Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

W 1995 roku Newsweek przepowiedział rychły upadek internetu. Jak bardzo się mylił, potwierdza nie tylko ilość dostępnych możliwości, mnogość nowych inicjatyw internetowych i jego rola edukacyjna, ale przede wszystkim postępujący proces przeniesienia całego życia do sieci.

Jest 1995 rok. Amerykański astronom i autor publikacji Clifford Stoll zamieszcza w Newsweeku swoją wizję przyszłości. Jak wyglądała wtedy sytuacja w świecie nowych mediów? Internet znajdował się ciągle w powijakach, Google jeszcze nie wszedł na rynek, wielu ludzi nie widziało sensu i celu istnienia sieci. Po dwóch dekadach od wprowadzenia internetu, swoje przypuszczenia Stoll umieścił w artykule „The Internet? Bah! Hype alert: Why cyberspace isn’t, and never will be, nirvana”.

Pisał: Wizjonerzy widzą przyszłość w pracownikach telekomunikacji, interaktywnych bibliotekach i multimedialnych klasach. Mówią o elektronicznych miejscach spotkań i wirtualnych społecznościach. Handel i biznes przeniesie się z biur do małych sieci i modemów. A wolność cyfrowych sieci uczyni rząd bardziej demokratycznym. Bzdury. Ekspertów oskarżał o brak zdrowego rozsądku. Nie do wyobrażenia było przecież zastąpienie codziennej gazety przez bazę danych, wyparcie wykwalifikowanego nauczyciela przez CD-ROM,  nie mówiąc o zmianie pracy rządu.

Wirtualny chaos informacyjny

Usenet (ogólnoświatowy system grup dyskusyjnych) doprowadził do tego, że każdy głos mógł być wypowiedziany i wysłuchany, co stworzyło dziwną mieszankę porad, wulgaryzmów, zastraszania i anonimowych gróźb.

>> Czytaj także: Kasperski: Anonimowość jest wadą internetu

Co z wydawnictwami w sieci?  Stoll zaznaczał, jak męczące dla przeciętnych czytelników jest czytanie e-booków. Komputer nigdy nie zastąpi znajomego widoku stron tradycyjnych książek. Wyśmiał także przewidywania Nicholasa Negroponte, dyrektora MIT Media Lab, iż za niedługo książki i gazety będzie można nabyć i przeczytać prosto z sieci.

Internet dla Stolla stanowił ocean niezedytowanych i nieprzefiltrowanych danych, pustynię  opuszczoną przez redaktorów, recenzentów i krytyków. Czytelnicy nie wiedzieli, co zignorować, a co jest warte przeczytania. Poszukując odpowiedzi na zadane pytanie czy frapujący ich problem, byli zalewani zwielokrotnionymi wiadomościami, z których tylko nieliczne dotyczyły konkretnego tematu.

Edukacja i biznes

Stoll nie widział przyszłości dla związku internetu ze szkolnictwem. Żadna zabawna animowana postać i specjalnie do tego celu stworzony software nie są w stanie pracować za nauczyciela: Te drogie zabawki są trudne w użytkowaniu w klasach i wymagają dodatkowego szkolenia  nauczycieli. Pewnie, dzieciaki kochają gry wideo, ale pomyślcie o swoich własnych doświadczeniach: czy przypominacie sobie jakieś momenty z poprzednich dekad? Założę się, że pamiętacie właśnie dwóch lub trzech wielkich nauczycieli, którzy zmienili wasze życie.

Podstawowe mankamenty  cyberbiznesu widział w braku najbardziej niezbędnego składnika kapitalizmu – sprzedawców. W jego wizjach sklepy staną się przestarzałym elementem rynku w obliczu transakcji, które można wynegocjować i zawrzeć poprzez jedno kliknięcie. W czasach Stolla handel internetowy dopiero zaczynał się rozwijać i dla wielu nie do pomyślenia było, by przy pomocy sieci rezerwować stolik w restauracji, bookować bilety lotnicze czy negocjować kontrakty handlowe. Zwykły osiedlowy market w jedno popołudnie zarabiał więcej niż pierwsze sklepy w internecie w ciągu miesiąca.

>> Czytaj także: Nie pograsz bez internetu - nowa odsłona DRM

Relacje interpersonalne

Autor wielokrotnie zwracał uwagę na brak ważnego czynnika ludzkiego. Komputery i sieci odizolowują ludzi od siebie. Chat to nikły substytut normalnego wyjścia na kawę ze znajomymi. A cyberseks? Kto przedłoży jego wartość nad zwykłe doznania? Internet powoli staje się ikoną potęgi wiedzy i kusi nas, by opuścić naszą przestrzeń w świecie realnym. Jednak wirtualna rzeczywistość pełna jest frustracji i dewaluuje kluczowe aspekty ludzkich interakcji.

Czas zweryfikował hipotezy

Po latach autor sam przyznał, że jego artykuł był błędem i powstał jako reakcja na nierealne pomysły futurologów. Ciekawe jest jednak to, że wszystkie krytykowane przez Stolla wizje sprawdziły się co do jednej. Co więcej, internautom nie przeszkadza już nawet natłok i chaos informacyjny, doskonale potrafią omijać zbędne treści i odnajdywać potrzebne. Użytkownicy XXI wieku nauczyli się używać sieci w ekonomiczny sposób, korzystając z usług, które normalnie 30 lat temu wykonywali ludzie. W ten sposób oszczędzają czas i pieniądze, posiadają szersze możliwości działania. Fakt, sposób korzystania z internetu ewoluuje ze stricte użytkowego do swoistego stylu życia. Wirtualna rzeczywistość pożera coraz więcej świata realnego i w chwili obecnej większość użytkowników internetu posiada swój avatar na portalu społecznościowym czy w grze online. Dla internautów z czasów Stolla internet był jedną z niezwykłych i średnio przydatnych w życiu aplikacji w komputerze. W tej chwili porównać go możemy do pokoju, po wejściu do którego zostajemy otoczeni przez multum możliwości i aktywności, sieć staje się naszym środowiskiem i przedłużeniem naszego systemu nerwowego.

Pełen artykuł Cliffa Stolla można przeczytać w serwisie The Next Web.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: thenextweb.com