Pomimo jednego z największych w historii wycieków danych firma wciąż ma problemy z zabezpieczeniami.
Ostatnie ataki na japońskiego producenta konsol kosztowały go miliardy dolarów, jednak eksperci podkreślają, iż nie wszystko jest już tak, jak być powinno.
John Bumgarner zajmujący się bezpieczeństwem postanowił sam sprawdzić, jak sprawują się zabezpieczenia Sony po ostatnich atakach. Niestety to, co zobaczył, nie napawa optymizmem.
Okazuje się, że wyłącznie umiejętnie wykorzystując Google'a, można uzyskać dostęp do serwera z systemem identyfikacji, gdzie z kolei znajdują się loginy i hasła pracowników Sony Pictures Entertainment. Jednocześnie na razie nie ma żadnych dowodów dotyczących trzeciego włamania, podczas którego miała zostać udostępniona baza z informacjami na temat użytkowników.
Jak podaje agencja Reutera, po tym jak Sony uzyskało informacje na temat pozostałych luk, 3 z 5 zostały bezzwłocznie załatane. Tego typu niedopatrzenia z pewnością nie pomogą jednak firmie obronić się przed piętrzącą się falą zarzutów, która zbliża się do producenta konsol.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.