Czy możliwe i uzasadnione jest blokowanie możliwości sprzedaży niektórych towarów przez internet? Wydaje się, że chociażby w przypadku leków na receptę jest to rozsądne. Tego typu ograniczenia nakładane są jednak przede wszystkim przez państwa, które argumentują, że restrykcje te leżą w interesie konsumentów. Co jednak w sytuacji, gdy sprzedaży online zakazuje sam producent?

>> Czytaj także: e-Handel: 3/4 internautów kupuje, głównie na aukcjach

Z problemem tym zmierzył się unijny Trybunał Sprawiedliwości. Ján Mazák, rzecznik generalny, przedstawił swoją oficjalną opinię w sprawie wyrobów kosmetycznych firmy Pierre-Fabre. Ta, bez żadnych wyjątków, zabrania swoim francuskim dystrybutorom ich sprzedaży w internecie. Jako powód podaje konieczność obecności farmaceuty podczas zakupu, co w konsekwencji eliminuje możliwość dokonania zakupu w sieci.

Mazák stwierdził, że zakaz sprzedaży w internecie jest nieproporcjonalny do celów, jakie firma chce osiągnąć, czyli ochrony swojego wizerunku. Jego zdaniem zakaz "idzie dalej niż jest to obiektywnie uzasadnione" i wpływać może na ograniczenie konkurencji. Co więcej, utrudnia części konsumentów dostęp do tych produktów.

Dla konsumentów opinia ta może mieć ogromne znacznie, gdyż otworzy drogę do zakupu innych towarów, których sprzedaż, do tej pory, była w internecie wstrzymywana. Mazák dodał, że całkowity zakaz sprzedaży jakiegoś towaru w internecie może być wprowadzony tylko w absolutnie wyjątkowych okolicznościach.

Jego opinia nie jest wiążąca, jednak - jak podaje PC World - około 80 procent tego typu stanowisk zostaje potwierdzonych w sądzie. Powstaje jednak pytanie, czy prywatnej firmie można narzucić sposoby dystrybucji swoich produktów? To jest w końcu jej decyzja, wynikająca z kalkulacji biznesowej i realizowanej strategii.

>> Czytaj także: Polska walczy o e-zakupy bez granic