Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

"Wysoki Sądzie! Za moje bezcenne zdjęcie należy mi się 100 miliardów!" - czy w praktyce to przejdzie?

Sądy często zajmują się sporami o naruszenie praw do fotografii. Twórcy mogą żądać wysokich odszkodowań, ale ile ostatecznie mogą dostać? Pisze o tym adwokat Ewa Fabian, przewodnicząca Fundacji E-waluacja.

Nie jest niczym odkrywczym powiedzieć, że fotografie są chronione prawami autorskimi. Ochrona prawnoautorska jest przyznawana na całym świecie, standard ochrony wynika z prawa międzynarodowego, a dzięki Internetowi obywatele globalnej wioski mieli okazję się podzielić także wedle poglądów na temat ochrony praw autora. Dlatego obecnie, poza tym, że istnieje system ochrony praw autorskich egzekwowalnych przed sądem, istnieje także spora grupa osób uznających, że copyright nie ma sensu i należy go czym prędzej znieść.

Ile grozi za naruszenie praw autora fotografii w Polsce?

Analizując orzeczenia polskich sądów dotyczące naruszeń prawa autorskiego zauważa się, że najwięcej procesów sądowych dotyczy twórczości fotograficznej.

W obrębie ponad 60 wyroków sądów powszechnych wydanych w latach 2012-2015 dotyczących odszkodowań prawnoautorskich, 21% dotyczyło właśnie naruszenia praw do zdjęć. Najniższe zasądzone (przyznane) odszkodowanie wyniosło 60 złotych, a najwyższe – prawie 60 tysięcy (57 980,00 zł z żądanych 192 000,00 zł). Średnia zasądzonych odszkodowań, z uwzględnieniem oddalonych pozwów, wyniosła 8 980,21 zł, a mediana: 3 690,00 zł. Odszkodowania okazały się zatem niezbyt wysokie.

Trzeba jeszcze dodatkowo brać poprawkę na to, że zasądzane odszkodowania często były kalkulowane jako „trzykrotność stosownego wynagrodzenia”. Obecnie, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 23 czerwca 2015 r. (SK 32/14), możliwe jest zasądzanie jedynie dwukrotności stosownego wynagrodzenia. Według przepisów przeanalizowanych przez TK w wyroku z 2015 r., dwukrotność wynagrodzenia mogła być zasądzana w każdym przypadku naruszenia, a trzykrotność – tylko przy naruszeniu zawinionym.

Można było się zastanawiać, czy wynagrodzenie ryczałtowe będzie nadal stosowane przez sądy (z tą poprawką, że sąd zasądzi już tylko „dwukrotność wynagrodzenia, które w chwili dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu”). Dzięki m.in. wyrokowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie (I ACa 1251/15) z 17 grudnia 2015 wiemy już, że żądanie dwukrotności wynagrodzenia nadal mieści się w istniejących przepisach.

Choć nie z samego orzeczenia, ale z innych źródeł (choćby z blogów prowadzonych przez prawników) dowiadujemy się, że dotyczyło ono fotografii przedstawiającej prof. Jadwigę Staniszkis. Sąd ustalił w tym wyroku, m.in., że miarodajna do określenia wartości odszkodowania należnego fotografowi jest opinia biegłego do spraw wyceny wynagrodzenia oparta na tabelach Związku Polskich Artystów Fotografików według cennika obowiązującego w okresie dokonania naruszeń (obecnie ceny już zostały zwaloryzowane, szczegóły w dokumencie ZPAF).

Wynagrodzenie za publikację zdjęć w Internecie zostało skalkulowane na kwotę ponad 9 tys. zł, po czym w wyniku apelacji obniżone o ok. 4.5 tys. zł. Sąd uznał bowiem, powołując się na analizy dokonane wcześniej w innych orzeczeniach sądów oraz na sposób sformułowania sentencji wyroku TK z 23 czerwca 2015 r. (SK 32/14), że wyrok TK odniósł skutek na przepisach o prawie autorskim z mocą wsteczną. Tym samym, uzyskane ostatecznie odszkodowanie za naruszenie praw do fotografii wyniosło niecałe 4.5 tys. zł, czyli połowę średniej kwoty odszkodowań z lat 2012-2015 (oczywiście nie wliczając w to kosztów sądowych przyznawanych zwycięzcy procesu).

Ile kosztują tzw. zdjęcia stockowe i na ile globalni dostawcy je ubezpieczają?

Powyżej była mowa o wysokości odszkodowań w Polsce, ale warto również wspomnieć o problemie praw do fotografii w szerszym kontekście. Dobrym punktem wyjścia jest przeanalizowanie modeli biznesowych dostawców tzw. zdjęć stockowych. Mowa o takich firmach jak Fotolia, Depositphotos, iStock by Getty Images, Dreamstime itp.

