Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Ogromne redukcje zatrudnienia szykować ma Scott Thompson, dyrektor generalny Yahoo. Firma była kiedyś symbolem internetu, czy teraz stanie się symbolem udanej restrukturyzacji?

Scott Thompson od początku stycznia pełni funkcję dyrektora generalnego firmy Yahoo. Po miesiącach poszukiwań uznano, że były dyrektor PayPala najlepiej nadaje się na stanowisko w przedsiębiorstwie, które znalazło się w bardzo poważnych tarapatach. Przegrywa konkurencję z innymi serwisami, w tym przede wszystkim ze społecznościowymi. Wydaje się, że mania wielkości po trosze zgubiła Yahoo - chciano zaangażować się w zbyt wiele projektów, co zrodziło przede wszystkim pokaźne koszty, a nie przyniosło spodziewanego wzrostu zainteresowania internautów.

Czytaj także: Yahoo szuka nowych członków zarządu

Presja na zmiany jest ogromna, zwłaszcza że sytuacja finansowa Yahoo nie jest najgorsza (spora w tym zasługa Carol Bartz, poprzedniej dyrektor generalnej) i wciąż są nadzieje na poprawę. Aby tego jednak dokonać, konieczna jest głęboka restrukturyzacja przedsiębiorstwa. Na pierwszy ogień poszły aplikacje mobilne. W tym segmencie Yahoo upatruje swojej przyszłości, ale pierwej zrobić musi porządek.

Znikną też pewnie mało rentowne projekty, które generują przede wszystkim koszty. Jak podaje z kolei serwis AllThingsD, zmiany nie ominą także pracowników. Według kilku źródeł do końca tego miesiąca ogłoszone mają zostać redukcje zatrudnienia, które pójść mogą w tysiące etatów. Bać się powinni zatrudnieni w marketingu, public relations, rozwoju czy też w marginalnych segmentach firmy i słabych ekonomicznie regionach. Firma zatrudnia w tym momencie przynajmniej 14,1 tys. osób. Dodatkowo koszty części osób zamaskowane są w wydatkach na badania i rozwój.

Czytaj także: Yahoo: Musimy się starać bardziej

W strategii rozwoju Yahoo pomaga Boston Consulting Group, której zadaniem jest pomoc w znalezieniu silnych stron przedsiębiorstwa, by skupić się właśnie na nich. Trwają także intensywne prace nad upłynnieniem azjatyckich aktywów, które mają być warte nawet 17 miliardów dolarów.

Yahoo skupia się na zbyt wielu projektach. Nie jest Google'em, mającym ogromne zasoby finansowe, który może angażować się w nierentowne przedsięwzięcia lub pro publico bono. Skoro zmniejszy się liczba produktów, redukcji powinno ulec także zatrudnienie. Od razu bowiem Yahoo nie zaangażuje się w nowe inicjatywy. Działania Thompsona wydawać się mogą drastyczne, jednak sytuacja zdaje się tego właśnie wymagać.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: AllThingsD