Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Niemcy prowadzą śledztwo przeciwko Facebookowi, który nie ogarnia mowy nienawiści

07-11-2016, 14:19

Prokuratura z Monachium uruchomiła postępowanie przeciwko szefostwu Facebooka, z Markiem Zuckerbergiem na czele. Chodzi o brak reakcji na nienawistne wpisy, które... no cóż... czasem są naprawdę wyraźnie nienawistne.

Co z jurysdykcją?

Jak informuje Spiegel, wspomniane postępowanie dotyczy podżegania i mowy nienawiści, gdyż polityka Facebooka w tym zakresie jest niezgodna z prawem niemieckim.

Skargę w tej sprawie złożył bawarski prawnik Chan-jo Jun. Początkowo poskarżył się władzom w Hamburgu, ale te uznały, że społecznościowy gigant nie podlega niemieckiej jurysdykcji. Jest to zresztą standardowy problem dotyczący kwestii kulturowych albo ocierających się o wolność słowa w internecie. Nie można wymagać od wszystkich serwisów na świecie, żeby były zgodne z prawem jednego kraju. Mimo to prokuratorzy z Monachium mieli dojść do wniosku, że Facebook może być zmuszony do respektowania niemieckiego prawa, przynajmniej w tym zakresie. 

Chan-jo Jun zidentyfikował 430 wpisów na Facebooku, które jego zdaniem powinny być usunięte ze względu na promowanie nienawiści lub nazizmu. Zdaniem prawnika Facebook zwyczajnie ignorował zgłaszanie tych postów, odsyłając w odpowiedzi standardowe informacje o tym, że post nikomu nie szkodzi. 

Facebook bywa... mało czuły

Wydaje się, że Facebook faktycznie może przesadzać z uznawaniem postów za nieszkodliwe. Warto zajrzeć do jeszcze innego artykułu opublikowanego przez Spiegel, który mówi o przypadkach kolidowania wolności słowa z mową nienawiści. Tekst wspomina o aktorce Jennifer Ulrich, na której profilu opublikowano ewidentnie agresywne wpisy o takiej treści.

"They should take a chainsaw to your shit-ugly feces face"

"Ulrich, your life is worthless, just die."

"The day of reckoning will come, leftist scum, and then I will be there to slaughter each and every one of you in the bloodiest way possible."

Aktorka zgłosiła te wpisy do Facebooka. Dwa dni później dowiedziała się, że ten wpis o jej twarzy i pile łańcuchowej nie naruszał standardów społeczności Facebooka. To ewidentny błąd, ale Facebook się z niego nie tłumaczył. Nie wiadomo jaki pracownik przeglądał te wpisy no i nie było jak dyskutować z tą decyzją. 

To firma, a firma nie myśli

Można dojść do wniosku, że Facebook ma pewien problem z rozdwojeniem jaźni. Przecież w czerwcu tego roku Komisja Europejska wraz z Facebookiem, Twitterem, YouTube i Microsoft przedstawiła kodeks postępowania przeciwko mowie nienawiści. Wydawało się, że technologiczni giganci zmierzają w stronę bardziej zdecydowanego usuwania najbardziej agresywnych treści. 

Dlaczego teraz Facebook jawi się jako łagodny np. dla nazistów? Po prostu Facebook nie jest myślącą istotą. Jego szefostwo może deklarować chęć walki z mową nienawiści, ale istotne decyzje podejmują pracownicy, zapewne przeładowani ilością treści do przeanalizowania. Pytanie brzmi, na ile tacy pracownicy są przygotowani do pełnienia swojej roli? 

Tak się złożyło, że również w Polsce wybuchła dyskusja o usuwaniu z Facebooka kont narodowców. Z tego powodu nawet polski rząd zwrócił uwagę, że Facebook może wybiórczo podchodzić do zagadnienia mowy nienawiści, tolerując niektóre jej przejawy i surowo traktując ludzi o pewnych politycznych preferencjach. Zauważny na ile inny jest problem niemiecki od problemu polskiego. Niemcy narzekają, że Facebook usuwa zbyt mało. Niektórzy Polacy narzekają, że usuwa zbyt dużo i nie to co powinien. 

Może po prostu Facebook powinien ogólnie podnieść swoją czułość w wykrywaniu "mowy nienawiści"? 

Czytaj: Więcej o Facebooku w Dzienniku Internautów


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING