Philae wylądował na komecie. Są pierwsze zdjęcia i newsy o historycznej chwili, ale właściwe zadanie sondy jeszcze się nie skończyło. Jakie zadania przed nią stoją?
Wczoraj Dziennik Internautów zachęcał Was do śledzenia lądowania sondy Philae na komecie "Czuriumow-Gierasimienko". Lądownik Philae musiał najpierw odłączyć się od sondy Rosetta, która pozostała w kosmosie i uczestniczy w przekazywaniu danych z Philae do Ziemi. Lądowanie na komecie jest utrudnione choćby z powodu małego przyciągania.
Wszyscy już wiedzą, że Philae szczęśliwie wylądował. Europejska Agencja Kosmiczna odebrała sygnał o lądowaniu o godzinie 17:03. Pierwsze dane z instrumentów badawczych zostały przesłane do centrum operacyjnego francuskiej agencji kosmicznej CNES w Tuluzie.
Aby zrozumieć trudność misji, musimy wziąć pod uwagę, że sonda Rosetta, wystrzelona jeszcze w 2004 roku, pokonała dystans 6,4 mld kilometrów. Dopiero w sierpniu tego roku weszła ona na orbitę wokół jądra komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Następnie wykonano zdjęcia komety z odległości od 30 do 100 km i wybrano miejsce lądowania, któremu nadano nazwę Agilkia.
Lądownik oddzielił się od Rosetty na dystansie 22,5 km od centrum komety. To zdjęcie zrobiono z Rosetty już po oddzieleniu.
źródło: ESA
Opadanie trwało 7 godzin i już w tym czasie Philae robił zdjęcia i zapisywał informacje o środowisku wokół komety. Poniższe zdjęcie zostało zrobione ok. 3 km od powierzchni komety.
źródło: ESA
Misja nie przebiegała całkiem bezproblemowo. Okazało się bowiem, że zawiódł mały silnik, który miał "dopchnąć" sondę do planety. Ten silnik miał przeciwdziałać temu, aby wystrzelenie harpunów nie odepchnęło sondy od jej powierzchni (przy braku przyciągania to mogłoby zaszkodzić całej misji). Harpuny nie wystrzeliły, a więc sonda nie jest osadzona na komecie tak pewnie jak się spodziewano.
Oprócz powyższego zdjęcia z lądownika można jeszcze zobaczyć zdjęcia wykonane z Rosetty, zrobione przy dużych zbliżeniach. Ukazują one, jak trudny jest teren komety. Oto dwa przykłady.
Pytanie brzmi, co dalej?
Przez następne dwa dni lądownik musi wykonać zadania czysto naukowe. Zużyje to nieco energii i sonda będzie musiała pozyskać nową ze słońca. Istotne będzie to, aby pyły nie przeszkodziły w łapaniu promieniu słonecznych.
Infografika poniżej ukazuje plan działań na najbliższe dni (można kliknąć, by powiększyć).
Późniejsza, rozszerzona faza badań może potrwać do marca 2015 roku. Potem w lądowniku będzie prawdopodobnie za gorąco, aby kontynuować prace. Trzeba tu dodać, że w sierpniu 2015 roku kometa znajdzie się najbliżej słońca, ok. 185 mln km od niego, pomiędzy orbitami Ziemi i Marsa.
Planowane jest robienie zdjęć, także trójwymiarowych i w wysokiej rozdzielczości. Badane będą substancje na powierzchni komety i dokonany zostanie odwiert, dzięki któremu pobrane będą próbki z głębokości ok. 23 cm. Lądownik będzie też mierzył elektryczne i mechaniczne cechy powierzchni. Sygnały radiowe o niskiej częstotliwości będą przesyłane pomiędzy Philea a sondą na orbicie, aby zbadać strukturę wewnętrzną komety.
Podczas pracy Philae sonda Rosetta musi znów ustawić się na takiej orbicie, na jakiej była przed oddzieleniem lądownika.
- Rosetta próbuje odpowiedzieć na ważne pytania o historię Układu Słonecznego. Jakie były warunki w jego początkach i jak się rozwijały? Jaką rolę komety odegrały w jego ewoludji? Jak komety "działają" - tłumaczył Matt Taylor, naukowiec zaangażowany w misję sondy.
Trzeba przyznać, że Europejska Agencja Kosmiczna ma na koncie niemały sukces i można mieć wrażenie, że tego sukcesu potrzebowała. Amerykanie chwalą się przecież swoją sondą Curiosity ma Marsie. Chińczycy wysłali na Księżyc Jadeitowego Królika. To miło, że teraz mamy jakiś sukces europejski, tym bardziej że ostatnie prace nad Galileo nie poszły jak należy.
Amerykanie już nam w pewnym sensie pogratulowali. Firma Google zamieściła dziś okolicznościowe logo (doodle) nawiązujące do lądowania Philae.
Polacy wciąż przypominają, że też mają w tym swój udział. Philae jest wyposażony w polski instrument MUPUS (MUlti PUrpose Sensor for surface and subsurface science) służący do pomiarów własności fizycznych jądra komety. MUPUS posiada m.in. termometry, sensor na podczerwień i akcelerometr. Składa się także z dwóch harpunów, które przy użyciu kometarnego młotka wbiją się w kometę, by utrzymać Philae na jej powierzchni. MUPUS waży ok. 1,5 kg i wykorzystuje zaledwie 3 W mocy.
Uwaga: Fragment tekst został poprawiony. Wcześniejszy tekst mógł błędnie sugerować, że sonda Philae została osadzona dzięki harpunom. W rzeczywistości harpuny nie wystrzeliły.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|