Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Bagażnik na rower jak e-administracja - to kwestia mentalności

03-07-2012, 12:21

Jeśli w e-administracji coś nie działa, nie musi chodzić o możliwości techniczne, o pieniądze lub inne problemy natury materialnej. Po prostu e-administracja to jest ułatwienie dla obywatela, a władza zrealizuje to ułatwienie, tylko jeśli ma na to ochotę. Polscy urzędnicy najczęściej nie mają ochoty...

Ponieważ obraz wart jest tysiąc słów, rozważania na temat polskiej informatyzacji zaczniemy od obrazu (poniżej). Przedstawia on amerykański autobus z charakterystycznym bagażnikiem na rowery. Pod tekstem zamieściłem jeszcze film pokazujący, jak należy obsługiwać taki bagażnik

Amerykański autobus z bagażnikiem na rowery
fot. Tomasz Maj (lic. CC) - Amerykański autobus z bagażnikiem na rowery

Mamy tu do czynienia z naprawdę prostym rozwiązaniem technicznym, dzięki któremu pozbędziemy się dość powszechnego problemu, jakim jest przewóz rowerów komunikacją miejską. Musicie przyznać, że to genialne  - można przewieźć rower, nie zajmując dodatkowego miejsca wewnątrz autobusu, nie zahaczając o nikogo przy wsiadaniu. Nie ma w tym żadnych czarów. To tylko metalowa konstrukcja doczepiona do pojazdu.

Co to ma wspólnego z polską informatyzacją?

  • Po pierwsze, takie bagażniki (czy też raczej "rowerniki") nie są w Polsce powszechne, podobnie jak e-administracja.
  • Po drugie, (nie)wdrożenie tego typu usprawnień wcale nie wynika z problemów technicznych i w kontekście całego przedsięwzięcia, jakim jest komunikacja miejska (publiczna), jest to rozwiązanie względnie tanie. Niedostępność tego usprawnienia wynika przede wszystkim z mentalności polskich władz. Podobnie jest z e-administracją.

Czytaj: Prezes Unizeto: potrzeba osoby decyzyjnej w informatyzacji (wideo)

Wróćmy do bagażników. Wyobraźmy sobie, że pomysł zainstalowania tych usprawnień pada we Wrocławiu. Podaję za przykład to miasto, gdyż wiem, że problem przewozu rowerów autobusami był w tym mieście podnoszony. 

Stelaż na rowery wydaje się drobnym usprawnieniem w skali urządzenia, jakim jest autobus. Gdyby jednak miasto miało je instalować, to natychmiast by się okazało, że montaż tych urządzeń kosztuje setki tysięcy złotych albo nawet kilka milionów. Nieważne, że te stelaże mogłyby się pojawiać na autobusach stopniowo. Z pewnością okazałoby się, że jest to niemiłosiernie drogie i nikt by nie mówił o tym, jak ma się ten wydatek do innych wydatków komunikacji miejskiej. 

Następnie ktoś zwróciłby uwagę na to, że niewiele osób przewozi rowery komunikacją miejską, więc bagażniki byłyby zbędnym wydatkiem. Oczywiście w dyskusji pominięto by fakt, że ludzie rezygnują z przewożenia rowerów właśnie dlatego, że obecnie jest to niewygodne i wymaga zgody kierowcy (czytaj: nie wiesz, czy to się uda).

Nazwijcie mnie pesymistą, ale jestem niemal pewien, że gdyby jednak ktoś chciał montować te bagażniki, po czasie wyszłyby na jaw nieprawidłowości w przetargu.

Wygoda obywatela się nie liczy

Z polską e-administracją jest dokładnie tak samo. Mówi się o jej wysokich kosztach, pomijając fakt, że dobra e-administracja to po prostu oszczędności, nie tylko dla obywateli.

Ponieważ dziś nikt z tej całej e-administracji nie korzysta, władzom różnych szczebli wydaje się ona niepotrzebna. Informatyzację można zawsze odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jeśli natomiast uda się coś ruszyć do przodu, mamy aferę albo przynajmniej wątpliwości co do przetargu.

W tym miejscu możemy zadać sobie kluczowe pytanie. Czy istnieje jakiś punkt wspólny dla tych wszystkich problemów? Czy jest coś, co generuje te wszystkie kłopoty we wdrażaniu e-administracji albo usprawnień w komunikacji miejskiej?

Wydaje mi się, że punktem wspólnym jest brak realnych chęci ze strony władz. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli dziś zaproponujemy wyposażenie autobusów w dodatkowe bagażniki, jutro usłyszymy ze strony władz pytanie: "a po co?". Odpowiedź brzmi: "aby żyło nam się wygodniej". Rzecz jednak w tym, że dla polskich urzędników to nie jest żaden powód.

Ułatwianie życia obywatelom to jest dla władzy jakiś absurd! Odgórny "prikaz"... to byłby jakiś powód do działania. Gdyby przykładowo prezydent miasta kupił sobie rower, można by montować takie bagażniki, ale przecież nikt nie zrobi tego dla bezimiennych, szarych ludzi. Nie jest impulsem do działania tylko to, że coś mogłoby być zorganizowane lepiej.

I dlatego właśnie e-administracja ma w Polsce tak ciężko. E-administracja to jest jedno wielkie Ułatwienie dla Obywatela i Przedsiębiorcy, którego głównym celem jest to, aby żyło się wygodniej. Ten cel wydaje się szczytny, ale dla polskich władz jest zbyt abstrakcyjny.

Ratuje nas jedynie to, że nowoczesny świat domaga się informatyzacji. Unia wytyka nam zacofanie, mamy już firmy IT, które chciałyby zarobić na przetargach... po prostu wypada tę e-administrację mieć. Pojawiają się odgórne "prikazy". To jest faktyczny powód działania i dlatego urzędnicy coś w tej sprawie robią. Dobrze, że jest jakakolwiek motywacja...

Na koniec obejrzyjcie sobie, jak działają te "rowerniki" i pomyślcie, że mogłoby być tak prosto.

 

Czytaj: Zamrożona informatyzacja i kary dla Polski - Boni spotkał się z Kroes


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *