Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Podatek od linków i opłata reprograficzna za komputery - Austria chce tych dwóch rzeczy?

12-06-2015, 14:12

Opłaty dla wyszukiwarek za wykorzystanie tekstów z prasy nie sprawdziły się w Niemczech i Hiszpanii, ale Austria i tak może je wprowadzić. Może również rozszerzyć opłatę reprograficzną na takie urządzenia jak smartfony i komputery. Dla Polaków to może mieć pewne znaczenie.

W Austrii pojawił się pomysł znowelizowania prawa autorskiego w taki sposób, aby wprowadzić dwie kontrowersyjne zmiany za jednym zamachem. Jeśli te zmiany zostaną wprowadzone, to austriackie organizacje zbiorowego zarządzania (odpowiedniki naszego ZAiKS) mogą otrzymać zastrzyk nowych środków. Pytanie brzmi, jak to wpłynie na inne podmioty?

"Podatek od linków"

Pierwsza zmiana to tzw. "podatek od linków". Mówiąc ściślej, chodzi o wprowadzenie opłat dla wyszukiwarek i innych e-usług za to, że korzystają z fragmentów tekstów gazet. Nazywa się to "podatkiem od linków", bo w ramach usług takich jak Google News linki do artykułów często widnieją obok fragmentu tekstu. Po wprowadzeniu takich opłat wydawcy gazet teoretycznie powinni zacząć zarabiać na tym, że ktoś poleca ich teksty i napędza im ruch. 

Takie rozwiązanie w prawie autorskim najpierw wprowadzono w Niemczech, zmuszając Google do płacenia gazetom nawet za fragmenty tekstów w wyszukiwarce. Wydawcy mieli na tym zyskać, ale wyszło inaczej. W reakcji na to prawo Google zmniejszyła widoczność tekstów niemieckich wydawców i ruch do ich stron spadł. Potem duży wydawca sam poprosił Google, aby firma wzięła sobie jego teksty za darmo.

Mimo porażki takiego prawa w Niemczech znalazł się kolejny kraj do wypróbowania go. Była to Hiszpania, która wprowadziła konieczność odprowadzania opłat za fragmenty tekstów w agregatorach newsów. W efekcie Google postanowiła zamknąć Google News w Hiszpanii, a niedługo potem przedstawiciele wydawców zaczęli na to narzekać. Google tłumaczyła, że nie może dalej utrzymywać usługi, która z powodu nowych opłat przestała być opłacalna. Wydawcy najwyraźniej sądzili, że Google utrzyma usługę tylko po to, by dać im zarobić.

Niczego się nie nauczyli?

Złe doświadczenia w Niemczech i Hiszpanii sprawiły, że propozycje zmiany prawa w Austrii już teraz są krytykowane. Pisze o tym m.in. Haise.de. Można odnieść wrażenie, że politycy nie wyciągnęli żadnych wniosków z wydarzeń, o których przecież wiele mówiono. Oczywiście politykom może się wydawać, że prawo zmuszające wyszukiwarki do płacenia zacznie działać, jeśli będzie wdrożone w wielu krajach jednocześnie. Zwolennikiem tej teorii jest również unijny komisarz ds. gospodarki cyfrowej Günther Oettinger. Pytanie tylko, czy wydawcy z Austrii chcą być królikami doświadczalnymi i czy mogą liczyć na to, że pomysł zarazi inne kraje.

Firma Google komentuje sprawę prosto. Wydawcy już teraz mogą wycofać swoje treści z Google i nie są potrzebne zmiany prawa, aby Google przestała napędzać im ruch. 

Haracz za nośniki - nie tylko za nośniki

Druga istotna zmiana, jaka może być wprowadzona w Austrii, dotyczy opłaty od czystych nośników, która teoretycznie jest rekompensatą dla artystów za rzekome straty z prywatnego kopiowania. Austria, podobnie jak Polska, ma przestarzałe prawo w tym zakresie, pochodzące jeszcze z końca ubiegłego wieku. Politycy chcą je zmodernizować, ale przy okazji chcą rozszerzyć zakres opłaty od czystych nośników na takie urządzenia jak komputery czy smartfony (zob. musikmarkt.de, Österreich plant Speichermedienabgabe und Leistungsschutzrecht). 

Podobne propozycje padały w Polsce ze strony ZAiKS i są przedmiotem ciągłych, ostrych dyskusji. Krytycy tzw. opłaty reprograficznej zauważają, że opłata ta powinna obejmować czyste nośniki oraz urządzenia, których podstawową funkcją jest kopiowanie. Zrozumiałe jest to, że opłata za "prywatne kopiowanie" obejmuje kopiarki lub nagrywarki. Trudniej to zrozumieć w przypadku smartfonów lub tabletów. To przecież urządzenia wielofunkcyjne, które mogą kopiować, ale służą do wielu innych rzeczy. 

Polska również ma przestarzałe prawo odnoszące się jeszcze do magnetofonów i magnetowidów. Zauważmy jednak, że ZAiKS nie proponuje modernizacji tego prawa. ZAiKS uważa jedynie, że na gruncie tego archaicznego prawa trzeba rozszerzyć zakres opłaty (poprzez nowelizację rozporządzenia), a więc wychodzi na to, że smartfon jest jak magnetofon i dlatego organizacjom twórców należą się pieniądze. 

Austria zarazi Polskę?

Czy powyższe austriackie pomysły mają dla nas znaczenie? Oczywiście. Jeśli Austria przyjmie podobne rozwiązania, będzie to argument za przyjęciem ich także w Polsce. Politycy chętnie wzorują się na zagranicznych pomysłach, nie zawsze patrząc na to, jakie może to przynieść skutki. 

Proponowane w Austrii przepisy mogą być  poddane głosowaniu jeszcze w czerwcu, a w życie mogą wejść od początku października. 


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:





fot. Freepik




fot. Freepik



fot. DALL-E