Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Yahoo, Facebook i Google to marki najczęściej atakowane przez phisherów

Piotr Kupczyk 14-03-2015, 11:29

Czwarty rok z rzędu na szczycie listy zagrożeń rozpowszechnianych za pomocą spamu znalazły się programy służące do kradzieży poufnych danych - wynika z analizy niechcianych wiadomości rozsyłanych w 2014 r. przeprowadzonej przez Kaspersky Lab.

Najważniejsze wyniki analizy spamu w 2014 r.

  • Odsetek spamu w wiadomościach e-mail wynosił 66,8% - o 2,8 punktu procentowego mniej niż w poprzednim roku.
  • Mniejszy poziom niechcianych wiadomości można wyjaśnić tym, że reklamy legalnych towarów i usług migrują do bardziej efektywnych, legalnych platform.
  • Największym źródłem spamu były Stany Zjednoczone (16,7%).
  • Celem 42,6% ataków phishingowych były globalne portale integrujące wiele serwisów, do których dostęp można uzyskać z jednego konta.
  • Państwem o największym odsetku użytkowników atakowanych przez phisherów była Brazylia, w której atakowanych było 27,5% użytkowników. Na drugim miejscu znalazła się Australia (23,8%), na dalszych natomiast Indie i Francja (po 23%).
  • Wśród trzech organizacji, których marki były najczęściej wykorzystywane w atakach phishingowych, znalazły się: Yahoo! (23,3% ataków), Facebook (10%) oraz Google (8,7%).

Kraje, z których w 2014 r. pochodziło najwięcej spamu

Spam mobilny

Coraz większą popularnością wśród cyberprzestępców cieszy się spam podszywający się pod e-maile wysyłane z urządzeń mobilnych. Wiadomości te pojawiły się w kilku językach, a ich celem byli użytkownicy iPadów, iPhone’ów, smartfonów Samsunga i innych urządzeń mobilnych. Wiadomości te mają jedną cechę wspólną – bardzo krótką treść (lub jej brak) oraz podpis „Wysłano z mojego iPhone’a”. Zwykle zawierają również odsyłacze do szkodliwych załączników.

Fałszywe powiadomienia od aplikacji mobilnych

Niechciane wysyłki masowe często podszywały się pod powiadomienia z różnych aplikacji mobilnych, takich jak WhatsApp czy Viber. Użytkownicy są świadomi kwestii synchronizacji aplikacji wieloplatformowych, jak również różnych powiadomień pochodzących z takich narzędzi. W efekcie wielu właścicieli urządzeń mobilnych nie widzi niczego podejrzanego w e-mailu, który informuje ich, że otrzymali wiadomość na swój mobilny komunikator. To błąd: takie aplikacje mobilne nie są połączone z kontem e-mail użytkownika, co automatycznie świadczy o tym, że podobne e-maile są fałszywe.

Fałszywe powiadomienie pochodzące rzekomo z komunikatora Viber

Fałszywe powiadomienie pochodzące rzekomo z komunikatora Viber. Klikając przycisk „Listen to Voice Message”, użytkownik pobiera szkodliwe oprogramowanie.

– Fałszywe powiadomienia z banków należą do najpowszechniejszych rodzajów szkodliwego spamu i ataków phishingowych. Ostatnio jednak zauważyliśmy znaczące różnice w strukturze niektórych oszukańczych wiadomości. W 2014 r. spamerzy zaczęli dążyć do tego, aby fałszywe wiadomości wyglądały na bardziej złożone, dodając więcej odsyłaczy do oficjalnych zasobów i serwisów organizacji, z których pochodzą rzekomo ich powiadomienia. Naturalnie atakujący mają nadzieję, że e-mail zawierający kilka odsyłaczy prowadzących do legalnych zasobów będzie traktowany jako legalny zarówno przez użytkowników, jak i filtry spamowe. W rzeczywistości wiadomość taka posiada jeden oszukańczy odsyłacz, który przekierowuje użytkowników na stronę phishingową lub pobiera szkodliwy program – powiedziała Maria Vergelis, analityk spamu, Kaspersky Lab.

Pełny raport dostępny jest w jęz. angielskim i rosyjskim w serwisie SecureList prowadzonym przez Kaspersky Lab - zob. Spam in 2014 albo Спам и фишинг в 2014 году

Czytaj także: Podec - pierwszy trojan na Androida, który obchodzi CAPTCHA


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING