Dostałem dzisiaj maila od pewnej firmy poligraficznej z pytaniem o możliwość wysłania mi oferty handlowej. Treść była ładnie napisana ("Szanując Państwa prywatność zwracamy się z prośbą..."), choć posypały im się polskie znaki, ale obok było coś niezwykłego. Nadawca przez pomyłkę wkleił do treści wiadomości całą zawartość bazy mailowej, łącznie 518 kB adresów e-mail do różnych ludzi i firm czystym tekstem.
Gmail nie był w stanie wyświetlić tej ilości tekstu, przeglądarka się zawieszała, wreszcie udało mi się wyświetlić całość przy pomocy uproszczonego widoku poczty. Aby mieć ilustrację do wpisu, próbowałem zrobić zrzut okna przy pomocy Firefoksowego plugina Fireshot, ale ten odmówił współpracy, tłumacząc, że do wykonania tak dużego zrzutu potrzeba 945 MB wolnej pamięci, a tyle niestety nie miałem. Skopiowałem więc wszystkie adresy, wkleiłem do Worda, zmniejszyłem czcionkę do 5pt, przestawiłem stronę na układ poziomy, ustawiłem cztery kolumny i oto jak to wygląda:
A tak wygląda właściwa treść wiadomości:
Na powyższym przykładzie widać, że - tak jak w "Gangu Olsena" - nie każdy może być (cyber)przestępcą, a przypadkowe wciśnięcie skrótu ctrl+v może rozłożyć każdy misternie przygotowywany plan.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Facebook poza polską jurysdykcją: nie można go ani pozwać, ani skontrolować