lub w innych krajach. Przyjmijmy ACTA, zapewniając sobie jednocześnie odpowiednią interpretację traktatu. Świetny pomysł, tylko czy ACTA naprawdę da się ot tak "naprawić".
ACTA nie da się "naprawić".
EPP w swoim oświadczeniu właściwie przyznaje, że ACTA ma wady. Partia potrafi nawet wskazać dwie najważniejsze wady traktatu, a mimo to mówi, że zapewnimy sobie "prawną klarowność". Czy to nie przesada? To tak, jakby świadomie podpisywać niekorzystną umowę z nadzieją, że nic złego się nie stanie.
Na świecie jest tylko jedna sytuacja, w której strona umowy jest zmuszona do podpisania czegoś niekorzystnego. Dzieje się to w relacjach między konsumentami a firmami, które mają określone wzorce umów.
ACTA ma pełnić rolę takiego wzorca umownego, ale czy polityka międzynarodowa powinna korzystać z tych samych metod, z jakich korzystają wielkie podmioty, aby nabić w butelkę grupę konsumentów? No chyba nie...
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|