Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Szkoła dostanie prawa autorskie do prac nauczycieli i uczniów? Obłęd!

05-02-2013, 07:43

Prawa autorskie do wszelkich prac uczniów i wszelkich materiałów nauczycieli powinna mieć szkoła - tak uznały władze hrabstwa Prince George. Zanim ten pomysł dotrze do Polski, wyjaśnijmy sobie, dlaczego jest absurdalny.

To kolejny tekst z cyklu "absurdy własności intelektualnej".

Prawo autorskie nie dotyczy tylko przemysłu rozrywkowego. To prawo dotyczy wszystkich obywateli i to nie tylko jako odbiorców. Wszyscy jesteśmy twórcami, choć czasem się o tym zapomina.

Niemoralna propozycja

Jak donosi The Washington Post, Rada ds. Edukacji hrabstwa Prince George w USA zaproponowała przyjęcie przepisów, które automatycznie dają Radzie prawa autorskie do wszelkich dzieł wykonanych przez uczniów i nauczycieli. Szkoły w hrabstwie miałyby zatem prawa zarówno do wypracowań uczniów i prac wykonanych na lekcjach plastyki, jak i do programów nauczania oraz wszelkich materiałów pomocniczych wykonanych przez nauczycieli, nawet w czasie wolnym. 

Osoby komentujące złożoną propozycję nie szczędzą krytyki. Mówią, że jest ona nieuczciwa, niemoralna, być może absolutnie niezgodna z prawem, ale Rada obstaje przy swoim. Zdaniem jej członków taka polityka jest potrzebna, aby zapewnić prawa do tych programów nauczycieli, które zostały opracowane przy użyciu sprzętu i aplikacji będących własnością szkoły (zob. The Washington Post, Prince George’s considers copyright policy that takes ownership of students’ work).

Prawa autorskie w szkole - jak to się je?

W edukacji niejednokrotnie spotykamy się z sytuacją, gdy prawa twórcy są ograniczane lub przenoszone na inny podmiot. Przykładowo autorzy prac dyplomowych muszą się liczyć z tym, że szkoła ma pierwszeństwo publikacji. To jednak nie oznacza, że wszelkie prawa przechodzą na szkołę.

zdjęcie
fot. woodleywonderworks

Rodzice dzieci biorących udział w konkursach plastycznych często muszą podpisywać oświadczenie, że zgadzają się przenieść prawa autorskie na organizatora. W tym przypadku mamy do czynienia z pewną wymianą - prawa do konkretnego dzieła są oddawane w zamian za możliwość wzięcia udziału w konkursie, a jego organizator ma pewność, że może wykorzystać prace uczestników.

Propozycja, jaka padła w Prince George, idzie znacznie dalej. Chodzi o przeniesienie na szkołę praw do wszelkich dzieł, nawet takich, które są wykonywane po części lub całości w czasie wolnym. Tak jest przykładowo z programami nauczania, które nauczyciel wykonuje na użytek swój, a nie na użytek szkoły. Jeśli nauczyciel odejdzie do innej szkoły, powinien mieć możliwość zabrania programu ze sobą.

Oczywiście są zawody, których wykonywanie wiąże się z przeniesieniem praw na pracodawcę. Tak jest np. z dziennikarzami czy niektórymi artystami. Trudno jednak porównywać to z pracą nauczyciela, której podstawowym celem jest skuteczne nauczanie, a nie tworzenie określonych dzieł.

Sonda
Czy prawa autorskie uczniów powinny przechodzić na szkoły?
  • tak
  • nie
  • to bardziej skomplikowane
wyniki  komentarze

Cel: odebrać prawa twórcom

Szkoła mająca prawa autorskie do dzieł uczniów mogłaby nawet sprzedawać te dzieła, nie pytając autorów o zgodę. Tu jest główny problem - propozycja, jaka padła w Prince George, ma wykorzystać prawa autorskie w celu odebrania twórcom praw do dzieła.

Wykorzystywanie prawa w celu ograniczenia praw twórcy ma o wiele dłuższą tradycję i jest powszechne nawet w przemyśle rozrywkowym. W USA powszechne jest podpisywanie porozumień określających nagrywane piosenki jako "dzieła zlecone". Dzięki temu artysta traci prawo do wszystkich przychodów z dzieła po upływie 35 lat. Pisaliśmy o tym w tekście pt. Piosenki to dzieła zlecone, czyli przemysł odbiera prawa artystom


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *