Aktualizacja do Windows 10 będzie możliwa także na "pirackich" komputerach - powiedział Terry Myerson w wywiadzie dla Reuters. Można to interpretować tak, że Microsoft zalegalizuje pirackie wersje, ale czy naprawdę o to chodzi?
Dziś rano Dziennik Internautów informował, że Windows 10 pojawi się latem. Tę informację ujawnił przedstawiciel Microsoftu Terry Myerson. Dodajmy jednak, że nie była to jedyna ważna informacja.
Informacje o dacie premiery Windowsa zostały ujawnione na konferencji WinHEC. Dodatkowo, w wywiadzie telefonicznym dla agencji Reuters, przedstawiciel Microsoftu powiedział coś jeszcze. Najlepiej przytoczyć w tym miejscu oryginalny cytat z materiału Reutersa.
"We are upgrading all qualified PCs, genuine and non-genuine, to Windows 10," he said in a telephone interview with Reuters. The plan is to "re-engage" with the hundreds of millions of users of Windows in China, he said, without elaboration.
Z tej krótkiej wypowiedzi wynika, że aktualizacja do Windows 10 będzie obejmować także komputery z "pirackim" Windowsem. To jest sensacyjna informacja i wyraźny sygnał, że Microsoft odchodzi od dotychczasowej polityki biznesowej. Z pewnością ten ruch bardzo się wszystkim spodoba i pomoże w narobieniu szumu wokół Windowsa 10. Ale... jest jedno "ale".
Zwróćmy uwagę na lakoniczny charakter wypowiedzi źródłowej. Myerson powiedział tylko tyle, że będzie możliwość zaktualizowania pirackich systemów. Niektóre media już informują, że aktualizacja do Windows 10 będzie "legalizować wersję piracką". Nie byłbym tego absolutnie pewien.
Myerson powiedział tylko tyle, że komputery otrzymają aktualizację. To nie musi oznaczać otrzymania licencji na oprogramowanie. Nie ma absolutnej pewności, czy odbiorcy aktualizacji będą automatycznie traktowani jak legalni nabywcy Windowsa. Nie można wyciągać takich wniosków z wypowiedzi Myersona udzielonej agencji Reuters.
Oczywiście nie wykluczam, że Microsoft może mieć zamiar "zalegalizowania" wersji pirackich. Zwracam tylko uwagę, że na obecnym etapie to nic pewnego. Ponadto nie ma pewności, czy Myerson, mówiąc o polityce aktualizacji, nie miał na myśli tylko rynku chińskiego (wypowiedź została udzielona w takim kontekście).
Dziennik Internautów zwrócił się z pytaniami o tę sprawę do zespołu PR Microsoftu. Być może otrzymamy dodatkowe wyjaśnienia.
Już w ubiegłym roku szef Microsoftu Satya Nadella otwarcie przyznał, że dla tej firmy piractwo było czymś w rodzaju freemium. Trudno się z tym nie zgodzić i należy docenić, że Nadella zdobył się na taką szczerość. Zauważcie jednak, że wiele firm zgadza się na piractwo, jednocześnie dążąc do ustanowienia ostrego podejścia do praw autorskich. Pozwala to tym firmom na utrzymywanie swoistej "szarej strefy" praw autorskich. W tej strefie ludzie dzielą się produktem i promują go, ale taką strefę można w każdej chwili ubić lub kontrolować. Dobrym przykładem niech będą wydawcy "Gry o Tron". Cieszą się z piractwa, ale jednocześnie potrafią walczyć z serwisem udostępniającym kadry z serialu.
Jest duża różnica między "oddawaniem za darmo" a "udostępnianiem możliwości pozyskania za darmo". Pytanie brzmi, co zechce zrobić Microsoft?
Jedną odpowiedzią, jaką uzyskałem od Microsoftu na zadane pytania, była wypowiedź Sebastiana Pawłowskiego, dyrektora działu Windows w Microsoft Polska. Więcej na ten temat w tekście pt. Będzie aktualizacja pirackich Windowsów w Polsce, ale o "legalizacji" nikt nie mówi
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|