Nudności, zawroty i bóle głowy - takie objawy miały towarzyszyć nadwrażliwości na Wi-Fi. Taka jednostka chorobowa istnieje jednak głównie w głowach osób twierdzących, że na nią cierpią. W przypadku pewnego DJ-a chodziło jednak o coś innego.

W zeszłym tygodniu kilka brytyjskich gazet, a za nimi nawet telewizja Fox News, poinformowały o pewnym angielskim DJ-u, który miał cierpieć z powodu alergii na sygnał sieci Wi-Fi. Objawy, jakie towarzyszyły tej "chorobie" (ang. electrosensivity), to nudności oraz zawroty i bóle głowy.

Ponieważ sieć nadajników Wi-Fi jest coraz większa, tenże osobnik (a razem z nim, według przytaczanych przez prasę raportów, dwa procenty populacji) miał problemy nie tylko w życiu zawodowym, ale także ze znalezieniem domu, sklepów czy barów, gdzie czułby się komfortowo.

Robione na ten temat badania wykazały jednak, że przypadłość, dzięki której można wyczuć, czy urządzenie Wi-Fi bądź telefon komórkowy są włączone, po prostu nie istnieje. W czasie eksperymentów udowodniono, że osoby twierdzące, że posiadają takie zdolności, nie wypadły lepiej niż grupa kontrolna.

Serwis Ars Technica przypomina jednak, że zakres częstotliwości, w jakich działa sieć Wi-Fi już teraz jest bardzo "zatłoczony", co sprawia, że prawie nikt nie jest wolny od wpływu tych fal. W podobnym paśmie działają także m.in. telefony komórkowe czy kuchenki mikrofalowe. Co więcej, poziom energii fal Wi-Fi jest znacznie niższy niż w przypadku chociażby tej potrzebnej do przeprowadzania reakcji chemicznych w ludzkim organizmie. Trudno więc oczekiwać, że ciało ludzkie byłoby w stanie zareagować w gwałtowny sposób na fale Wi-Fi.

Wyjaśnienie dziwnej przypadłości okazało się banalne. Ów DJ wydaje właśnie nową płytę. Jej tytuł to Electrosensitive. Cała historia była więc jedynie kampanią reklamową.



Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.

Źródło: Ars Technica