Serwis ZPAV narusza licencję skryptu Alladyn
Nawet Związek Producentów Audio-Video jest na bakier z prawem autorskim. Po dokładniejszej analizie okazało się, że organizacja narusza licencję skryptu Alladyn, z którego korzysta na swoich stronach. Przedstawiciele Związku jak na razie nie widzą dużego problemu, gdyż ich zdaniem "to tylko mały program".
Różnego rodzaju naruszenia praw autorskich to w internecie żadna nowość. Bolesny może być jednak fakt, że takich naruszeń dopuszcza się organizacja zajmująca się ochroną własności intelektualnej, która przy pomocy policji ściga osoby i firmy łamiące wspomniane prawo.
To naruszenie zaobserwowano przy okazji głośnej sprawy serwisu Napisy.org, choć nie od początku było pewne, czy mamy do czynienia z wykorzystaniem niezgodnym z warunkami licencji.
Zaczęło się od tego, że kilka osób przeglądając źródła strony ZPAV zauważyło, iż wykorzystuje ona skrypt o nazwie Alladyn. Licencja tego skryptu wymaga umieszczenia informacji o jego wykorzystaniu, czego w kodzie strony ZPAV rzeczywiście nie ma i nie było. Udało nam się dotrzeć do jednego z twórców programu - Zbigniewa Branieckiego. Ten na początku stwierdził, że zastosowano Alladyna w wersji pozwalającej na jego użycie.
Wczoraj w nocy otrzymaliśmy kolejny e-mail od Zbigniewa Branieckiego, tym razem rzucający nieco inne światło na sprawę.
Po bliższych badaniach i konsultacji z prawnikami, mogę potwierdzić wstępnie, ze ZPAV naruszył warunki licencji - napisał Braniecki. - Z całą pewnością korzystają (ZPAV - przyp. red.) ze zmodyfikowanej wersji biblioteki Alladyn, na co nie zezwala żadna licencja. Natomiast istnieje również ogromna szansa, że nie posiadają licencji na program Pajączek NxG Pro, którego posiadanie jest wymogiem korzystania z Alladyna w tej wersji (choć nadal nie uprawnia to do modyfikacji kodu źródłowego).
Poprosiliśmy już przedstawicieli ZPAV o komentarz i czekamy na ich odpowiedź. Warto jednak dodać, że Marek Staszewski, pełnomocnik ZPAV, już udzielił komentarzy w rozmowie z Piotrem Waglowskim z serwisu Vagla.pl Prawo i Internet. Staszewski powiedział m.in.:
"dawkujmy odpowiedzialność, w końcu to niewielki program..."
Dalej Marek Staszewski mówił, że "w tym przypadku wytoczono wielkie działa" choć przyznał też, że wielkość utworu nie ma znaczenia dla faktu, czy będziemy traktować go jako utwór chroniony prawem autorskim.
Jeszcze wcześniej kwestia naruszeń praw autorskich przez ZPAV została poruszona w Gazecie Wyborczej, w artykule Jarosława Lipszyca pt. Wojna napisowa. W artykule tym Lipszyc stwierdził, że strona ZPAV zbudowana jest "z pogwałceniem licencji oprogramowania".
Pełnomocnik ZPAV pisał w tej sprawie do publicysty twierdząc, iż tym stwierdzeniem naruszył on prawa osobiste związku. W ocenie Marka Staszewskiego Lipszyc nie dysponował żadnymi dowodami i nie miał prawa stwierdzać, że ZPAV dokonał działań związanych z naruszaniem licencji. Wygląda jednak na to, że wiedza Jarosława Lipszyca w tym temacie była wystarczająca, o czym może świadczyć korespondencja pomiędzy nim a Markiem Staszewskim opublikowana w serwisie 7thGuard.net.
AKTUALIZACJA
Pełnomocnik ZPAV Marek Staszewski udzielił komentarza Dziennikowi Internautów. Podkreślił, że sprawa naruszenia jest obecnie wyjaśniana z twórcą strony internetowej ZPAV, firmą Onyx.
Firma ta dokonuje obecnie - według mojej wiedzy - wszelkich sprawdzeń i oczekuję na jej oświadczenia w tej sprawie. Po jego uzyskaniu niezwłocznie opublikujemy komunikat na stronie ZPAV. - napisał przedstawiciel Związku w e-mailu dla DI.
Przedstawiciel ZPAV nie powiedział na jaką dokładnie rekompensatę (poza ewentualnym komunikatem) mogą liczyć twórcy Alladyna. Nie powiedział także jak w jego ocenie cała sprawa wpłynie na reputację ZPAV.