Ministerstwo Obrony Narodowej odpowiedziało na nasze pytania dotyczące spotu publikowanego na YouTube i praw autorskich do niego. Dzieło zrobione za nasze pieniądze nie jest do swobodnego wykorzystania.
reklama
Wczoraj Dziennik Internautów pisał o reklamie polskiego wojska na YouTube. Filmik spodobał się wielu osobom, zainteresował media, zebrał pochwały. Redakcja DI24.pl była jednak na tyle złośliwa, aby narzekać na sposób udostępnienia filmu oraz pytać o prawa autorskie.
Dziś Ministerstwo Obrony Narodowej odpowiedziało na nasze pytania. Jego rzecznik prasowy ppłk Jacek Sońta wyjaśnił nam m.in., dlaczego film opublikowano w taki a nie inny sposób.
uprzejmie informuję, że spot "Sometimes invisible …" to jedynie viral, dostępny na YouTube.
Od 29 listopada 2013 roku zostanie udostępniona polska wersja 30-sekundowego spotu reklamowego pt. „WOJSKO POLSKIE – TWOJA ARMI@. Czasem niewidoczni. Zawsze obecni” na stronie internetowej www.wojsko-polskie.pl oraz na profilu Wojsko Polskie. Twoja Armi@.
To jest bardzo ciekawe. Słyszeliśmy już o oficjalnych kontach różnych instytucji w social media, a teraz mamy chyba coś, co można nazwać "oficjalnym viralem". Nie jestem pewien, czy jakakolwiek instytucja państwowa powinna w ten sposób komunikować się z obywatelami, ale jest to kwestia do przedyskutowania.
Przejdźmy teraz do kwestii praw autorskich. Rzecznik MON pisze wprost, że...
Do materiału filmowego wszelkie autorskie prawa majątkowe i prawa pokrewne do nieograniczonego w czasie i przestrzeni korzystania w różnych formach i postaciach na wszelkich polach eksploatacji posiada Ministerstwo Obrony Narodowej.
Dotyczy to również wszelkich zmian i przeróbek materiału filmowego oraz jego elementów, w tym również wykorzystania go w części lub całości oraz łączenia z innymi dziełami.
Ewentualne wykorzystanie lub przerabianie tego materiału wymagałoby podpisania umowy licencyjnej z MON.
To my dodaliśmy pogrubienie.
Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie to jest bardzo ciekawe i nie mam zamiaru tylko narzekać. Cieszy mnie fakt, że MON posiada pełne prawa do tego filmu. W przeszłości nasze instytucje państwowe potrafiły zamawiać różne rzeczy, nie dbając o należyte zabezpieczenie praw autorskich. Warto tu przypomnieć opisane przez Di24.pl problemy ze wzorami znaków drogowych.
Mimo powyższego martwi mnie to, że wykorzystanie lub przerabianie filmu polskiej armii wymagałoby podpisania umowy z MON. Skoro MON zlecił produkcję tego filmu i zapłacił za prawa autorskie, z pewnością zrobił to z pieniędzy podatników. Każdy z nas sfinansował ten spot. Dlaczego nie możemy z niego korzystać?
Ośmielę się przypomnieć słynne słowa premiera Tuska o tym, że to, co powstaje za publiczne pieniądze, jest własnością publiczną.
Wiem, o czym myślicie. Premier tak tylko sobie powiedział, bo dobrze to brzmiało. Musimy odróżniać zapewnienia polityków od prawdy. Rozumiem to. W słowach Tuska było jednak coś pociągającego. One nie mówiły o tym, jak jest, ale mówiły jednak o tym, jak powinno być.
Nie chcę, aby ten tekst wyglądał na krytykę polskiej armii. Doceniam żołnierskie trudy i nawet podoba mi się poniższy spot. Nie mogę jednak bezboleśnie przełknąć faktu, że rząd produkuje za nasze pieniądze jakąś informację, udostępnia ją, a jej wykorzystanie wymaga zgody, osobnej umowy, a może nawet wynagrodzenia dla posiadaczy praw. To nie powinno tak wyglądać.
Na koniec przypomnijmy sobie ten spot. Oto element "oficjalnego viralu":
Zobacz także: Absurdy dostępu do informacji publicznej w Polsce
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|