Firmy te sprzedają licencje na korzystanie z fotografii pobieranych przez Internet w formie cyfrowej z udostępnianych on-line dużych banków zdjęć. Porównywanie cen licencji na fotografie jest raczej skomplikowanym ćwiczeniem – każda z firm posiada kilka różnych planów sprzedaży (abonamenty, zakupy kredytów, ograniczenia w zakresie liczby pobieranych zdjęć w określonym przedziale czasu, ograniczenia w zakresie kolekcji, rozdzielczości itd.).

Zwykle cena licencji do zdjęcia jest przeliczana na kredyty, a liczba koniecznych do zakupu kredytów zależy od produktu (najczęściej od wielkości zdjęcia). Z porównania cen za podstawowe licencje wynika, że najniższe ceny za licencję do jednego zdjęcia – dostępne w ramach wysokich abonamentów – zaczynają się od ok. 40 groszy, średnio oscylują w granicach 2 zł - 25 zł, ale mogą też sięgać około 100 zł za zdjęcie (i to w ramach licencji podstawowej).

Ciekawe jest natomiast, na ile dostawcy zdjęć ubezpieczają się od przypadków naruszenia praw (w tym od naruszenia prawa autorskiego). Firmy te starannie sprawdzają, czy nabywane przez nich zdjęcia są „czyste” pod względem prawnym i to nie tylko na terenie jednej jurysdykcji, ale od razu w kontekście międzynarodowym - działalność w Internecie zaciera przecież granice państwowe. Jednak nawet najdokładniejsze i najbardziej kosztowne procedury nie zagwarantują pełnego bezpieczeństwa. Dlatego na potrzeby udzielanych licencji (nabywanych przez użytkowników na przykład przez zakup kredytów) dostawcy uzyskują dodatkową ochronę prawną i na tej podstawie kształtują treść umów licencyjnych z użytkownikami. Czasem treść umowy licencyjnej wychodzi bardziej naprzeciw użytkownikom (zabezpieczając ich przed ewentualnymi roszczeniami osób trzecich), czasem zwalnia dostawcę z odpowiedzialności, ale gdyby jednak taka odpowiedzialność powstała – ogranicza ją do określonej kwoty, a czasem po prostu zwalnia dostawcę z odpowiedzialności w zakresie dopuszczalnym prawem.

Wysokość ochrony można indywidualnie podnosić, w zależności od profilu swojego biznesu, na mocy odrębnej umowy z dostawcą.

Przykładowe ograniczenia odpowiedzialności na maj 2016 r.

  • depositphotos: 5 000 USD 
  • Fotolia: 10 000 USD 
  • dreamstime: 10 000 USD 
  • canstockphoto: 10 000 USD
  • iStock by Getty Images: 10 000 USD (ochrona rozszerzona: 250 000 USD) 
  • shutterstock: 10 000 USD (ochrona rozszerzona: 250 000 USD) 
  • 123RF: 25 000 USD 
  • Pixta: maksymalnie za wszystkie naruszenia 1 mln JPY.

Jak wynika z tych przykładowych kwot, roszczenia osób trzecich, wliczając w to koszty ochrony prawnej, są wyceniane przez międzynarodowych dostawców zdjęć stockowych na około 40 000 zł – jest to koszt spokojnego korzystania z jednego zdjęcia przez jednego klienta w razie zgłoszenia się osób trzecich z jakimikolwiek roszczeniami. Mają być to roszczenia za nieuprawnione korzystanie z fotografii, ale również za nieuprawnione korzystanie z wizerunku fotografowanej osoby czy też ewentualnie naruszenie praw własności przemysłowej. Każdy przypadek jest oczywiście oceniany indywidualnie i może się zdarzyć (a w praktyce pewnie zdarza się najczęściej), że roszczenia osób trzecich wynikają z działań użytkownika licencji i limity odszkodowania niewiele w tej sytuacji pomogą – dostawca zdjęć upewni się, że wina leży po jego stronie, zanim zgodzi się wypłacić użytkownikowi jakiekolwiek pieniądze.

Ewa Fabian

Ewa FabianWarszawski adwokat, przewodnicząca Fundacji E-waluacja, organizacji non-profit zajmującej się badaniem wartości innowacji.

Współpracowała z warszawskimi kancelariami CMS i White&Case, gdzie zajmowała się obsługą sporów sądowych i arbitrażem handlowym. Uzyskała tytuł Rising Star Gazety Prawnej w 2015 roku. Specjalizuje się w dziedzinie prawa własności intelektualnej, interesuje się branżą start-upów, nowych technologii, komercjalizacją badań naukowych, branżą kreatywną, ekonomiczną analizą prawa i dziennikarstwem danych.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *