Kiedy rząd chce stworzyć otwarte e-podręczniki, wydawcy mówią o psuciu rynku. Czy w takim razie dofinansowanie zakupu podręczników kwotą 180 mln zł jest zgodne z zasadami wolnego rynku? Tak tylko pytam.
Dziennik Internautów często pisał o programie Cyfrowa szkoła, w ramach którego mają powstać e-podręczniki na otwartych licencjach. Pisaliśmy również o tym, jak przeciwko temu pomysłowi protestują wydawcy podręczników. Uważają oni, że rząd narusza prawo, uderza w cenny kapitał narodowy, a otwarte podręczniki spowodują katastrofę gospodarczą.
Wydawcy podręczników twierdzili też, że inwestowanie w otwarte podręczniki to dla rządu zwykła strata pieniędzy. Nie wspomnieli jednak, że na "zwykłe" podręczniki rząd też traci pieniądze.
Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało, że w tym roku rząd przeznaczy 180 mln zł na dofinansowanie kosztów zakupu podręczników przez rodziców. To o 52 mln zł więcej (!) niż w zeszłym roku.
Programem dofinansowań objęci będą uczniowie pierwszych roczników uczących się zgodnie z nową podstawą programową oraz uczniowie klas najmłodszych (I-III) szkół podstawowych. Ponadto część uczniów otrzyma dofinansowanie na podstawie pozytywnej decyzji wójta, burmistrza lub prezydenta miasta.
Dofinansowanie zakupu podręczników w 2013 r. będzie wynosić od 225 zł (w klasach I-III) do 445 zł dla uczniów II klasy szkoły ponadgimnazjalnej. Na uczniów z niepełnosprawnościami, którzy również będą mogli skorzystać z dofinansowania, będzie można przeznaczyć do 770 zł.
Tak wygląda 50 mln zł. Wydawcy dostaną więcej (fot. NBP, lic. CC BY-ND)
Teraz napiszę coś, co wielu ludziom się nie spodoba. Uważam, że pieniądze na dofinansowania są de facto pomocą publiczną udzieloną wydawcom podręczników przez rząd.
Istnienie takiej pomocy publicznej bardziej szkodzi rynkowi i społeczeństwu niż otwarte e-podręczniki. Dlaczego tak myślę? Z dwóch powodów.
Oczywiście nie twierdzę, że dofinansowania same w sobie są złe. Chcę tylko wskazać, że rodzą one koszt po stronie państwa, a konkretne firmy na tym zarabiają.
Zaważanie cen podręczników odbywa się na różnych poziomach. DI już wspominał, że teoretycznie podręcznik powinien wybierać nauczyciel. Nie jest jednak tajemnicą, że niektóre szkoły dostawały od wydawców prezenty w zamian za wybranie droższych podręczników.
10 lipca zakończyła się kontrola MEN dotycząca tego problemu.
Więcej o wynikach kontroli dowiecie się ze strony MEN.
Mając to wszystko na uwadze, powinniśmy otwarcie przyznać, że rynek podręczników szkolnych ma szczególne znaczenie. Każde dziecko musi się uczyć, zatem powinno mieć swój podręcznik. To sprawia, że państwo czuje się zobowiązane do dofinansowania zakupu podręczników, a wydawcy to wykorzystują. W tej sytuacji inwestowanie w otwarte alternatywy ma ogromny sens.
Czytaj także: Otwarte podręczniki pozbawią pracy 100 tys. ludzi? Oj, to chyba nie tak!
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|