Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Antypirackie prawo będzie kosztować, ale ile?

28-09-2009, 10:58

Milion funtów dziennie ma kosztować walka operatorów z piratami, jeśli w Wielkiej Brytanii zostanie wprowadzone prawo pozwalające na odcinanie od sieci za naruszanie praw autorskich. To więcej niż rzekome straty przemysłu muzycznego. Pozostaje tylko jedno pytanie: na ile można wierzyć tym liczbom?

Przywykliśmy już do tego, że w dyskusjach na temat piractwa padają różne liczby. Wiele mówi się o stratach przemysłu muzycznego wynoszących miliony oraz o ogromnej skali piractwa. Liczby te najczęściej przedstawiają posiadacze praw autorskich, ale nie tylko oni.

W Wielkiej Brytanii władze znów chcą wprowadzenia prawa, które pozwoli na odcinanie internautów od sieci. Głos w tej sprawie zabrał John Petter, przedstawiciel operatora BT. Powiedział on serwisowi Mirror, że taka walka z piractwem będzie kosztowała operatorów 1 milion funtów dziennie. Ponieważ marże operatorów i tak są niskie, to koszt ten zostanie przeniesiony na abonentów, których rachunki zwiększą się o 24 funty rocznie (źródło: Clinton Manning, Internet piracy policing could add £24 to every phone bill).

Walka z piratami ma więc kosztować 365 mln funtów rocznie. Podając taką liczbę, Petter przebił przemysł muzyczny, który szacuje swoje straty na 200 mln funtów rocznie. Czy liczbom tym można wierzyć?

Można raczej stwierdzić, że zwalczanie piractwa jest kosztowne. Petter ma również rację, mówiąc, że nie powinno się odcinać całej rodziny od sieci za to, że nastoletni syn ściągnął piosenkę z internetu.

Można jednak wątpić w to, czy straty operatorów wyniosą milion funtów dziennie, podobnie jak można wątpić w to, czy przemysł nagraniowy traci swoje 200 mln rocznie. Obydwie liczby zostały przez kogoś wymyślone i żyją własnym życiem w różnych raportach, artykułach prasowych i (co najgorsze) w dyskusjach politycznych. Skąd się jednak wzięły?

Po prostu pomyłka

Niektóre z takich liczb są zwyczajnie wyssane z palca. W ubiegłym roku walcząca z piractwem organizacja MPAA przyznała się wprost do pomyłki w jednym ze swoich raportów z 2005 roku. Oceniono wtedy, że 44% strat przemysłu rozrywkowego to efekt piractwa, jakiego dopuszczali się studenci. Po poprawieniu metodologii okazało się, że chodzi jedynie o 15%.

MPAA widziała w tym wszystkim jedynie mały błąd, ale tak naprawdę miał on niemały wpływ na kształtowanie się wiedzy o zjawisku wymiany plików. Przez długi czas można było powoływać się na ten raport i mówić, że niemal połowa strat przemysłu rozrywkowego to wina studentów.

Skąd wzięli 7 mln piratów?

Ciekawsza jest jednak historia innej magicznej liczby. Według ocen brytyjskiego rządu 7 milionów Brytyjczyków nielegalnie wymienia się plikami. Skąd wiadomo, że aż tyle? Postanowili to sprawdzić twórcy programu More or Less emitowanego przez BBC Radio 4. O ich ustaleniach można poczytać w serwisie Ars Technica w tekście Nate Anderson pt. 3.9M or 7M? Behind the UK's dodgy file-sharing numbers.

Wspomniane 7 mln zostało zaczerpnięte z raportu organizacji CIBER, który rzekomo cytował inny raport Forrestera. Okazuje się jednak, że raport Forrestera nie zawiera tej liczby. W rzeczywistości pochodzi ona z odrębnego badania o nazwie Jupiter Industry Losses Project, które zostało przeprowadzone na zlecenie... przemysłu muzycznego.

W badaniu tym liczbę osób wymieniających się plikami obliczono na podstawie liczby brytyjskich internautów oraz odsetka osób deklarujących wymienianie się plikami. Według rządu Wielkiej Brytanii w kraju tym jest 33,9 mln internautów, ale w raporcie przyjęto, że jest ich 40 mln. W badaniu ankietowym 11,6% internautów zadeklarowało wymienianie się plikami, ale w obliczeniach odsetek ten zawyżono do 16,3%, zakładając, że niektórzy badani mogli skłamać.

Trudno nie odnieść wrażenia, że przemysł muzyczny ma tendencje do zawyżania pewnych liczb. Teraz podobne "wyliczenia" stosuje BT, broniąc się przed antypirackim prawem. 

Oczywiście nie jest wykluczone, że wymiana plików powoduje jakieś straty. Nie jest wykluczone, że walka z tym zjawiskiem będzie kosztowna, nawet bardzo. Warto jednak pamiętać, że milionowe straty wydawców i nieprzebrane tłumy piratów mogą być jedynie mitycznymi zjawiskami, a prawdziwe rozmiary zjawiska mogą być dużo mniejsze.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *