Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Trzykrotnie wolniej niż wszystkich graczy rośnie liczba tych, którzy płacą. Budzić to może obawy o zdolność firmy do wygenerowania wyższych przychodów bez konieczności przeznaczania znaczących środków na tworzenie nowych gier.

W połowie grudnia Zynga weszła na giełdę papierów wartościowych w Nowym Jorku. W ten sposób firma tworząca gry społecznościowe chciała pozyskać kapitał na dalszy rozwój. A jest to o tyle ważne, że konieczne są dodatkowe działania, które poprawią sytuację finansową firmy. Jej akcje początkowo traciły na wartości, gdyż inwestorzy mieli wątpliwości co do tego, czy Zynga spełni pokładane w niej oczekiwana. A chodziło głównie o jedno - zwiększenie liczby płacących graczy. Nie tylko w liczbach bezwzględnych, co w stosunku do wszystkich graczy.

Czytaj więcej: Zynga podwoi liczbę płacących graczy

Na koniec września zeszłego roku płaciło zaledwie 7,7 mln graczy, czyli 3 proc. wszystkich - to były jednak tylko spekulacje. W momencie debiutu nie przedstawiono żadnych planów dotyczących zwiększenia ich liczby. Sukces Zyngi jest ważny nie tylko dla niej samej, ale także dla Facebooka - gdy opublikowano jego wyniki finansowe, okazało się, że 12 proc. wszystkich przychodów generują opłaty od Zyngi, tak reklamy, jak i prowizje. Od tego momentu kurs akcji producenta gier wzrósł o jedną czwartą.

Wczoraj firma opublikowała wyniki finansowe za czwarty kwartał 2011 roku, z których wynika, że średnio dziennie z jej gier korzysta 54 mln internautów (+13 proc. rok do roku). Liczba aktywnych użytkowników w skali miesiąca wyniosła 240 mln (+23 proc.), a unikalnych użytkowników 153 mln (+38 proc.). Co jednak może martwić, to fakt, że liczba tych płacących w ciągu roku wzrosła zaledwie o 13 proc., osiągając poziom 2,9 mln.

W całym roku 2011 Zynga osiągnęła 1,14 mld USD przychodów, czyli o 90,9 proc. więcej niż w roku poprzednim. Znacznie szybciej wzrosły jednak koszty - z 472 mln do 1,55 mld USD. Największą pozycję stanowiły badania i rozwój - 727 mln USD. Warto zaznaczyć, że w roku 2010 Zynga wydała na ten cel niespełna 146 mln USD. Bardzo silny wzrost nastąpił także w wydatkach administracyjnych - z 32 do 254 mln USD.

Czytaj także: Zynga chce działać jak startup

Firma osiągnęła stratę netto w wysokości 404 mln USD, co było jednak wynikiem zaksięgowania 510 mln USD tytułem kosztów akcji przeznaczonych dla pracowników. Rozpoznanie tej pozycji miało miejsce w ostatnim kwartale zeszłego roku. Gdyby nie ten fakt, Zynga zakończyłaby rok 2011 zyskiem w wysokości 106 mln USD, o 16 mln USD wyższym niż w roku 2010.

Inwestorzy obawiają się, że tak wolne zwiększanie liczby płacących internautów oznaczać będzie, że firma musi bardziej polegać na nowych tytułach. A to z kolei wiąże się z ryzykiem tego, że nowe produkty mogą się nie przyjąć, podczas gdy wygenerują koszty.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Zynga



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR