eFood umożliwia szybkie ustalenie, jakie substancje mogą się znajdować w kupionym jedzeniu. Aplikacja nie podoba się producentom żywności, co może być główną siłą napędową w jej promowaniu.
reklama
Twórcy aplikacji eFood starają się właśnie o pieniądze w serwisie PolakPotrafi.pl. Do końca zbiórki pozostało 6 dni, a zebrano już 8278,65 zł z oczekiwanych 9 tysięcy. Projekt wzbudza coraz większe zainteresowanie i paradoksalnie może to być zasługa osób, którym ten projekt się nie podoba.
Aplikacja eFood umożliwia pozyskiwanie informacji o żywności poprzez skanowanie kodu kreskowego produktu. Użytkownik dostaje informacje o tym, jakie substancje mogą się znajdować w produkcie i jaki jest ich wpływ na zdrowie. Substancje podzielono na pożyteczne, raczej obojętne, podejrzane, szkodliwe i mocno szkodliwe.
Twórcy aplikacji twierdzą, że obecnie mają w bazie 10 tys. produktów, z czego 3 tys. dodano dzięki zaangażowaniu i pomocy dotychczasowych użytkowników. Marzy im się jednak znaczne poszerzenie tej bazy i stworzenie "prawdziwej, funkcjonalnej i szczerej do bólu mobilnej encyklopedii" o żywności. Osiągnięcie celu wymaga skanowania i fotografowania produktów, a następnie przetwarzania tych informacji. To rzeczywiście mnóstwo pracy.
Sam projekt jest bardzo ciekawy, ale w ubiegły poniedziałek stało się coś, co dodatkowo zwróciło na niego uwagę mediów. Serwis wMeritum.pl opublikował wywiad z Marcinem Dybickim z eFood, w którym czytamy:
Miesiąc temu pojawiło się pismo od Polskiej Federacji Producentów Żywności. Argumentacja była taka, że stosujemy nieuczciwą konkurencję (...) Drugi zarzut był taki, że nasze informacje są nieprawdziwe (...) Każda uwaga dot. warstwy merytorycznej ma mega priorytet, tak że ktokolwiek zgłasza taką uwagę, czy to użytkownik, czy PFPZ – działamy od razu. Po piśmie od tej instytucji nie wiem, z czym konkretnie mamy działać.
Wygląda więc na to, że producenci żywności chcieli uciszyć eFood. Dziennik Internautów starał się potwierdzić tę informację w Polskiej Federacji Producentów Żywności, ale jak dotąd nie dostaliśmy odpowiedzi na pytania.
Inne media zwróciły uwagę na próbę zakneblowania eFood i dzięki temu ludzie dostrzegli prawdziwy cel stojący za tą aplikacją. Nie jest ona tylko dziwacznym narzędziem dla ludzi, którzy mają jakieś paranoje na punkcie zdrowego żywienia. Aplikacja eFood ma być niezależnym narzędziem informacji dla konsumenta. Chodzi tylko o to, byśmy wiedzieli, jakie cechy ma kupowana żywność.
PFPZ najwyraźniej chciała ograniczyć ten niezależny od producentów przykład informacji i co z tego wyszło? Wyszedł podręcznikowy przykład efektu Streisand. Próba ograniczenia dostępu do informacji wpłynie korzystnie na jej rozpowszechnienie.
Powiedzmy sobie szczerze, że eFood jest tylko elektronicznym informatorem, niczym więcej. Udostępniane przez aplikację informację z pewnością da się zdobyć innymi drogami. Przykładowo w Google można wyszukać informacje o żywności i nie zawsze będą to dane rzetelne. Dlaczego PFPZ nie wyśle jakiegoś pisma do Google?
PFPZ nie może ot tak zablokować informacji. Nawet gdyby udało się uciszyć eFood, natychmiast pojawią się naśladowcy. Ziarenko idei zostało zasiane.
Federacja mogłaby osiągnąć znaczenie więcej, gdyby... sama dołożyła trochę informacji od siebie. Organizacja mogłaby podjąć dialog. Mogłaby merytorycznie, ale także finansowo wesprzeć ten projekt, działając dla dobra konkurencji na rynku. Niestety na chwilę obecną to eFood wydaje się bardziej gotowy do dialogu niż Federacja.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|