Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Getty nie zapłaci miliarda dolarów za copyright trolling. Uratowała go domena publiczna

25-11-2016, 11:50

Serwisowi Getty Images groziło zapłacenie miliarda dolarów w związku z próbami copyright trollingu opartymi o zdjęcia znanej fotografki. Sama fotografka była temu przeciwna i pozwała serwis. Sprawa już się zakończyła.

W lipcu tego roku pisaliśmy o tym, że serwisy Getty Images i Alamy mogą zapłacić nawet miliard dolarów za copyright trolling. Jak do tego doszło? Otóż Getty Images postanowił zażądać 120 dolarów od pewnej fundacji, która rzekomo wykorzystała zdjęcie pobrane z serwisu z fotkami. Problem w tym, że fundacja była prowadzona przez... autorkę tego właśnie zdjęcia, znaną fotografkę Carol M. Highsmith.

Sprawa już się zakończyła. Pozew Highsmith został oddalony. Wielkiego odszkodowania nie będzie, co jednak wcale nie oznacza, iż Getty Images działał w pełni zgodnie z prawem. Po prostu Getty nie zapłaci odszkodowania za naruszenie praw fotografki. Aby lepiej to zrozumieć, musimy przyjrzeć się sprawie bliżej. 

Naruszenie za miliard dolarów?

Przypomnijmy. 

Getty Images czasem bywa pazerny i potrafi prowadzić działania ze spektrum copyright trollingu. W razie wykrycia naruszenia Getty Images wysyła pisma z groźbami i propozycją ugody. Jedno z takich pism otrzymała fundacja This is America! ustawiona właśnie przez Carol M. Highsmith, znaną i naprawdę wybitną fotografkę. Pismo pochodziło od firmy License Compliance Services (LCS), które reprezentowała Getty Images. Autorzy pisma domagali się 120 dolarów za rzekomo bezprawne wykorzystanie zdjęcia.

Początkowo fotografka chciała wyjaśnić sytuację. Skontaktowała się z LCS i wyjaśniła, że to ona jest autorką spornego zdjęcia. Przy okazji jednak dowiedziała się, że Getty próbuje żądać od ludzi pieniędzy za prawa do jej zdjęć. Te zdjęcia zostały przekazane na rzecz Library of Congress w celu wykorzystywania ich bez opłat!

Fotografka bardzo się rozzłościła i słusznie. Przekazała swoje dzieła społeczeństwu, a tu nagle jakaś firma zaczyna zbierać pieniądze za ich wykorzystywanie! Highsmith uznała, że nie zrzekła się praw do swoich zdjęć. Po prostu udostępniła je do wykorzystania, wymagając od ewentualnych użytkowników wskazania jej jako autora. Getty Images nie wypełnił tego obowiązku, a w dodatku zaczął traktować jej zdjęcia jak swoją własność intelektualną, która służy do zbierania pieniędzy w ramach "ugód". Dlatego fotografka wystąpiła do sądu przeciwko Getty. Rozmiar naruszeń i wcześniejsze wpadki Getty Images sprawiły, że Highsmith mogła się teoreytcznie domagać miliarda dolarów.  

 

Zobacz także:

Naruszenia praw autorskich w internecie. Aspekty prawne i procedury dochodzenia roszczeń

Publikacja prezentuje rozwiązania praktycznych problemów, pojawiających się w sprawach dotyczących naruszenia praw autorskich od chwili rozpoczęcia poszukiwania ochrony do egzekucji pozytywnego wyroku.*

Czy to jednak domena publiczna?

Getty Images przyjął następującą linię obrony - zdjęcia Carol Highsmith stanowiły domenę publiczną, więc nie było obowiązku podawania autorstwa. Prawnicy Getty posunęli się jeszcze dalej i stwierdzili, że "biblioteki obrazów są uprawnione do pobierania opłat za korzystanie z obrazów w domenie publicznej".

Argument Getty był tylko częściowo prawdziwy. Jeśli ktoś stworzy bibliotekę obrazów z domeny publicznej to owszem, może pobierać wynagrodzenie za dostęp do tej biblioteki. Nie można jednak pobierać opłat za samo korzystanie z obrazów w domenie publicznej. Jeśli więc pobrałem zdjęcie Carol Highsmith ze źródła innego niż Getty Images (choćby ze strony artystki) Getty nie ma prawa żądać ode mnie pieniędzy za wrzucenie tego zdjęcia na bloga czy jakiekolwiek inne wykorzystanie. Dlatego argumentację Getty nazwaliśmy bzdurą roku.

Problem w tym, że ta sprawa nie dotyczyła domeny publicznej ani ochrony domeny publicznej. Chodziło o to, czy Getty mógł naruszyć prawa Carol Highsmith nie podpisując zdjęć. Już wcześniej różni prawnicy sygnalizowali, że Carol Highsmith mogła w istocie przenieść swoje zdjęcia do domeny publicznej. W tej sytuacji Getty nie mógł naruszyć jej praw.  

Koniec sprawy! Rozejść się!

O finale sprawy poinformowały m.in. PDNPulse oraz DIY Photography.

Już 28 października sędzia Jed S. Rakoff oddalił roszczenia fotografki dotyczące naruszeń prawa federalnego. Pozostały jeszcze zarzuty naruszenia prawa stanowego, ale te zostały wycofane w wyniku porozumienia pomiędzy fotografką i Getty Images. Treści tej ugody nie ujawniono. 

Sąd ma w późniejszym czasie przedstawić uzasadnienie swojej decyzji. Można się jednak domyślić, że zdjęcia Carol Highsmith zostały uznane za przeniesione do domeny publicznej. Tym samym fotografka nie może wymagać by jej zdjęcia podpisywano. Jej ugoda z Getty Images nie zostanie ujawniona więc... sprawa zamknięta, nic nie było, rozejść się!

Zauważcie. Firma zawłaszczająca domenę publiczną została uratowana przed gigantycznym odszkodowaniem dzięki domenie publicznej. 

 

Zobacz także:

Fotografia przyrodnicza dla wytrwałych. Jak skutecznie fotografować

W tej książce znajdziesz informacje pozwalające zorientować się w świecie fotografii przyrodniczej — zarówno od strony technicznej, jak i artystycznej. *

Nierozwiązany problem

Koniec sporu w sądzie nie oznacza, że rozwiązano zasadniczy problem tkwiący u jego podstaw. Coraz częściej dochodzi o zawłaszczania domeny publicznej. Niedawno opisywaliśmy, jak pewna firma działająca w Polsce domagała się pieniędzy za umieszczenie filmu z domeny publicznej na Chomikuj.pl. Można było to analizować w kategoriach usiłowania oszustwa, ale czy domena publiczna nie powinna być jakoś dodatkowo chroniona przed zawłaszczeniem?

Ciekawą opinię wyraziła niedawno prawniczka Ewa Fabian na łamach DI. Zauważyła ona, że ochronie domeny publicznej mógłby się przysłużyć obowiązek informowania, że dane dzieło stanowi własność całej ludzkości. To bardzo ciekawa myśl. Więcej o poglądach Ewy Fabian w tekście pt. Ochrona domeny publicznej wymagałaby informowania o pochodzeniu utworów. Ale czy tego ktoś wymaga?

--

* - Linki afiliacyjne. Kupując książki poprzez te linki wspierasz funkcjonowanie redakcji Dziennika Internautów.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:




fot. Freepik